Rozdział drugi

539 49 8
                                    

Poniedziałek. To właśnie dzisiaj miała rozpocząć się nasza gra. Zayn jest bardzo dobrym przeciwnikiem, dlatego jestem pewna, że nasza gra będzie wyglądała naprawdę realistycznie. Właśnie wychodziłam z samochodu, kiedy poczułam czyjeś silne ramiona na mojej wąskiej talii.

- Witaj. - szepnął do ucha, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Jednym ruchem odwróciłam się do niego przodem i zarzuciłam dłonie na jego szyję.

- Zaczynamy? - zapytałam. Chłopak pokiwał głową. Uśmiechnąłam się do niego cwanie i złączyłam nasze usta w pocałunku. Chłopak oparł ciężarem o maskę mojego samochodu, jedną dłonią opierał się, aby na niego nie spaść, a drugą wciąż obejmował moją talię. Odsunęłam się od niego, po czym spojrzałam mu w oczy. - Idziemy?

Bez słowa złączył nasze dłonie razem. Widziałam dziewczyny, które przyglądały nam się z zaciekawieniem, nawet niektórzy nauczyciele. 

- Nie boisz się, że będziesz miała problemy? - zapytał, kiedy usiadł na krześle, a mnie posadził na swoich kolanach.

Zaśmiałam się. 

- Nie? Dlaczego miałabym się bać?

- No wiesz, każdy zna twoją sytuację i co ci grozi po takich gierkach. - powiedział. Wywróciłam teatralnie oczami i spojrzałam mu w oczy.

- Kochanie, póki gram z tobą to wszystko wygląda zbyt realistycznie. Nie jesteś jak ci wszyscy idioci, którzy myśleli, że cokolwiek zdziałają, albo jak ci - którzy wyobrażali sobie wielką miłość.

Teraz to on się zaśmiał. - Wow, nie wiedziałem, że nie wierzysz w miłość.

- To mało powiedziane.

- Ale, właściwie, to dlaczego? - objął mnie dłonią w talii. - Przecież to nie jest taka zła sprawa. Masz się do kogo przytulać, albo całować. I to wcale nie jest gra. Nie jest fajnie?

- Nie. Miłość nie istnieje. Przestań.

- Zobaczysz, zakochasz się we mnie.

Wybuchłam śmiechem. - Malik, przecież to gra. Uwierz mi, to ja cię uwiodę, skarbie.

- Jakiś dowód?

Pokiwałam głową. Znowu złączyłam nasze usta razem, a dłonią sunęłam po jego nodze. Zayn jęknął w moje usta. - Cholera, nie w szkole. - zaśmiał się.

- Mówiłam.

- Nie mówiłem o tym, ale w cokolwiek chcesz wierzyć.

- Zakochasz się.

- Zobaczymy. Jaką masz teraz lekcje?

- Mam okienko. A ty?

- Teoretycznie mam hiszpański, ale myślę, że mogę zrobić sobie okienko.

- Więc co chcesz robić, Saltzman?

- Chodźmy stąd. 

Wstałam z jego kolan, a on po chwili złapał mnie za rękę i wyszliśmy z budynku szkolnego. Zayn podał mi jeden kask, a drugi założył na siebie. - Nie boisz się? - spytał. 

- Boję. - Zayn uśmiechnął się do mnie pocieszająco, po czym pomógł mi wsiąść. - Po prostu mocno się mnie trzymaj kochanie. - zrobiłam tak jak chciał, a po chwili Zayn odpalił motor i wyjechaliśmy z placówki.

The Love GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz