-OMÓJBOZE JEZUS DZIŚ MÓJ PIERWSZY DZIEŃ!!!!-normalnie wyskoczyłam z łóżka wrzeszcząc na cały dom.
-Jezus Maria! Pali się coś?!-Millie spytała cała zdyszana biegiem do mojego pokoju.
-Jezus Maria! Nie wiesz jak megaaa jestem podekscytowana. Ale jednak trochę się stresuje tym wszystkim. No wiesz, później będzie mnie oglądać cały świat.-hahaha dostałam nagłego słowotoku ale ciii
-Jejuu, spokojnie. Dasz radę! Skoro cię wzięli, to jesteś dobra. A teraz weź już się nie stresuj. Chodźmy coś zjeść.-powiedziała przytulając mnie.
~~~
Po śniadaniu uznałam, że muszę się trochę ogarnąć. Poszłam do łazienki. O mój boże, prysznic. To jest to czego potrzebuję kiedy się stresuję. Jakby po prostu cały stres opadł ze mnie. Jeszcze mój ulubiony szampon o delikatnym zapachu cudnych kwiatów. Gdy wyszłam wysuszyłam włosy i je wyprostowałam. Następnie poszłam poszukać jakieś ubrania. Chciałam wyglądać ładnie, ale bez przesady. Jako, że w ostatnim czasie w Nowym Jorku było ciepło, wybrałam czarne krótkie spodenki, krótki biały top z koronką na ramionach oraz moją ukochaną oversizeową kurtkę dżinsową. Zrobiłam delikatny makijaż: delikatna pomadka matowa, tusz do rzęs i poprawiłam trochę brwi. Założyłam vansy i czekałam na Millie przy drzwiach. Ciocia Brown była dziś zajęta więc nie mogła nas zawieźć na plan. Uznałyśmy, że ja pojadę na desce, a Millie weźmie rower.
-Jezus Millie!!! Ile można się szykować?-krzyknęłam, aby ją pośpieszyć.
-Już schodzę!-powiedziała schodząc ze schodów jednocześnie się o nie potykając-Nic mi nie jest!
W końcu ruszyłyśmy z domu. Jechałyśmy i gadałyśmy. Jadąc przeglądałam moje social media. Nie, bo w ogóle wczoraj nie wjechałam w kogoś. Coraz bardziej się stresowałam, a co jeśli mnie nikt nie polubi? O mój boże, widzę już ten budynek.
Gdy dotarłyśmy na miejsce, Millie zostawiła swój rower przed wejściem. Ja uznałam, że wjadę na desce do środka. Wszyscy na tym piętrze dziwnie się na mnie patrzyli, ale nikt mi nic nie powiedział. Na szczęście.
-Jedziemy windą.-powiedziała Millie, więc zaczęłam się kierować w kierunku wind.
Gdy wysiadłyśmy, przejechałam jeszcze kawałek na desce, ale później uznałam, że po prostu wezmę ją w ręce. Millie złapała mnie za drugą rękę i pociągnęła w kierunku grupy ludzi.
-Hej, wszystkim!! Tak się za wami stęskniłam!!-krzyknęła, gdy dotarliśmy do nich- Ooo, słyszeliście njusy? Mamy nową koleżankę, Loraine.
W tym momencie wszyscy się na mnie popatrzyli.
-Więc kochana, to jest Caleb, Noah, Gaten, Sadie-mówiła pokazując na ich twarze, ja natomiast podawałam im rękę do uścisku- i Finn.
Gdy chciałam już mu podać rękę, nagle się zatrzymałam i popatrzyłam na jego twarz. OMÓJBOŻE. To te oczy!
~~~
Cześć żabcie,
Przepraszam, że dawno nie było rozdziału, ale miałam strasznie dużo testów i miałam egzaminy na fortepianie więc nie miałam troszkę czasu. Ale o to jest rozdział, który chyba do tej pory mi się najbardziej podoba. Mam nadzieję, że wam też. I jestem bardzo szczęśliwa, ponieważ teraz akcja będzie ciekawsza i coraz bardziej się rozkręcać. No więc wyczekujcie kolejnego rozdziału który mam nadzieję, że będzie już niedługo.
Buźkiii❣️🐸
CZYTASZ
It's you//Finn Wolfhard
FanfictionLoraine jest młodą aktorką, nie ukrywajmy, z czym się wiąże jej niedoświadczenie. Ale próbuje swoich sił, a na swojej drodze poznaje grupę cudownych ludzi. Jednakże spotkają ją też pewne przeszkody. ^^^ bardzo zachęcam do przeczytania:D fanfik o fin...