4. Poznałam mojego strażnika!

439 39 17
                                    

Zamknęłam drzwi od pokoju łokciem i usiadłam obok Louisy na łóżku dając jej do ręki kubek herbaty. Podmuchała i upiła łyk. Głaskała kubek kciukiem, co było jej odruchem nerwowym. Lou nie ma w zwyczaju płakać dlatego ma całkiem sporo różnych odruchów nerwowych, które, po latach naszej przyjaźni, udało mi się spamiętać i rozróżniać.

Położyłam jej dłoń na ramieniu i uśmiechnęłam się pocieszająco, a ona jedynie westchnęła.

- Pewnie dom już dawno jest całkiem zdemolowany - westchnęła wpatrując się w złotą herbatę w białym kubku. - Rodzice wracają jutro wieczorem, a brat będzie gdzieś w nocy. Mam przechlapane.

- Przecież to nie twoja wina, że Decepticon podszył się po twój laptop i próbował nas zabić - próbowałam ją pocieszyć mimo, że nie jest w tym za dobra. - Zresztą nie demolowałby domu, gdyby czegoś nie szukał.

Lou odłożyła kubek na szafkę nocną obok mojego łóżka i złapała mnie nagle za lewą dłoń. Dotknęła palcem Odłamka, a potem uniosła moją dłoń tak, żebym miała Odłamek przed sobą. Spojrzałam na nią zdziwiona, a ona patrzyła mi prosto w oczy.

- Może szukał tego? - podsunęła nadal trzymając moją dłoń.

Odłożyłam kubek na podłogę i usiadłam wygodniej naprzeciwko niej. Dziewczyna puściła moją dłoń i przeczesała włosy zamykając oczy. Kolejny odruch kiedy nie ma pomysłu i chce wyglądać na opanowaną.

Po jej minie wnioskowałam, że chce usłyszeć, iż się myli, że mam jakieś inne wyjaśnienie, co do tego Cona. Niestety musiałam ją zawieść.

- Bardzo możliwe - powiedziałam całkiem poważnie. - Może Odłamek działa jak Autoboty, że po dłuższym spędzaniu czasu ze mną pachniesz energonem - pomyślałam na głos. - Obym się myliła. Inaczej wszyscy będą w niebezpieczeństwie i będę musiała zerwać z wami kontakty na jakiś czas.

- Może demolka mojego domu nie jest niczym przyjemnym, ale nie pozwolę ci nas opuszczać. Nie zgrywaj bohaterki z Marvela. Przynajmniej jest ciekawie - uśmiechnęła się blado i dała mi kuksańca w bok, co wywołało u mnie uśmiech.

Westchnęłam i włączyłam telewizor z zamiarem poszukania jakiegoś filmu, kiedy zadzwonił mój telefon. Sięgnęłam po niego i usiadłam obok przyjaciółki. Kiedy zobaczyłam, że na ekranie widnieje nieznany mi numer wymieniłam z nią niezrozumiałe spojrzenia. Po chwili nacisnęłam zieloną słuchawkę. Jeśli to jakaś kobieta, która będzie usiłowała sprzedać mi garnki to przynajmniej porobię sobie z niej żarty i Lou może na chwilę zapomni o swoim domu.

- Halo? - zapytałam marszcząc brwi.

- Cześć! - usłyszałam męski głos. - Mam do sprzedania super kołdrę! Chcesz kupić?

Coś mi nie pasowało. Po pierwsze: Od kiedy ludzie w tele-sprzedażach są tacy bezpośredni? Po drugie: Raczej nie chichoczą po tym jak coś powiedzą.

- Em... Z kim mam przyjemność? - uśmiechnęłam się rozbawiona.

- Czekam pod twoim domem - odpowiedział. - Weź koleżankę i wejdź do najlepszego na świecie, mega wypasionego, srebrnego auta. To do zobaczenia! - odpowiedział i rozłączył się zostawiając mnie osłupiałą. Lou machała mi ręką przed twarzą, a ja nic na to nie reagowałam. 

- Chyba mam stalkera - odparłam odkładając telefon i podbiegając do okna i wyglądając przez nie.

Na ulicy pod moim domem faktycznie stało zajebiste auto, ale nie mam pojęcia jakie. Jednak domyślam się, że o tym mówił ten chłopak. Było srebrne. Zasłoniłam rolety.

- Ej - zaczęła Lou. - A co jak to ten twój strażnik czy ktoś? - Spojrzałam na nią dużymi oczami. Miała rację. - No co?

Złapałam ją za rękę i pobiegłam z nią po schodach na górę (Mieszkam w takiej jakby piwnicy. Wiecie. Coś z tego, że okno mam na wysokości trawnika). Wbiegłam do salonu gdzie spotkałam moją mamę. 

OdłamekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz