Witam was w 3 rozdziale cud że go napisałam .W szkole go pisałam xD Rozdział krótki nie dopisuje mi wena .-. Ale dałam do przeczytania mojemu koledze i mu się spodobało i zaciekawiło .Wtedy byłam dumna z siebie ^^ dobra to tyle :v
============================================================
Wszedłem do mojego mieszkanian rzucając klucze gdzieś na szafkę. Od kiedy Tolys się ode mnie wyprowadził czuję pustkę... Nie tylko w sercu, ale też w mieszkaniu, ten idiota zabrał prawie wszystko! Nawet to co było nasze wspólne. Usiadłem trochę zły na kanapie w salonie, lecz po chwili położyłam się cały...
Jeszcze jutro mam zajęcia z najgorszym wykładowcą na świecie jeszcze nie posprzątałem, choć w mieszkaniu syf.
Dobra mam to gdzieś umrę szybciej w własnym brudzie. A może ten cały Gilbert będzie chciał zostać moją sprzątaczką? Spojrzałem na papier toaletowy, gdzie był zapisany jego numer. Nie wybaczę mu! Mógł się bardziej postarać, co on sobie myślał, ten wampir?! Że jak się uśmiechnie to wskoczę mu do łóżka, chyba śni! Jestem zbyt totalnie zafelisty! Ale w sumie czemu nie spróbować się z nim zaprzyjaźnić? Chyba, że będzie dupkiem a jego ego nie zmieści się nawet w całej galaktyce. Przymknąłem powieki i po chwili zasnąłem na kanapie.↯Perspektywa Lovino↯
-C-Co za dupek! - powiedziałem sam do siebie próbując zmyć z ręki flamaster, którym napisany został numer tego idioty!
-Veeee~ Kochany braciszku wróciłem!- Do kuchni wpadł mój głupi brat Feliciano z uśmiechem na gębie. Czy on nie pamięta, że zostawił mnie na pastwę losu dla głupiego kartofla?!-Coś się stało braciszku ?
-Jakiś dureń napisał mi swój numer telefonu na ręce i teraz nie mogę tego cholerstwa zmyć!-byłem coraz bardziej wściekły, kiedy czarne gówno nie chciało zejść z mojej ręki.
-Braciszku może do niego zadzwonisz?-powiedział mój przygłupi brat coś, co było nawet mądre, ale nie powiem mu tego.
-Nie!
-A-Ale braciszku!
Na twarzy Feliciano uśmiech zamienił się w smutek. Znowu będzie beczeć. Czemu muszę być tak dobry i łaskawy dla niego?!
-Dobra niech ci będzie pastowa głowo!
-Veeeee~
Brat pobiegł do salonu zadowolony. Ja w tym czasie zakręciłem korki od kranu i oparłem się rękoma o zlew. Jak ja nienawidzę swojego życia.
☀Perspektywa Antonio☀
-Serio ci tak mocno przywalił ?
-Oui-powiedział Francis przykładając mrożonkę do podbitego i podpuchniętego oka.
-a Tobie jak poszło?
-Napisałem mój numer na jego ręce.
-Myślisz że zadzwoni?
-No jasne nie zdoła zmyć tego numeru, będzie musiał!-Uśmiechnąłem się do swojego kumpla.
-Pewnie Gilbert już się skapnął że kazałeś mu poderwać chłopaka.
-Ciiii, jeszcze mi podziękuję-nagle usłyszałem jak dzwoni mi telefon. Szybko zerwałem się z krzesła przewracając się przy tym, ale to nic. Wziąłem telefon w dłoń i odebrałem.
-Halo?
-Ty dupku śmierdzący! Jak mam zmyć to gówno z ręki?!
-Och, to ty ~
-Nie ciesz mi się tu! Gadaj tylko, gdy mam jeszcze dobry humor.
-Powiem ci, ale....
-Ale co!?
-Umówisz się ze mną na randkę.
-....W twoich zasranych snach!
-No dobrze to adiós [tł.do widzenia]
-Czekaj ty dupku...Dobra umówię się z tobą, ALE na moich zasadach.
-Ależ oczywiście mi amor [tł.mój kochany].
-Zamknij dziób idioto!-uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy słuchałem, jak chłopak opowiada o warunkach naszej randki. chociaż on powiedział, że to nie randka, tylko zwykłe spotkania. Jaki on jest słodki, kiedy się zawstydza. Po chwili chłopak rozłączył się, a ja odłożyłem telefon.
-Widzę, że idzie Ci lepiej niż mnie-powiedział francuz, ciągle trzymając coś zimnego przy oku.
-Trzy stówy będą moje!-krzyknąłem z uśmiechem.
==============================================================
Poprawione przez Kaminarii-chan
CZYTASZ
Przelotny Gejowski Romans -Pruspol [Nigdy niedokończe]
FanfictionNagle zobaczyłem jak chłopak powoli upada, szybko wstałem z krzesła i szybko chwyciłem drobne ciało chłopaka w tali. Szczerze trochę czułem się jakbym teraz trzymał w rękach anioła o pięknych szmaragdowych oczach i blond czuprynie. No to nieźle się...