Budzik. Dlaczego nie wyłączyłam tego cholernego budzika?! Jest sobota! Cudowny początek dnia. Ze sztucznym uśmiechem na ustach i wściekłością w oczach wyciągnęłam rękę w kierunku dźwięku. Przesunęłam palcem po ekranie telefonu i z gracją rzuciłam nim o podłogę.
- Masz tam leżeć i się nie odzywać nigdy więcej nie proszony. - Wymruczałam w poduszkę.
Nie wiem która była godzina. Pewnie wcześnie bo słońce dopiero wschodziło. No i co teraz? Pewnie już nie zasnę. Nie ma co robić w domu bo ojciec wyjechał a mama pewnie będzie spać do południa. Cóż, spróbować znów zasnąć nie zaszkodzi. Przecież sen to zdrowie!
Przekręciłam się na bok, zakryłam kołdrą twarz i zamknęłam oczy. O dziwo sen przyszedł prawie od razu.
Obudziłam się tym razem wypoczęta do końca i szczęśliwa. W pokoju panowała jasność. Wsadziłam dłoń pod łóżko szukając telefonu. Oj, chyba ta drzemka się przedłużyła. Jest 12:48.
Super.Najpierw wystawiłam jedną nogę po za materac. Musiała minąć minuta żeby chłodne powietrze które wiało mi po stopie trochę mnie orzeźwiło. Dobra, teraz druga noga. Tak, jestem gotowa do wstania z łóżka.
Postawiłam bose stopy na podłodze. Powoli podniosłam plecy i głowę by na końcu otworzyć oczy i przeciągnąć się leniwie.
Poranki są nudne. Nic się nie dzieje.
Standardowo najpierw poszłam pod prysznic. Stałam tam około dwadzieścia minut relaksując się ciepłym strumieniem wody.
Przebrałam się w czarne legginsy i za dużą bordową bluzę nike'a. Kocham ją. Moja ulubiona bluza w całej szafie a jestem kolekcjonerką bluz. Dziwnie to brzmi ale moja szafa składa się głównie z tego.Zeszłam do kuchni szukając znaków jakiegokolwiek życia ale jak zwykle świeciły tu pustki. Zrobiłam sobie kanapkę i zaczęłam myśleć nad dzisiejszym dniem.
Jest sobota i jestem sama tutaj do jutra wieczorem...
- Hej Sophie, słuchaj może chciałabyś przyjść dzisiaj na nocowanie u mnie?
- Ymm, no nie wiem... Zależy czy masz pełną lodówkę.
- Jadę na zakupy. Jedziesz ze mną. Czyli lodówka pełna smakoszy.
- Będę za 10 minut.
- Czekam.
Uznałam że jedziemy tylko do sklepu więc nie będę się malować i przebierać. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Po 10 minutach usłyszałam głośne uderzenie w drzwi.
- Jezu nie nawalaj tak! To tylko drzwi a ja głucha nie jestem! - wykrzyknęłam idąc w kierunku źródła hałasu.
Otworzyłam je i spojrzałam na Soph.
No no, odstawiła się. Ubrana w białą obcisłą bluzkę do pępka z dużym dekoltem i jeansach spodenkach wyglądała jak modelka. Miała zgrabne nogi. Czasem jej ich zazdrościłam. Była brunetką o zielonych oczach i pełnych różowych ustach. Miała powodzenie u chłopaków ale często była samotna przez swoją sytuację w domu. Była podobna do mojej... Dlatego odkąd pamiętam byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, które się nawzajem pocieszają.- Na co tak patrzysz? Mam nową fryzjerkę, źle mnie obcięła?
- Nie, twoje włosy są super ale... miałyśmy jechać po słodycze do marketu a nie na wyryw chłopaków... Wyglądam przy tobie jak, cóż. No wyglądam jak kupa!
- Oj Sarah, nie przesadzaj. Chodź już bo mam ogromną ochotę na...
- Żelki.
- Tak! Skąd wiedziałaś?!
- Zawsze masz ochotę na żelki. - powiedziałam z rozbawieniem.
