Ten strach sprawiał, że nie mogłam spać. Całe noce przechadzałam się po i tak za małym mieszkaniu. Ciągle sprawdzałam, czy Niemcy nie patrolują ulicy, na której znajdowała się kamienica w ktorej mieszkałam. Uchylałam delikatnie firanke w oknie, kiedy Boria spał zmęczony. Zastanawiałam się co musiał przeżyć, co oni mu zrobili. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy.
Dziś też nie mogłam spać, błakałam się bez celu. Jednka dziś gdy sprawdzałam ulice, poczułam dziwne ciepło na moim ramieniu. Odwróciłam się i spojrzałam w brązowe oczy Bori.
- Czemu nie śpisz?- pyta i przeciera oczy. Jego głos jest zaspany co dodaje mu uroku.
- Mam wojne-przypominam chłopakowi i całkowicie sie do niego obracam. - Jak mam spać spokojnie?- spytałam. Wzrusza ramionami. - a ty?
- Miałem zły sen. - powiedział. Kto nie ma koszmarów? Zwłaszcza teraz. Koszmar w którym widzisz jak ginie twoja rodzina, jak sam umierasz albo zostajesz sam. Na samą myśl o tym łzy napływają mi do oczu.
-Iza?- Boria kładzie swoją dłoń na moim ramieniu. Jego nogi, ręce, twarz całe jego ciało jest teraz takie chude, blade. Wygląda jak żywy trup. Zdaje sobie sprawe, że to nie jest ten Boria, którego poznałam na ulicy, z którym śpiewał przy ognisku.
-To nic.- odpowiedziałam cicho i otarłam łzy wierzchem dłoni. - Co ci się śniło?- rosjanin długo milczy. Własciwie to nie jest rosjaninem, tylko rosyjskim żydem. Kiedy on milczy ja mam czas przyjrzeć mu się uważnie. Na prawym ramieniu dalej miał bandaż. Kiedy znalazla go przed drzwiami mojego domu, miał już tą rane.
-Śniło mi się getto.- powiedział po chwili, cichym załamanym głosem. Getto. Spuściłam wzrok. Miałam rozmawiać z nim o czymś o czym nie mam pojęcia. - Śmierć mamy, wielkie oczy Wiery. - Wiera. Samo to imie powoduje, że coś we mnię peka. Siostra Bori, mała urocza dziewczynka. Zabita przez Niemców. To było dziecko, niczemu nie było winne. Tak sama jak reszta rodziny Bori. - Powinnienem umrzeć razem z nimi. - na te słowa czuje w sobie nieuzasadniony gniew.
- Zostawiłbyś mnie?- pytam troche za egoistycznie. - Obiecałeś, że wrócisz. Czekałam na ciebie cztery lata. Przez te cztery lata, każdego dnia bałam się, że umarłeś!- podniosłam swój głos. Zmierzyłam Borie wzrokiem.
- Izabell wróciłem. - powiedział spokojnie.
-Boria do cholery ja cię kocham!- krzyknałam na cały głos. Myślałam, że teraz słyszy mnie cała Warszawa, a jak nie to moja kamienica. Czułam jak moje serce bije jak szalone. Czekałam aż Boria coś powie, niepewność narastała we mnie.
- Izabell jestem Żydem- powiedział. Choć ja nie uważałam tego za powód. - Możesz zginąć przez mnie.- powiedział ze spuszczona głową. Znałam kare za przechowywania Żyda. Nie bałam się tego. Bałam się, że zabiorą go zdala od mnie, że znowu będe czuła pustke w sercu. Jak przez cztery lata, kiedy go nie było ze mną. Czułam, że gdyby teraz odszedł nie umiała bym już normalnie żyć. Nie umiała bym go zapomnieć.
CZYTASZ
Sanitariuszka.
Historical Fiction-Nie wiedziałam, że przyjdzie mi dorosnąć tak szybko. Chciałabym cofnąć czas, wtedy wyjechali byśmy. Nasze rodziny były by bezpieczne. Teraz każdego dnia boje się, że nas znajdą. Nie boję się być rozstrzelana, boje się co stanie się z tobą. Gdy by z...