Rozdział 5

1.1K 116 17
                                    

Będąc już w garażu bunkra Ludzi Pisma, wszyscy troje wysiedli z czarnej Impali. Tym razem Sam wyjątkowo siedział z tyłu, przez niemal całą drogę obejmując Gabriela, którego rany goiły się w niezbyt zawrotnym tempie, ale i tak dość szybkim, biorąc pod uwagę, przez co przeszedł.

Młodszy Winchester szedł ramię w ramię z ocalonym, gotów w każdej chwili złapać go, gdyby ten nagle stracił równowagę. Archanioł zaś wyjątkowo nie miał nic przeciwko temu, a Dean... Dean został w aucie i aktualnie – z tego, co udało się dostrzec Samowi – odbywał z kimś rozmowę telefoniczną, której nikt nie zamierzał przerywać.

Długowłosy zaprowadził przyjaciela do środka, a potem poprowadził go do swojego pokoju. Po drodze, upewniwszy się uprzednio, że nie mają żadnych świadków, złapał anioła za rękę, zamykając ją w szczelnym, ciepłym uścisku i powodując tym samym uśmiech na twarzy Gabriela. Kiedy zaś drzwi kliknęły cicho, zostawiając ich we dwóch, odciętych od reszty bunkra, nie minęły jeszcze trzy sekundy, a Sam już leżał na plecach w pościeli, z rękami anioła opartymi na poduszkach po obydwu stronach głowy.

- Gabe, nie lepiej po prostu się przytulić? - zapytał cichym, nieco mrukliwym głosem Winchester, jedną ręką przeczesując wciąż potargane włosy towarzysza. Zatrzymali się po drodze na stacji benzynowej, żeby mógł ubrać się w coś porządnego (a przez „porządnego" rozumiemy tu „wyglądającego bardziej normalnie niż pokrwawiona, brudna, workowata koszula i takie same spodnie"), ale mimo wszystko Archanioł nie wyglądał zbyt dobrze w znoszonych dresach Dean'a i starej, przydużej koszulce koszykarskiej Sama.

- A kto powiedział, że nie będę się do ciebie przytulać? - mężczyzna przekrzywił głowę i ściągnął z siebie górną część ubrania, pozostawiając ją porzuconą na podłodze koło łóżka.

- To dlaczego się rozbierasz? - zaśmiał się Winchester. Bez względu na wszystko, przez co przeszedł, Gabriel wciąż trzymał klasę; wciąż był sobą, chociaż długowłosy wiedział, że w środku anioł jest rozbitą na miliony kawałków układanką, której będzie musiał poświęcić więcej czasu niż klasycznym puzzlom.

- Co za różnica, przytulać się w ubraniu czy bez ubrania – wymamrotał, ściągając z siebie dresy i je również rzucając na podłogę. Następnie, pozostając już tylko w czarnych bokserkach, zabrał się do pozbawiania koszuli swojego towarzysza, który jednak przerwał mu w połowie i po prostu przyciągnął go do długiego, tęsknego pocałunku. Minęła dłuższa chwila, zanim obydwaj mogli wrócić do oddychania.

- Nie przyzwyczaiłem się do takich ilości emocji z twojej strony – szepnął, będąc tylko kilka centymetrów od twarzy Sama.

- Jeśli ci to przeszk-

Winchester nigdy nie dokończył tego jednego zdania, a nawet słowa. Może to dlatego, że Gabriel skutecznie uciszył go pocałunkiem, a potem kolejnymi, wracając do ściągania z niego koszuli, a może po prostu dlatego, że uznał to za zbędne. Zapytany o to, zapewne nie udzieliłby odpowiedzi.

W tej chwili zupełnie stracił kontrolę nad myślami, zajmując się tylko spragnionym uwagi aniołem.

Jego aniołem.

✔Don't hurt me, Sammy || Sabriel✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz