10.

596 81 3
                                    

Patrzyłem bez słowa jak policja wchodzi do sali Constantina. Koledzy spoglądali na mnie zszokowani, ale też nie chcieli się odezwać. Słyszałem jakieś głosy, tajemnicze pytania i krzyk młodego Niemca.

Gdy służba opuściła pokój, wyrzuciłem na wpół pełny kubek z kawą, zakupiony w szpitalnym automacie i razem z kadrą udaliśmy się do pacjenta. Jego stan się troszkę poprawił, wyglądał, jakby był z siebie dumny, że już po wszystkim i dał radę.

- No i? - ponaglał Markus. Ten to musi mieć wszystko podane na tacy...

- No i koniec. Koniec tego koszmaru! - uniósł głos, na co do pomieszczenia weszła pielęgniarka. Wyprosiłem ją gestem ręki i wróciłem wzrokiem do Schmida.

- Kto to zrobił? - spytałem zniecierpliwiony. Mimo, że niedawno powiedział mi jasno i wyraźnie, że Andreas jest niewinny, to i tak chciałem wiedzieć.

- Spokojnie, panowie - uspokoił nas trener - Cons, co się wtedy wydarzyło?

- Okej, od nowa... Pojechałem do lasu, bo dostałem SMSa, że po ostatnim bieganiu, zgubiłem tam okulary przeciwsłoneczne. Numer był zastrzeżony, więc postanowiłem przeszukać całe mieszkanie. Faktycznie, okularów nie było. Umówiłem się z nim na spotkanie, nieopodal tego domku w środku lasu. Gdy byłem na miejscu o ustalonej porze, chłopak uderzył mnie z zaskoczenia czymś ciężkim w głowę i straciłem przytomność...

Spojrzałem na Richarda, który aż otworzył usta ze zdumienia. Nie takie rzeczy się widziało na filmach, ale na żywo to zupełnie co innego. Zrobiło mi się przykro, na myśl, co musiał przeżyć.

- Więc... Kto to był? - dopytywał Eisenbichler.

- Mój dawny przyjaciel z liceum - wszyscy odetchnęliśmy z ulgą - Widocznie był zazdrosny, że dostałem się do kadry narodowej, co było też jego marzeniem. Steph - zwrócił się do mnie - Idź już, masz chyba sprawę do załatwienia...

Pożegnałem się ze wszystkimi i ruszyłem w kierunku komendy miejskiej policji. Wszedłem do recepcji i spytałem o areszt. Panowie zaprowadzili mnie do celi i otworzyli siódemkę. Gdy ujrzałem mojego chłopaka, od razu się na niego rzuciłem. Tak dawno go nie widziałem, bardzo za nim tęskniłem.

Poszliśmy od razu do hotelu, bo nie było sensu niczego innego kombinować.

- Wiedziałem, że nie jesteś winny - położyłem głowę na jego torsie, gdy zajęliśmy miejsce na łóżku.

- Twój tygrysek ma pazurki, ale nie potrafi drapać - pocałował mnie z uśmiechem w czoło - Muszę się zwolnić ze szkoły. Co inni powiedzą? Skazany za rzekome morderstwo kolegi z kadry?

- Nie zostałeś skazany - uniosłem głowę i spojrzałem mu w oczy.

- Nie? To co ja robiłem te kilkadziesiąt godzin za kratami? To było w formie rekreacyjnej? Żeby posiedzieć i pomyśleć? - ręką umieścił moją głowę na poprzednim miejscu.

- Ludzie się mylą - stwierdziłem, po chwili namysłu.

- Dobrze, że moje serce się nie pomyliło. Dziękuję, że jesteś i we mnie wierzysz - musnął moje wargi swoimi.

- Zawsze będę...

Deine Andere Seite / LellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz