Continue

30 7 1
                                    

Moim oczom ukazał się długi, wąski korytarz. W oddali widać było tlące się, blade światło. Nie miałam zamiaru być jakimś pionkiem w rękach tego idioty ale nie miałam innego wyboru - musiałam zbadać teren aby stąd uciec. Ruszyłam na przód idąc wzdłuż betonowych, surowych ścian. Światło migające w oddali zdawało się być coraz bliżej.

W końcu doszłam do drugiego pomieszczenia. Przypominało ono laboratorium. Wokoło pełno było probówek, zlewek oraz starych urządzeń elektronicznych. Tajemnicze światło rzucała zawieszona na ścianie świetlówka. Po prawej, zarówno jak i po lewej stronie znajdowały się szklane drzwi. Naprzeciwko stała metalowa szafa. Podeszłam do niej i zaczęłam ją przeszukiwać w nadziei znalezienia jakichś przydatnych rzeczy. Oprócz apteczki, nie znalazłam nic ciekawego. Wyjęłam z niej bandaż aby aby zatamować krwotok z mojej nogi. Po zrobieniu opatrunku stanęłam przed dylematem w którą stronę mam iść. Nagle, jakby za pomocą mojej siły sprawczej, zza drzwi znajdujących się po lewej, zaczęły dochodzić dziwne dźwiękiem jakby stukot rur. Ruszyłam w tamtym kierunku.

Pomieszczenie do którego weszłam było znacznie większe od poprzedniego. Znajdowały się masywne maszyny oraz sieć rur która do nich prowadziła. Zeszłam po metalowych schodach na dół. Tajemniczy stukot wydawało jedno z urządzeń. Uważnie przyglądałam się temu żelastwu. Bardzo dziwne wydało mi się to, że w tak starej, opuszczonej fabryce, coś mogło jeszcze działać. Obok jednej z maszyn znajdował się panel sterowania obok którego, na podłodze porozrzucane były jakieś papiery. Podeszłam bliżej i zaczęłam je przeszukiwać.

W tamtym momencie drzwi do pomieszczenia gwałtownie otworzyły się a przez nie wtargnęła dość chuderlawa, czarnowłosa dziewczyna, która ze łzami w oczach błagała o zostawienie jej w spokoju. Nie zwracając uwagi na to co dzieje się wokół, biegła przed siebie, jakby była w transie. Co chwila potykała się o leżące na ziemi rzeczy lub wpadała na inne stojące przedmioty. Za nią biegła inna postać, już lepiej zbudowana i wyższa od niej o głowę. W swoim reku trzymała nóż. Ta biedna istota która jako pierwsza wbiegła do pomieszczenia, próbowała uciec przez drugie drzwi, jednak te były zamknięte. Desperacko zaczęła szarpać za klamkę jednak bezskutecznie. Oparła się o nie i krzycząc błagała ją aby jej nie zabijała.

Zerwałam się aby jej pomóc lecz już było za późno. Jedno zdecydowane pchnięcie wystarczyło aby zadać śmiertelny cios nożem w podbrzusze czarnowłosej dziewczyny. Jej krzyki ucichły a oczy straciły swój blask. Jej ciało zjechało po szklanych drzwiach zostawiając na nich czerwoną smugę krwi. Z głośników rozległ się donośny głos:

"Park Jimin - game over.

RM - 1 point. "

W tym momencie zdałam sobie sprawę że to nie jest pieprzony żart tylko prawdziwa gra której stawką było życie. Schowałam się za jedna z maszyn czekając aż ta agresywna wariatka sobie pójdzie. Modliłam się żeby mnie nie zauważyła. Byłam przeciwna temu wszystkiemu, nie miałam zamiaru nikogo zabijać, jednak Yoongi miał inne zdanie.

- Masz teraz szanse żeby ją zabić. Zaatakuj od tyłu. Teraz!

jeśli myśli że go posłucham to jest bardzo naiwny. Nie miałam zamiaru brać udziału w tych igrzyskach śmierci. Chcę znaleźć tylko wyjście i się stąd wyrwać.

To całe przedstawienie było zaplanowane bardziej dokładnie niż się może wydawać. Te całe "Bangtany" dokładnie przewidziały co może się stać i uwzględnili to, że jakaś osoba może się zbuntować. Postanowili więc zdobyć jakąś kontrolę nad pionkiem na wypadek sprzeciwu. Wymyślili więc ciekawe rozwiązanie, dzięki któremu mogli zmuszać swoich podopiecznych do wykonywania ich rozkazów poprzez impulsy elektryczne stymulowane przez urządzenie wszczepione w nogę. Mogli swobodnie i według uznania regulować jego natężenie. Yoongi nie wahał się by korzystać z tego przywileju.

Gdy nie wykonałam jego polecenia o ataku, od razu poczułam jak prąd paraliżuje moją lewą stronę. Musiałam siedzieć cicho żeby mnie nie zauważyła. Ten jednak stopniowo zwiększał moc, co sprawiało niepowtarzalny ból rozchodzący się po całym ciele. Schowana za maszyną zwijałam się z bólu. A wystarczyłoby tylko pójść i zadać jeden cios. To nic takiego. Wiedziałam jednak że gdy to zrobię, nie zawaham się zabić następnych pionków.

W tamtym momencie nawet gdybym zdecydowała się na zabicie jej, nie byłabym w stanie się podnieść. Straciłam kontakt ze rzeczywistością, nie wiedziałam co się dzieje. Cały świat wirował a ból, dotychczas nieznośny, już nie był odczuwalny. W uszach słyszałam dzwonienie.

- Głupia suka.

Przez chwilę myślałam że nie żyje jednak to by było zbyt piękne. Niestety ten koszmar nadal trwa.

- Muszę się ogarnąć i znaleźć wyjście.

19:24Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz