POV Rose
Miałam cudowny sen o Alanie Walkerze. Miał mnie właśnie pocałować a tu nagle bęc. Spadam z łóżka. Tylko ja mogłam mieć takiego pecha. Biorę telefon z szafki nocnej. Nie chce się włączyć. Cholercia pewnie padł. Patrzę na zegarek wiszący w rogu pokoju i nie dowierzam. 10: 37 To super zaspałam. Czemu nikt w tym domu mnie nie obudził? Podniosłam się z podłogi i stanęłam w lustrze. Wygladalam okropnie. Makijaż rozmazany, włosy roztrzepane, ciuchy pogniecione. Poszłam do swojej prywatnej łazienki. Rozebrałam się do naga i weszłam pod prysznic. Ciepła woda delikatnie muskała moje ciało. Włosy umyłam szamponem o zapachu waniliowym, a ciało płynem truskawkowym. Po 30 minutach wyszłam z pod prysznica. Dokładnie wytarłam puchatym ręcznikiem całe ciało, założyłam na nie szlafrok i wzięłam się za suszenie włosów. Po 15 minutach były już suche. Związałam je w koka. Poszłam do garderoby gdzie ubrałam się w to:
Gdy byłam już ubrana poszłam na dół. W domu było bardzo cicho ale już się do tego przyzwyczaiłam. Z opowieści babci dowiedziałam się że kiedy mama żyła ten dom tętnił życiem. Zawsze ktoś tu był. Mama była architektem, pracowała w domu. Nigdy nie mogła skupić się w biurze. Uwielbiam słuchać o niej. A właśnie przydalo by się ją odwiedzić. Zjem śniadanko i pójdę do niej.
Nagle poczułam z kuchni zapach jajecznicy z bekonem. Justi nigdy nie robi mi na śniadanie jajecznicy, bo wie że za nią nie przepada. Może ojciec jest w domu. Ale wydaje mi się to nie możliwe. Weszłam do kuchni a tam jakaś kobieta gotuje. Pisnnęłam wystraszona.
-Kim pani jest!? -krzykłam głośno.
-Dzień dobry jestem Cassy. Jestem partnerką twojego taty i od wczoraj tu mieszkam. -uśmiechneła się przyjaźnie, aż mi się żygać chce.
-O widzę że już się poznałyście! -krzyknął uradowany ojciec. Co to się stało że on jest w domu.-Rose wziąłem urlop na tydzień i zabieram was na wakację. Polecimy do naszego domku letniskowego na Hawajach! -on chce mnie gdzies zabrać na dodatek z jego nową. Nie ma mowy.
-Ja nigdzie z wami nie lecę. Na jakieś wyjazdy masz czas, a grób mamy kiedy odwiedziłeś?!-krzykłam wściekła. Na jakieś wyjazdy ma czas, a mama?
-Nie zaczynaj. Byłem tam ostatnio.-powiedział spokojnie.
-Ostatnio czyli miesiąc temu?! -po krzyknięciu tego zdania wyszłam z kuchni. Poszłam do holu założyłam czarne conversy i wyszłam z domu trzaskając drzwiami.
Kierowałam się na cmentarz. Po drodzę wstąpiłam do kwiaciarni i kupiłam czerwone róże. Podobno mama bardzo je uwielbiała. Doszłam do grobu mamy. Położyłam czerwone róże i usiadłam na ławce.
-Oh mamusiu nie wiesz ile ostatnio się dzieję. Pierw chcę cię przeprosić że tak długo cię nie odwiedzałam. Nie miałam zbytnio czasu. Ojciec znalazł sobie jakąś nową. Ciekawe na jak długo? Znowu tydzień? Ehh. Uczę się bardzo dobrze. Teraz jestem w 100% pewna że pójdę na architekturę. Każdy mi mówi że jestem podobna do ciebie. Ciocia Laura i babcia bardzo dużo o tobie opowiadają. Lubię tego słuchać. Chciała bym cię zobaczyć. Ale wiem że to nie możliwe. Wiem że nade mną czuwasz. Dziękuję ci za to. Pamiętaj mamusiu mimo że cię nie znam to bardzo cię kocham.-parę łez spłynęło mi po policzku. Całe życie wychowałam się bez mamy. Nigdy nie pozwolę na to by moje dzieci miały tak jak ja. Szczerzę to mamę zastępowała mi babcia i nadal zastępuje. Od cioci Laury dowiedziałam się że słowo "mama" po raz pierwszy powiedziałam kiedy miałam 3 lata.
Ostatni raz spojrzałam na grób mamy i odeszłam. Miałam zadzwonić do babci no ale przez sytuację z kuchni nie wzięłam telefonu. No cóż zrobię jej niespodziankę.
Poszłam na przystanek autobusowy. Autobus przyjechał po około 5 minutach. Ehh te starsze panie co chwile mówiły ile juz spóźnia sie autobus. Wsiadłam do autobusu, kupiłam bilet, skasowałam go i poszłam na jedno z nielicznych wolnych miejsc w autobusie. Miejsce trafiło mi się obok jakiegoś starszego pana. Grzecznie zapytalam:
-Dzień dobry można się do siąść?
-Dzień dobry dziecko oczywiście.-odpowiedzial z uśmiechem-Jestes nie liczną osobą która powiedziała dzień dobry i zapytała się o pozwolenie.
-Jeśli inni nawet się nie zapytają o pozwolenie to znaczy o ich kulturze i wychowaniu.
