𝐂𝐡𝐨𝐫𝐨𝐛𝐚 𝐒𝐚𝐥𝐚𝐳𝐚𝐫𝐚 𝐒𝐥𝐲𝐭𝐡𝐞𝐫𝐢𝐧𝐚 || Hanahaki yaoi ✔

5.

Krztuszę się tęczą. Nigdy nie sądziłem, że zabije mnie pieprzona tęcza. Z moich ust wylatują różne kwiaty: niebieskie, czerwone, żółte, fioletowe. Smaki mi się mieszają, w jednej chwili czuję słodycz, w drugiej kwas. Ale najbardziej podobają mi się kwiaty w żółtym kolorze, są piękne ani jeden nie jest ubrudzony krwią lub połamany. I wiesz co, Hufflepuffie? Umrę szczęśliwy z kwiatem twojego ulubionego koloru w ręce. Dłonie trzęsą mi się, jakbym miał Parkinsona, więc może niezbyt wyraźnie piszę, ale wiedz, że krwawię. Nie tylko przez to cholerne zielsko, lecz przez myśli mojego serca. To tak boli, nie chcę cię zostawiać. Mam ostatnią prośbę, zaopiekuj się moimi małymi ślizgonami, mam nadzieję, że przyjaźń Hufflepuffu ze Slytherinem przetrwa naprawdę wieki. I teraz chociaż nie mam sił, zaraz odeślę ten list zaklęciem do tej szkatułki, która obecnie leży pod podłogą.

Usycham z miłości.

Kocham Cię, Klusko.
Kocham Cię, Borsuku.
Kocham Cię, Helgiaszu.
Kocham Cię, Hufflepuffie.
Kocham Cię, Helgiaszu Hufflepuffie.

Twój Kochający Salazar Slytherin.

◇◇◇

Ekche eukchee *kaszle znacząco*, będzie druga część z perspektywy Helgiasza, też krótka.

Rysunki od SindriaUzumshi pojawią się w drugiej części ✨ (๑'ᴗ')ゞ

Nie podoba mi się zakończenie, ale cóż, zostawiam takie dla was (❁´◡'❁)

Buziaczki