•let him go• stollinger

656 57 20
                                    

- Andi, przepraszam. Musimy się rozstać.

Dwa zdania, pięć słów, trzydzieści jeden liter, a porwały serce Andreasa Wellingera na strzępy.

Nie wiedział dlaczego Kamil to zrobił, przecież jeszcze kilka dni wcześniej było im przecież tak dobrze.

Właśnie to go najbardziej bolało.

Teraz, trzy miesiące po całym zdarzeniu Andi czuł się całkiem dobrze. Nie było szans by kiedykolwiek odkochał się w tym uroczym Polaku, jednak rozstanie bolało go już coraz mniej.

Przyjaciele z kadry bardzo mu pomogli. Za każdym razem gdy Niemiec chciał pojechać do Stocha, oni mi nie pozwalali i może to nawet dobrze? Markus raz powiedział „Pozwól mu odejść, jak naprawdę cię kocha to wróci" i tego się trzymał.

Nagle zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawiło zdjęcie Richarda. Andi Nie wiedział czego ten człowiek może chcieć, ale odebrał.

- Wellinger, co ty na wypad do kina? - zapytał Freitag. - No wiesz, za godzinę, w tym kinie niedaleko ciebie, jest jakiś fajny film, a przynajmniej tak Markus mi opowiadał, że zwiastun widział.

- Poczekaj, sprawdzę czy nie mam dzisiaj czegoś.

Zajrzał do kalendarzyka. Akurat ten dzień był pusty.

- Mam wolne więc czemu nie? - powiedział uśmiechnięty. - To co za godzinę, w „Cinema Fun"?

- Nie wiem jak się to kino nazywa, ale jasne! To do zobaczenia!

- Pa, Richi.

Odłożył telefon. Do miejsca spotkania miał pięć minut samochodem jednak chciał być już gotowy. Ubrał się i zrobił wiele innych rzeczy, na które zeszło mu pół godziny. Miał jeszcze trochę czasu więc wszedł na Instagrama by zobaczyć co i jak u innych skoczków. W końcu był czerwiec i chyba każdy zr środowiska skoków narciarskich miał wakacje.

Pierwszą rzeczą jaka pokazała mu się na stronie głównej było zdjęcie Kamila. Wellinger nie przestał go obserwować po rozstaniu. Już chciał przewijać dalej, ale coś w tym zdjęciu przyciągnęło jego uwagę.

Było to zdjęcie w górach, prawdopodobnie na którymś ze szczytów Tatr. Stoch był bardzo szczęśliwy co można bylo zobaczyć po jego mimice twarzy oraz pozie. Dwie ręce, w których trzymał kijki, były wzniesione w górę, jakby coś wygrał. Tyle zobaczyłby normalny obserwator. Oprócz tych małych gestów, mówił o tym również opis.

Nareszcie! Rysy zdobyte! Pełnia szczęścia!"

Jednak Andreas lubił wypatrywać małe szczegóły i tak było w tym przypadku. Najpierw zauważył, że Polak ma dosyć mocno naciągniętą czapkę na głowę, tak jak nigdy. Żaden włos nawet mu nie wystawał spod niej, a Kamil przecież lubił jak kilka niesfornych kosmyków wydostawało się na wolność. Wellinger także dostrzegł to, że jego ukochany wyraźnie schudł. Było to dosyć mocno widoczne, a jak już porównało się jego zdjęcie sprzed trzech miesięcy. Różnica była ogromna. Już same te dwie rzeczy zaniepokoiły Niemca, jednak po jeszcze głębszym spojrzeniu na zdjęcie, Andi zauważył coś białego wystającego spod koszulki Polaka. Mógł się założyć o wszystko, że był to opatrunek, a najprawdopodobniej po operacji.

Dochodziła już godzina spotkania, co nie pozwalało Niemcowi na dłuższe rozmyślania. Po prostu wyszedł z domu i pojechał do kina.

***

- Ten film był świetny! - krzyknął Stephan. - Dawno się tak nie uśmiałem.