-Jesteś bardziej miłą i wychowania osobą. Pewnie mamę masz tak samo dobra jak ty. Bo wiem że ojcowie nie są tacy nienaganni. Co się stało dziecko jakaś smutna jesteś?
-Nie znam swojej mamy. Zmarła w wypadku. Oddała swoje życie za mnie. Wychowała mnie babcia, ciocia i ojciec, którego nienawidzę.-parę łez spłynęło mi po policzku.
-Przepraszam dziecko, że o tym wspomniałem, nie powinienem. Moja żona i syn także zginęli w wypadku samochodowym.
-Nic się nie stało. Współczuję panu to na pewno było dla pana bardzo złe przeżycie. O mój przystanek zaraz będę wysiadać.
-Mój też. Chodź dziecko wysiadamy.-usmiech znowu wrócił mu na twarz.-Jestem Harold Smith a ty dziecko?
-Amanda Rose Kneil. Ale prosze mówić do mnie Rose.
-Dobrze Rose. A czmeu nie Amanda?
-Tak miała na imię moja mama.
-Piękne imiona. O mieszkam tutaj jak chcesz wpadnij czasem do mnie.
-Dobrze z wielką chęcią pana jeszcze odwiedzę. Ja idę dalej, zrobię babci niespodziankę. Do widzenia.
-Do widzenie Rose.
Ten pan jest super. Z wielką chęcią będę go odwiedzała. Około dwie minuty później jestem już pod domem babci. Mieszka ona w przeciętnym dwu piętrowy domie. Jest bardzo przytulny i czuć w nim rodzinne ciepło. Zadzwoniłam dzwonkiem i nic. Dzwonię jeszcze kilka razy a babcia nie otwiera. A co jeśli jej się coś stało. Kurcze że musiałam wyjść bez niczego.
-O dzień dobry Rose. Jak tam u ciebie? -zapytała mnie sąsiadka babci, a zarazem jej przyjaciółka pani Helen.
-Dzień dobry pani Helena. A bardzo dobrze a u pani? Wie może pani czy babcia gdzieś poszła?
-A wnuczke mam kolejna. Monic urodziła 3 dni temu. A to ty nic nie wiesz?
-Oo to super. O co chodzi?-zapytalam zdenerwowana
-Twoja babcia wyjechała na parę dni do jakiejś waszej ciotki, mam zajmować się jej kwiatami. Ona nic ci nie powiedziała?
-No właśnie nie. Dobrze pójdę już bo jak jej nie ma to po spieszę się na autobus do siebie. Do widzenia.
-Do widzenia Rose.
Jestem wściekła czemu babcia nic mi nie powiedziała. Zawsze mi mówiła o wszytskim a teraz nic nie powiedziała. Ehhh. Doszłam na przystanek. Autobus powrotny mam o 14:45. Jak to ciężko jest bez telefonu czy zegarka.
-Przepraszam która jest godzina?-zapytalam jakiegoś nastolatka
-14:40 a co nie stać cię na telefon czy zegarek-zasmial się szyderczo
-Sorry chlooczyku ale uważaj na słowa bo rozmawiasz z Amanda Rose Kneil. Pare słów do paru osób i życie masz zniszczone.-troche go postraszylam może coś go to nauczy
-sorry-odburknal cicho
Po chwili autobus przyjechał. Postanowiłam pojechać do Kity, żeby pożyczyć zeszyty do jutra. Kity jest o wiele bedniejsza ode mnie. Ale nie liczy się kto ile ma kasy, ale liczę się jaki człowiek jest.
Po 40 minutach byłam u Kity. Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam aż ktoś otworzy. Po chwili otworzyła mi Katy.
-O hej wchodź. Chcesz coś do picia albo jedzenie? Czemu cię w szkole nie było?
-Hej wodę po proszę. Zaspałam, a nikt mnie nie obudził.
-Yhym. Mamy nowych uczniów w klasie?
-Tak? Kto to?
I tak się zaczęło. Plotkowałyśmy do godziny 19. Musiałam już iść bo jeszcze lekcje muszę uzupełnić.
Po 15 minutach byłam już w domu. Już w holu było słychać dźwięki jakiegoś filmu. Zbytnio mnie to nie obchodziło. Ściągałam buty i poszłam na górę. Po drodzę zatrzymał mnie ojciec:
-Rose obejrzysz z nami?
-Nie. - nie mam zamiaru udawać z nimi idealnej rodzinki.
Weszłam do pokoju i pierwsze co zrobiłam to uruchomiłam telefon. Miałam 30 nieodebranych połączeń od Kity. Kilka od ojca i 2 od mojego kochanego kuzyna. Później do niech o dzwonię. Przejrzałam szybko social mediai i o 20 wzięłam się za naukę.
O godzinie 23 skończyłam. Przebrałam się w piżamę. I poszłam spać. Wykąpie się m jutro. Po chwili już spałam.Hej mam nadzieję że rozdział się podoba. Przepraszam że wstawiam tak późno. Nie miałam internetu. Pozdrawiam moich czytelników i czytelniczki. Gwiazdkujcie i komentujecie. Sorki za błędy.
Kicia178
CZYTASZ
Nowa Ja
Teen Fiction17-letnia Rose jest cichą szarą myszką, dobrze się uczy i nienaganie zachowuje. Lecz pewnego dnia do jej szkoły przychodzi przystojny a zarazem tajemniczy Archer Kinley. Czy Rose pod jego wpływem zmieni się? Czy sprzeciwi się rodzicom i ich idelan...