Drzwi pokoju uchyliły się i do pokoju wszedł wysoki mężczyzna z czarnymi włosami. Jego twarz nie wykazywała żadnych emocji. Był istną oazą spokoju. Dziwne uczucie, przez które poczułam się bezpiecznie to pewnie jakaś jego aura.
- Kim jesteś i czego chcesz? - zapytałam ostro. Nie miało to tak zabrzmieć, ale machnęłam na to ręką. Niech myślą, że się ich nie boję i mogę sobie z nimi poradzić.
- Nazywam się Optimus Prime i jestem liderem wcześniej poznanych - powiedział stając przede mną. - Musisz uwierzyć mi na słowo, że nie chcemy zrobić ci krzywdy. Nie ważne co, kto i jak mógłby do ciebie mówić, nikt tutaj nie ma prawa krzywdzić ludzi - powiedział to tak stanowczo, że uwierzyłam mu na słowo.
- Co z balem i moją mamą? - zapytałam o najważniejszą rzecz, która powinna mnie niepokoić jako pierwsza.
- Włamanie się na pocztę Louisy to dla Strongarm nic wielkiego - rzucił. - Powiadomiliśmy twoją mamę, że poszłaś do niej na noc.
Kiwnęłam głową.
- Te imiona - zakręciłam palcem i zaczęłam wyliczać na palcach - Bumblebee, Crosshairs, Strongarm... Skąd one są?
- Z Cybertronu - odparł jakby mówił "Od sąsiada". Moja mina musiała wyglądać jakby ktoś właśnie powiedział mi, że Narnia istnieje naprawdę, bo się zdziwiłam, a później zaczęłam zdrowo śmiać.
- A czy stamtąd nie pochodzą Autoboty? - otarłam łzę. - Te wielkie roboty? Podszywacie się pod nich czy jak?
- Skąd - zaprzeczył. - Jesteśmy Autobotami, jednak mamy uruchomione holoformy.
- O. Mój. Boże. Ty na serio jesteś Optimus Prime! - krzyknęłam. - Czego ode mnie chcecie? To na pewno nic dobrego! Z wami nigdy nie dzieje się nic dobrego!
- Spokojnie. Chcemy ci pomóc - starał się mnie uspokoić. - Nie mamy zamiaru cię skrzywdzić. Jesteś w wielkim niebezpieczeństwie - uświadomił mnie.
Zmarszczyłam brwi. Chyba jasne, że jestem w niebezpieczeństwie. Teoretycznie zostałam porwana! Jakoś nie mogę sobie wyobrazić dobrego zakończenia tej historii.
- Jak to? Czy to ma związek z tym, że mój dziadek się z wami zadawał? - zapytałam lekko wystraszona i zbita z tropu starając się dodać dwa do dwóch tak, żeby wyszło cztery, a nie siedem.
- Nie - pokręcił głową. - Chodzi o coś, co się z tobą połączyło - wziął głęboki oddech. - Da się wyczuć od ciebie energon, mimo to, że nigdy nie miałaś z nami kontaktu. Więc pozostaje tylko jedno.
- O czym pan mówi? - serce podskoczyło mi do gardła kiedy w mojej głowie pojawiły się najgorsze scenariusze. Przeczuwałam, że moje życie już nie będzie takie samo. Nigdy.
- O Odłamku - sprecyzował.
- O czym? - zmarszczyłam brwi.
Ta cała fala informacji wcale nie ułatwiała mi uporządkowania myśli. Wręcz przeciwnie. Co chwilę pojawiały się nowe wprawiając moje serce w jeszcze szybszy ruch, które zresztą i tak już łopotało jak skrzydła spłoszonego ptaka. A jednak. Strach i stres sięgały zenitu i jeśli zaraz ktoś coś z tym nie zrobi, prawdopodobnie umrę na zawał.
"Chodzi o coś, co się z tobą połączyło". Te słowa odbijały się echem w mojej głowie, a ja i tak nie potrafiłam ich zrozumieć. Czekając na wytłumaczenia czułam się jakbym czekała na wyrok śmierci. Emocje nie wiele się różniły.
- O kawałku Inteligentnej Iskry, który był najbardziej chronioną rzeczą na Cybertronie. Jedyną częścią, która się ostała jest właśnie ten Odłamek tkwiący w twojej dłoni - wyjaśnił. - Jakimś cudem dostał się właśnie do ciebie.
CZYTASZ
Odłamek
FanficDziewczyna prowadziła zwyczajne życie, aż do pewnego pechowego przejścia na pasach, gdzie zdarzył się dziwny wypadek. Od tego momentu Tamara poznała Autoboty, ale przy każdym spotkaniu odczuwa niesamowity ból. Boty znają jego przyczynę, ale nie chcą...