Ucieczka

20 6 0
                                    

Nie mogłam się uspokoić, cały czas miałam przed sobą widok rozszarpanego ciała Jisoo. Klęczałam na ziemi, myślałam że zaraz zwymiotuje.

- Ogarnij się dziewczyno!

- O co ci chodzi?

- Chciałaś, żeby to na górze nas zeżarło?! Chcesz stąd wyjść?! To musisz poświecić innych.

- Nie masz serca.

- Ale mam rozum, czego ewidentnie tobie brakuje.

Zmierzyłam ją z pogardą. Chyba zrozumiała o co mi chodzi bo podeszła bliżej i nachyliła się nade mną, kładąc rękę na moim ramieniu. Westchnęła głośno po czym odrzekła:

- Widzisz, ludzie są podli. Nie liczą się z nikim, nie obchodzą ich niczyje uczucia. Są fałszywi, bezduszni i egoistyczni. Każdy dba tylko o swoje dobro a takie osoby jak ty wykorzystują, aby osiągnąć własne korzyści. Trochę w życiu przeszłam, a doświadczenie, które zdobyłam nauczyło mnie, że nikomu nie można ufać, szkoda że zrozumiałam to trochę za późno. Dlatego nie możesz cały czas myśleć o innych bo oni mają Cię w dupie. Musisz być zimna i oschła jeśli chcesz przeżyć. Nie możesz cały czas przejmować się innymi. Sama mówiłaś że masz do kogo wracać więc ogarnij się.

Podniosłam głowę by zobaczyć jej twarz. Po moim policzku spłynęła gorzka łza.

Ona miała rację. Całkowitą rację. Tyle razy ludzie wykorzystywali moją dobroć, zupełnie nie przejmując się moimi uczuciami. Tyle razy zostałam zraniona. Dzięki niej zrozumiałam że czas to zakończyć. Koniec z wykorzystywaniem mojej dobroci i naiwności. To otworzyło mi oczy. Muszę się zmienić.

- Masz rację. Dziękuję. - Szepnęłam i podniosłam się do pionu łapiąc za rękę Nany, którą wcześniej do mnie wyciągnęła.

- Co teraz? - Zapytałam.

- Trzeba znaleźć jakieś wyjście. Chodźmy tędy.

Wskazała na przejście między budynkami. Ruszyłyśmy w tamtą stronę.

Szłyśmy korytarzami wyznaczonymi przez betonowe ściany fabryki, czy cokolwiek to było. Cały czas milczałyśmy pogrążone w swoich myślach, jednak wcale to nam nie przeszkadzało. Wciąż zastanawiałam się nad jej słowami, które nie dawały mi spokoju.

Mijając kolejny zakręt, w końcu zobaczyłyśmy światło zachodzącego na horyzoncie słońca. Odetchęłyśmy z ulgą podziwiając ten widok. Im bliżej byłyśmy wyjścia tym bardziej naszym oczom ukazywał się piękny krajobraz.

Wpatrzone jak w obrazek zmierzałyśmy w jego stronę nie zwracając uwagi na nic innego.

Z końcu opuściliśmy te zimne mury, dalej podążając w kierunku malowniczego widoku. Nareszcie byłyśmy wolne!

- Udało nam się! Słyszysz? Jesteśmy wolne!!! - Darłam się w niebo głosy nie mogąc uwierzyć że to nareszcie koniec.

Jednak tą piękną chwilę zepsuł znajomy głos dochodzący zza pleców.

- Chyba nie myślałaś, że to już koniec?

Cały mój entuzjazm wyparował. Z mordem w oczach obie odwróciłyśmy się.

Przed nami stała szóstka wysokich mężczyzn ubranych w czarne kombinezony. Stali w jednej linii dokładnie się nam przyglądając. Wyglądali na rozbawionych bo cały czas się uśmiechali i kiwali głową z niedowierzania.

Moje nogi nagle zrobiły się jak z waty. Poczułam spływające krople potu po mojej skroni.

Nie wierzę...
Jak to możliwe?!
Przecież uciekłyśmy.
Więc jak oni nas znaleźli?!
Nic nie rozumiem...
Ale nie dam się z powrotem złapać.
Oj nie.
Za dużo tutaj przeżyłam i się naoglądałam, żeby tu wracać.
Nie dam się tak łatwo.

Spojrzałam wymownie na moją towarzyszkę szepnęłam jej szybko do ucha:

- Wiejemy!

Nie myśląc długo od razu ruszyłam z miejsca, korzystając z okazji że Yoongi pochłonięty był wygłaszaniem swojego zwycięskiego przemówienia.
Biegam ile sił w nogach kierując się na zachód.

Dopiero później zauważyłam, że Nana nie biegła za mną. Zastanawiałam się czy powinnam się zatrzymać lecz to nie miało sensu. Nie miałam wyjścia. Biegłam dalej.

Moje rozmyślania przerwał przeszywający ból, którego źródłem było małe urządzenie wszczepione w moje udo.

- Szlak!

Postanowiłam biec dalej, nie zważając na nic. Miałam nadzieję ze za chwilę da mi spokój. Bardzo naiwną nadzieję.

Natężenie prądu z każdą sekundą wzrastało, przez co musiałam zwolnić. W końcu ból był tak silny że upadłam na ziemię zwijając się z bólu.

- Wyłącz to błagam! Zabijesz mnie! Już będę posłuszna tylko to wyłącz!!!

Czyli jednak.
Wykrakałam.
Zabił mnie...
Jestem w niebie.
Widzę pięknego anioła który niesie mnie na rękach.
Ahh jaki on przystojny...
Czyli to tak wygląda raj?

Miał on trochę lekko zakłopotaną minę jednak widząc mój uśmiech on odwzajemnił gest. Mogłam zobaczyć najpiękniejszy widok na świecie.

Zaraz, czy ja go już gdzieś nie widziałam?

- Nic Ci nie jest? - zapytał.

- Już nie. - odpowiedziałam.

Podniosłam głowę i brutalnie zderzyłam się z rzeczywistością. Niestety żyje i niestety wracam z powrotem...

- Zabij mnie... - oparłam zrezygnowana głowę o jego tors. Dopiero teraz do mnie dotarło że obejmuję jego szyję rękami.

- Wybacz ale nie miałbym serca.

- Hipokryta. - wymamrotałam.

- Uh?

Nie miałam siły się z nim wygadywać. Gdy doszliśmy na miejsce postawił mnie na ziemi i powrócił do szeregu.

Yoongi zaczął niebezpieczne się do mnie przybliżać. Po chwili poczułam jego silne uderzenie. Upadłam na ziemię i chwyciłam się za gorący policzek.

- Niech to będzie dla ciebie ostrzeżenie. Następnym razem nie będę taki wyrozumiały.

- Nie przesadzaj - wtrącił się mój wybawiciel.

- Kolejny zwariował? Chcesz skończysz jak Hoseok? - blondwłosy anioł spuścił głowę i wycofał się do tyłu. Spojrzałam zaciekawieniem na Nanę dalej trzymając się za policzek.

- Hoseok?

Twarz dziewczyny przybrała zupełnie inny obraz niż do tej pory. Zamiast zimna i niewzruszenia pojawił się niepokój i ...ból?

- Nana nie opowiedziałaś przyjaciółce jeszcze słodkiej historii? Oj.. lepiej się pośpiesz bo nie wiadomo czy będziecie miały jeszcze okazję porozmawiać - uśmiechnął się parszywie Yoongi.

Zapraszam was do rundy drugiej!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 30, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

19:24Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz