epilog

749 82 25
                                    

Trzy miesiące później...

Tak więc, życie zaczęło się układać. Skoki się skończyły i miałem więcej czasu dla rodziny, jak i Andreasa. Chłopak zrezygnował z etatu nauczyciela matematyki i podjął się pracy w schronisku. Studia na pewno kiedyś mu się przydadzą, na razie jak sam twierdzi, nie jest gotowy na pracę w szkole. Choć mi osobiście przypadł do gustu nerdowaty Wellinger.

Leżeliśmy właśnie pod kocem na salonowej kanapie i oglądaliśmy hokeja, który bardzo nas nudził.

- Jak myślisz - zaczął rozmowę - Kiedy Cons zrezygnuje z tego całodobowego ochroniarza?

- Nie mowił ci? - splotłem nasze palce na jego nodze - On by chętnie już dawno się go pozbył, ale Schuster chce, żeby go pilnował. Boi się o niego, w końcu niemało przeszedł przez ostatnie chwile sezonu.

- Tak - zaśmiał się - Jeden ledwie żywy, drugi w więzieniu, trzeci spieprzył z miasta...

Właściwie to nadal nie rozwiązała się sprawa z Karlem. Wyjechał wtedy ze szpitala i wrócił dopiero na konkurs w Planicy. Nikt go o nic nie pytał, ale chyba mu ulżyło, że policja go nie szuka. Widocznie miał coś za uszami i zwyczajnie się tego bał...

- Masz ochotę na lody? - spytałem.

- Mhmm, ale tak tutaj? Na kanapie?

Gdy zrozumiałem, o co mu chodzi uderzyłem go z łokcia w brzuch i głośno się zaśmiałem.

- Zboczeniec.

Szliśmy po parku jedząc kulkowe, zamrożone mleko w wafelku i rozmawiając praktycznie o niczym. Bardzo chciałem złapać jego wolną rękę, ale bałem się, że nie jest gotowy na okazywanie uczuć publicznie. Jednak to on zrobił pierwszy krok i nim się obejrzałem, wymachiwał naszymi złączonymi dłońmi, nucąc coś po hiszpańsku.

- Myślisz, że wytrwamy? - prerwałem ciszę. Zawsze się nad tym zastanawiałem i musiałem to z siebie wyrzucić.

- W sensie?

- W sensie, czy będziemy razem aż do końca? Myślisz, że to ta ostatnia miłość?

- Myślę, że nie, ale to przecież nie ma sensu. Sam mi kiedyś powiedziałeś, że liczy się tu i teraz. Więc skąd to pytanie?

Wzruszyłem ramionami i dalej szliśmy w milczeniu. Gdy byliśmy już w domu, sięgnąłem po telefon i sprawdziłem Instagrama. Widziałem mnóstwo zdjęć mnie i Andreasa w parku z tekstami typu: "Wiedziałam!", "Wreszcie są razem!" albo "Lellinger is real!!!".

Podszedłem do mojego chłopaka i objąłem go od tyłu.

- Lellinger is real? - szepnąłem mu do ucha, gdy kroił sałatę. Odwrócił się i spojrzał na mnie jak na debila.

- Co?

- No pytam, czy Lellinger is real? Czego nie rozumiesz? - zaśmiałem się i musnąłem jego wargi.

- Lellinger?

- Noo... Leyhe i Wellinger, Lellinger.

- Nie rozumiem cię - skwitował i wrócił do warzyw. Parsknąłem śmiechem i wróciłem do salonu.

Może i mój facet nie wie, o co chodzi, ale ja mogę powiedzieć jedno:

Lellinger is real.

________________________________

Hejka! Dzięki, dzięki, dzięki za te wszystkie rozdziały, które ze mną spędziliście :) Mam nadzieję, że się podobało! Kłaniam się nisko, Autorka.

Deine Andere Seite / LellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz