Rozdział 9

26 2 0
                                    

Michael wybiegł z domu, rozejrzał się. Jego oczy z niecierpliwością poszukiwały Luka, który za sprawą matki Clifforda musiał opuścić jego dom. Wzrok Michaela był wręcz spragniony widoku chłopaka lecz jednocześnie mieszał się on ze strachem, spowodowanym wcześniejszymi wydarzeniami. Na dworze panował już lekki zmrok, a na ulicach jaśniał blask lamp, które rzucały cień na stojące na podjazdach samochody. Czerwonowłosy zbiegł po trzech schodkach, prowadzących do drzwi wejściowych, a jego głos zadrżał przy wypowiadanych słowach:

-Luke? Luke jesteś tu jeszcze?!  - brak odpowiedzi i cisza coraz bardziej przytłaczały nastolatka.

Przez ulicę nie przejechał nawet jeden samochód, było to dosyć dziwne bo należała ona do jednych z najbardziej ruchliwych w Sydney. Nie wiedząc co zrobić Michael usiadł na jednym ze stopni, na których jeszcze 15 min wcześniej płakał Luke będący przerażony stanem chłopaka.

Michael czuł po prostu pustkę, pustkę, która wypełniała każdy milimetr jego serca. Tak bardzo zależało mu na zobaczeniu Luka. Chciał mu to wszystko wytłumaczyć, chciała aby wiedział dlaczego tak postąpił. Powiedzieć o tym jak bardzo cierpi i nie jest w stanie poradzić sobie bez niego. Jak bardzo mu na nim zależy. Jak bardzo ważny jest dla niego. Niestety, było już za późno, a chłopak dobrze o tym wiedział.

*

Następnego dnia Michael obudził się o 7:47 i nie miał szans aby zdążyć na zajęcia, które zaczynały się o 8. Jego matka widząc stan w jakim się znajdował nie chciała go budzić. Wiedziała, że sen pomoże nastolatkowi, a jego umysł będzie w lepszym stanie.

Czerwono włosy miał zamknięte oczy i leżał na wygodnym dużym łóżku na, którym często przebywał młodszy blondyn. Mike uśmiechnął się gdy  jego wyobraźnia pozwoliła mu stworzyć obraz chłopaka obok niego. Jednak w jednej chwili po uniesionym policzku nastolatka spłynęła ciepła, pojedyńcza, słona łza była ona wypełniona wspomnieniami o Luku. Ich wspólnymi chwilami, planami na przyszłość i uczuciem jakim darzył młodszego. Starł ją, podniósł wzrok i wstał z ulubionego miejsca w domu. Ruszył w stronę łazienki. Obmył tam twarz zimną wodą i spojrzał w lustro. Dostrzegł tam rozbitego chłopaka, który koniecznie musi zobaczyć osobę będącą dla niego wszystkim.

Wybiegł z pomieszczenia i przebrał szybko w zwykłe czarne rurki a do tego spraną, szarą koszulkę, którą dostał od ciotki Crystal na 16 urodziny. Zbiegając po schodach wypadł mu telefon i spadł jeszcze z 3 stopni powodując kolejne pęknięcia na ekranie czarnego Iphone'a. Jednak chłopak nie przejmował się tym faktem, podniósł urządzenie i szybkim ruchem wcisnął je w kieszeń spodni. Wybiegł z domu, wsiadł do swojego samochodu i ruszył w stronę szkoły do, której uczęszczał Luke. Niestety droga była dość długa a korki nie ułatwiały sprawy. Co powodowało stres u Michaela.

*

Wreszcie po około 20 minutach, które ciągły się w nieskończoność Michaela, dotarł do szkoły Luka. Placówka wyglądała jakby nikogo tam nie było. Ale zawsze sprawiała takie wrażenie gdy nie było przed nią tłumu rozgadanych, pewnych siebie, chamskich nastolatków. Tylko dzięki nim to miejsce mogło się wydawać żywe. Właśnie tam zaczynały się przyjaźnie, które trwają do dziś. Tam zaczynało się i kończyło tysiące związków, zauroczeń, nie moralnych propozycji. Właśnie takie rzeczy nadawały temu miejscu niepowtarzalny charakter i wspomnienia.

Mike usłyszał dzwonek na przerwę po pierwszej lekcji. Wszedł do środka. Oczy uczniów były przykute do niechlujnego ubioru nastolatka. W porównaniu do ich czerwono-niebieskich mundurków, Michael wypadał na prawdę kiepsko. W tym całym zamieszaniu chłopak nie mógł dostrzec młodszego blondyna. Jednak nie musiał długo czekać aż zauważy jego lśniącą postawioną grzywkę. Zza większego grona dzieciaków wyłonił się on. Luke Hemmings w jego własnej osobie. Kiedy spojrzał w stronę Michaela zamarł, a w jego oczach można było dostrzec strach i tęsknotę. Mike wiedział jak bardzo niebieskooki się przejął dlatego, podbiegł do chłopaka i przytulił go.

-Wszystko dobrze Lulu. - Młodszy na te słowa zacisnął usta, a oczy zaszkliły się momentalnie. Michael czując, że chłopak drży, zacisnął mocniej chłopaka w objęciach.

- Tak się bałem Mike, tak cholernie się bałem. - Głos załamał się, a chłopak schował wzrok w szyi starszego.

- Wiem i przepraszam, powinienem Ci powiedzieć.

Luke orientując się, że połowa szkoły jest skupiona tylko i wyłącznie na ich dwójce, puścił chłopaka i odsunął się na bezpieczną odległość. Mike popatrzył smutnym wzrokiem na nastolatka i zadzwonił dzwonek zapowiadający drugą lekcję.

- Przepraszam ale muszę już iść, porozmawiamy po szkole Mike - rzucił szybko i ruszył w kierunku klasy. 

- No dobrze. - wymamrotał udając się do drzwi wyjściowych.

Wsiadł do samochodu i starał się poskładać wszystkie fakty w całość. Wiedział,że nie będzie to łatwa rozmowa dla nich obojga.  


Nasza tajemnica... *MUKE*Where stories live. Discover now