Wsiadłyśmy do samochodu taty Sophie i wyjechałyśmy na ulicę. Soph prowadziła a ja myślałam że zaraz wróci moje śniadanie z żołądka. Niedawno zdała prawko i mam wrażenie że przekupiła instruktora bo za nic nie przepuściłby jej normalnym trybem zdawania prawka.
Po dojechaniu do sklepu wyleciałam z auta i pobiegłam prosto do drzwi wejściowych. Moje oczy świeciły się jak diamenty kiedy widziałam już te wielkie sektory ze słodyczami. Zaraz dobiegła do mnie przyjaciółka i wspólnie weszłyśmy do środka. Wzięłyśmy dwa ogromne koszyki i wrzucałyśmy tam wszystko co wpadało w oczy. Może to dziecinne ale uwielbiam ten stan ekscytacji przed zjedzeniem czekolady. Albo chipsów. Albo żelków. O! ALBO TYCH CUKIERKÓW TOFFIE! Kocham je!
Po godzinie biegania pośród półek w końcu wyszłyśmy stamtąd i wróciłyśmy do domu. Przebrałyśmy się w pidżamę i włączyłyśmy najlepsze bajki Disneya. No wiem... Małe księżniczki. Ale nie umiemy wydorośleć. I niby czemu mamy to robić? Przecież dzieciństwo ma być jak najdłuższe. Mamy po 17 lat ale to chyba żaden problem.
Była godzina około 23:30 kiedy słodycze się skończyły. Soph zaczęła płakać a ja szukałam numeru do pizzerii.
- Wolę kebabaaa!
- Sophie, kebab jest pod miastem i będzie tu za dobre 2 godziny. A jak już przyjedzie to zimny po godzinie drogi. Dzwonimy po pizzę!
- Ale. Ja. Chcę. KEBABA!
- Ty mały, okropny bachorze! Zamknij się i szukaj kolejnej części Shreka! - Przyjaciółka zrobiła obrażoną minę i skrzyżowała ręce. Odwróciłam się do niej plecami żeby w spokoju zamówić jedzenie. Kiedy miałam telefon już przy uchu, poduszka przeleciała mi przed oczami. Zszokowana spojrzałam przez ramię na dziewczynę i to był mój błąd. Kolejny pocisk został rzucony niestety celnie i oberwałam w głowę.
- Nie jestem bachorem debilu!
- Ale się tak zachowujesz wariatko! - nie pozostałam dłużna tej krowie i złapałam najbliższą poduszkę tym samym wypowiadając wojnę. Rzuciłam telefon na łóżko zapominając o tym żeby się rozłączyć. Zaczęłyśmy się rzucać poduszkami jak oszalałe. Po 15 minutach padłyśmy zmęczone na podłogę.
- Sarah! Telefon!
- Co?
- Telefon! Nie rozłączyłaś się! - Szybko rzuciłam się na łóżko. Ale musieli się nasłuchać... Dwie dziewczyny wydające bardzo dziwne dźwięki...
Poturlałam się na podłogę i po prostu tarzałam się ze śmiechu. Nic nie było w stanie mnie uspokoić. Sophie zaraz do mnie dołączyła. Resztę wieczora śmiałyśmy się z tej sytuacji.
Zasnęłyśmy dopiero około 4 nad ranem. Spałyśmy do 15:00.
Niedzielę spędziłam w swoim pokoju na rysowaniu, czytaniu i słuchaniu muzyki. Nic specjalnego. Ale w poniedziałek się zaczęło...
-------------------------------------------------------------
Witam w mojej nowej opowieści!!
Wykonanie okładki: LunciaPomyluncia
Pomysł i fabuła: JA! (CzinaSell)
Mega zapraszam na czytanie kolejnych rozdziałów które już niedługo. Pierwsze rozdziały takie nudne trochę ale później musi się rozkręcić. Dajcie mi czas xdd <3 DO ZOBA MIŚKI!
YOU ARE READING
Kiedy żyłam
Teen FictionDziękuję każdemu kto się starał przytrzymać mnie przy zdrowych zmysłach. Niestety wszystkie próby poszły na marne. Dzisiaj to już koniec. To był dobry czas. Ale on już był. Każdego dnia jakaś cząstka mnie umierała. Kiedyś musiał nadejść ten czas k...