Zamknęłam drzwi od pokoju łokciem i usiadłam obok Louisy na łóżku dając jej do ręki kubek herbaty. Podmuchała i upiła łyk. Głaskała kubek kciukiem, co było jej odruchem nerwowym. Lou nie ma w zwyczaju płakać dlatego ma całkiem sporo różnych odruchów nerwowych, które, po latach naszej przyjaźni, udało mi się spamiętać i rozróżniać.
Położyłam jej dłoń na ramieniu i uśmiechnęłam się pocieszająco, a ona jedynie westchnęła.
- Pewnie dom już dawno jest całkiem zdemolowany - westchnęła wpatrując się w złotą herbatę w białym kubku. - Rodzice wracają jutro wieczorem, a brat będzie gdzieś w nocy. Mam przechlapane.
- Przecież to nie twoja wina, że Decepticon podszył się po twój laptop i próbował nas zabić - próbowałam ją pocieszyć mimo, że nie jest w tym za dobra. - Zresztą nie demolowałby domu, gdyby czegoś nie szukał.
Lou odłożyła kubek na szafkę nocną obok mojego łóżka i złapała mnie nagle za lewą dłoń. Dotknęła palcem Odłamka, a potem uniosła moją dłoń tak, żebym miała Odłamek przed sobą. Spojrzałam na nią zdziwiona, a ona patrzyła mi prosto w oczy.
- Może szukał tego? - podsunęła nadal trzymając moją dłoń.
Odłożyłam kubek na podłogę i usiadłam wygodniej naprzeciwko niej. Dziewczyna puściła moją dłoń i przeczesała włosy zamykając oczy. Kolejny odruch kiedy nie ma pomysłu i chce wyglądać na opanowaną.
Po jej minie wnioskowałam, że chce usłyszeć, iż się myli, że mam jakieś inne wyjaśnienie, co do tego Cona. Niestety musiałam ją zawieść.
- Bardzo możliwe - powiedziałam całkiem poważnie. - Może Odłamek działa jak Autoboty, że po dłuższym spędzaniu czasu ze mną pachniesz energonem - pomyślałam na głos. - Obym się myliła. Inaczej wszyscy będą w niebezpieczeństwie i będę musiała zerwać z wami kontakty na jakiś czas.
- Może demolka mojego domu nie jest niczym przyjemnym, ale nie pozwolę ci nas opuszczać. Nie zgrywaj bohaterki z Marvela. Przynajmniej jest ciekawie - uśmiechnęła się blado i dała mi kuksańca w bok, co wywołało u mnie uśmiech.
Westchnęłam i włączyłam telewizor z zamiarem poszukania jakiegoś filmu, kiedy zadzwonił mój telefon. Sięgnęłam po niego i usiadłam obok przyjaciółki. Kiedy zobaczyłam, że na ekranie widnieje nieznany mi numer wymieniłam z nią niezrozumiałe spojrzenia. Po chwili nacisnęłam zieloną słuchawkę. Jeśli to jakaś kobieta, która będzie usiłowała sprzedać mi garnki to przynajmniej porobię sobie z niej żarty i Lou może na chwilę zapomni o swoim domu.
- Halo? - zapytałam marszcząc brwi.
- Cześć! - usłyszałam męski głos. - Mam do sprzedania super kołdrę! Chcesz kupić?
Coś mi nie pasowało. Po pierwsze: Od kiedy ludzie w tele-sprzedażach są tacy bezpośredni? Po drugie: Raczej nie chichoczą po tym jak coś powiedzą.
- Em... Z kim mam przyjemność? - uśmiechnęłam się rozbawiona.
- Czekam pod twoim domem - odpowiedział. - Weź koleżankę i wejdź do najlepszego na świecie, mega wypasionego, srebrnego auta. To do zobaczenia! - odpowiedział i rozłączył się zostawiając mnie osłupiałą. Lou machała mi ręką przed twarzą, a ja nic na to nie reagowałam.
- Chyba mam stalkera - odparłam odkładając telefon i podbiegając do okna i wyglądając przez nie.
Na ulicy pod moim domem faktycznie stało zajebiste auto, ale nie mam pojęcia jakie. Jednak domyślam się, że o tym mówił ten chłopak. Było srebrne. Zasłoniłam rolety.
- Ej - zaczęła Lou. - A co jak to ten twój strażnik czy ktoś? - Spojrzałam na nią dużymi oczami. Miała rację. - No co?
Złapałam ją za rękę i pobiegłam z nią po schodach na górę (Mieszkam w takiej jakby piwnicy. Wiecie. Coś z tego, że okno mam na wysokości trawnika). Wbiegłam do salonu gdzie spotkałam moją mamę.
CZYTASZ
Odłamek
Hayran KurguDziewczyna prowadziła zwyczajne życie, aż do pewnego pechowego przejścia na pasach, gdzie zdarzył się dziwny wypadek. Od tego momentu Tamara poznała Autoboty, ale przy każdym spotkaniu odczuwa niesamowity ból. Boty znają jego przyczynę, ale nie chcą...