- No, zgodzę się z tobą w stu procentach. - odpowiedział mu Richi, jednak gdy spojrzał na Andreasa, to coś go zaniepokoiło. - Andi co ty taki zamyślony chodzisz?

Młody od razu zorientował się o co chodzi.

- Ja? Wydaje ci się - zbył go - Chyba przydałoby się już rozejść. No wiecie, od jutra mamy treningi, a ja chcę się wyspać.

Pożegnali się. Każdy odszedł do swojego samochodu. Andreas miał już zamiar odjeżdżać jednak nagle zabrzęczał dzwonek jego telefonu. Było dosyć późno więc zaczął zastanawiać się kto to może być.

Zdjęcie oraz numer Kamila na wyświetlaczu, aż raziły go po oczach. Odebrał.

- Andi? Proszę pomóż mi... - mówił Polak załamanym głosem.

- Kamil, co się dzieje?! Gdzie jesteś?

- Przyjechałem do Oberstdorfu, jestem na stacji benzynowej niedaleko skoczni. Zabierz mnie stąd proszę. Nie dam rady sam stąd odjechać. - jego głos z każdym słowem brzmiał coraz słabiej.

- Już jadę, zaraz będę, trzymaj się Kamyk.

Niemiec musiał zmienić cel swojej podróży. Do tej stacji miał tylko kilometr drogi więc był tam pięć minut po rozmowie. Zadzwonił również na pogotowie. Instynkt podpowiedział mu, że interwencja medyczna będzie potrzebna. Od razu znalazł samochód z polską rejestracją i otworzył drzwi do niego. Widok Stocha w takim stanie, łamał mu serce. Chłopak był cały w wymiocinach, a na głowie nie miał, ani jednego włosa.

- Kamil, co się dzieje? - zapytał przejęty chłopak. - Proszę powiedz mi. Pogotowie już jedzie, będą niedługo.

Polak zwymiotował. Nie liczył już, który to raz było podczas ostatnich dziesięciu minut. Cały był również zapłakany. Wiedział, że umiera, że zaraz to wszystko zwane życiem się zakończy.

- Andreas, ja tak cholernie cię przepraszam. - Niemiec położył sobie jego głowę na kolanach i słuchał - Nie chciałem byś kiedykolwiek zobaczył mnie w takim stanie. Dlatego chciałem byśmy się rozeszli. Nie chciałem byś patrzył jak powoli umieram.

- Boże Myl, o czym ty mówisz?! - Wellinger przestraszył się nie na żarty.

- Mam nowotwór Andi, złośliwy. Lekarze nie przewidują, że długo pożyję. Dają mi maksymalnie jeszcze trzy miesiące.

Przyjechała karetka. Lekarze od razu podbiegli do ich samochodu. Byli wtedy jedynymi osobami na parkingu przy stacji.

- Wyjmij dokumentację ze skrytki i daj ją lekarzom, proszę. - Kamil poprosił słabo.

Andreas wyjął wszystkie ważne dokumenty i przekazał ratownikom, którzy wzięli Kamila na nosze i wsadzili do karetki. Wkłuto mu wenflon i podano leki przeciwbólowe, tlen oraz podpięto go do urządzeń monitorujących pracę jego serca. Przez cały czas Niemiec trzymał jego rękę i dodawał mu otuchy.

- Przejdziemy przez to razem. Wszystko będzie dobrze.

- Kochanie przepraszam, że ci o tym wcześniej nie powiedziałem. Stoch mówił niewyraźnie przez maskę tlenową i różne leki, które wreszcie zaczynały działać.

- Nic się nie stało, bardzo cię kocham i nie przestanę. - Andi wtulił się w niego, na tyle na ile pozwalały mu warunki. - Obiecuję, już nigdy nie pozwolę ci odejść.

————
jadę właśnie samochodem do krakowa, mam 3% i napisałam takie cuś. mam nadzieje, że się wam podoba.

spróbuje coś jeszcze napisać, ale nie obiecuje. może mama mi pożyczy swój telefon to będzie teraz, jak nie to po dwudziestej pierwszej, ALE NIE OBIECUJE.

podoba się?

stollingera nigdy za dużo.

ski jumping one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz