♥Perspektywa Feliksa♥
Odetchnąłem z ulgą.Udało mi się jakoś zgubić tego zboczeńca. Tylko...tak w ogóle gdzie ja jestem?Rozejrzałem się po białym pomieszczeniu, zauważając zlew i dużą wannę, oraz oczywiście kibel. Szkoda, że nie złoty.-Pchło gdzie jesteś?-Słychać było po jego głosie, że jest wściekły albo, że połknął jeża. Na samą myśl chciałem się zaśmiać, ale się powstrzymałem i zachowałem kamienną twarz. Powoli odwróciłem się w stronę drzwi przykładając do nich ucho, żeby usłyszeć czy ten szwab nie nadchodzi. Jak na razie nic nie usłyszałem. Nagle stało się. Drzwi się otworzyły z impentem, a ja upadłem na ziemie. Spojrzałam przed siebie, widząc jedynie albinosa w progu i szkarłat jego tęczówek. Biało włosy zaczął powoli się do mnie zbliżać, jakby się bał, że znowu mu ucieknę...w sumie to tak zrobię.
-Zostaw mnie!-Krzyknąłem w jego stronę.
-Och Fela...-Chłopak podszedł do mnie i kucnął.
-Przecież nic Ci nie zrobię.-No nie byłbym taki pewien...
-Pójdziesz ze mną po dobroci do...
-Do łóżka? Jeszcze czego!
-Nawet nie dałeś mi dokończyć...
-I tak z tobą nigdzie nie pójdę! -Chłopak westchnął, a później złapał mnie, przerzucając przez ramię.-Ej, zostaw mnie! Postaw mnie na ziemie! -Zacząłem się miotać.
-Ugh, kiedy cię złapałem w barze wydawałeś się być taki lekki.
-...NIENAWIDZĘ CIĘ TY... SZWABO WAMPIRZE !!!
-Ja, Ja.-Albinos poklepał mnie po tyłku, na co walnąłem go w potylice.
❄Perspektywa Gilberta❄
Młody był strasznie energiczny. Gdy wychodził z uniwersytetu po lekcjach, wyglądało, jakby miał wyzionąć ducha, a teraz...? Teraz wyglądał jak wściekły tygrys. I również nim był. Miotał się, kopał.
-Gilbercie wspaniały... nie wybuchnij...-Powtarzałem sobie w myślach. W pewnej chwili chłopak trafił w czuły punkt. Skuliłem się, ale go nie puściłem. Zmierzałem w stronę pokoju gościnnego. Jednego z wielu. Tego największego i najwyżej w domu. Dokładnie na poddaszu. Jednak coś musiało mi zepsuć moje plany. Tym czymś był dzwonek do drzwi. Początkowo byłem wkurzony. Jednak jak chwile pomyślałem, przypomniał mi się ranek. Wtedy to Ludwig poprosił mnie bym przyjął gościa. Ważnego gościa. Bardzo ważnego. Momentalnie zbladłem. Postanowiłem odstawić Feliksa do najbliższego z pokoi, po czym załatwić swoje sprawy.
-Przecież nie ucieknie-pomyślałem. Udałem się w stronę pokoju gościnnego, w którym przyjmował Ludwig. Wszedłem do niego wyjmując z z szuflady klucz. Szybkim ruchem rzuciłem Polaka na wielkie łóżko, po czym szybko wybiegłem z pokoju. Zbiegłem ze schodów kilka razy się potykając. Dopadłem zamek do drzwi, szybko go przekręcając. Za drzwiami nie było rzekomego biznesmena. Był zupełnie kto inny...
♥Perspektywa Feliksa♥
Po tym jak bezczelnie zaczął mnie nieść i nie chciał puścić, to jeszcze do tego potem agresywne mnie rzucił na łóżko. Bardzo wygodne łóżko nie powiem, nie powiem. Wtuliłem się w poduszkę zły nadymając policzki jak chomik.Rozejrzałem się po pokoju. Lekko się zirytowałem. Cały ten pokój był większy od mojego całego mieszkania. Ogarnęła mnie zazdrość. Jednak szybko minęła. Dlaczego? Ponieważ zdałem sobie sprawę, że zostałem sam... Sam... bez tego prusaka... Momentalnie wrócił mi humor. Wstałem i podszedłem do dużej drewnianej szafy. Otworzyłem ją i zacząłem się rozglądać po jej wnętrzu. Znalazłem w niej dużą ilość ubrań, zeszytów, nawet bieliznę, makaron i prezerwatywy...patelnia? Aż przypomniała mi się pewna księżniczka z bajek Disneya. Dokładnie to Roszpunka. W dzieciństwie chciałem zostać księżniczką. Marzenia... Wracając. Wymyśliłem jak się stąd wydostać. Niestety włosów tak długich nie miałem, by się po nich spuścić na dół. Dlatego postanowiłem stworzyć linę z ubrań znajdujących się w szafie. Podszedłem do okna sprawdzając, które to piętro.
-Drugie... nie tak źle-Wyszeptałem.-Jak coś, to po prostu umrę. Lepsze to niż gwałt. -Rozpocząłem tworzenie liny. Na początku coś mi nie szło, lecz po kilku nieudanych próbach udało mi się tworzyć w miarę wytrzymałą linę. Do mojego dzieła najpierw dałem spodnie. Dziwne znajome. Następnie szalik. Bardzo podobny do tego, co ja mam. Potem bluzka. Ta Feliciano. Czekaj... Feliciano?! Spojrzałem na koszulkę na której było napisane ,,I love pasta,,. W szafie znajdowało się również tony makaronu, znaczy pasty, ponieważ tak Włoch mówił na pokarm Bogów jak sam mówi. W szafie również co przykuło moją uwagę znajdowały sięprezerwatywy bo...bo....em....Nie wiem... A MOŻE TEN ZBOCZONY FACET GO ZGWAŁCIŁ?! JAK TEN DUPEK MÓGŁ! ZGŁOSZĘ GO NA POLICJE !! NIECH ARESZTUJĄ TEGO ZBOCZEŃCA !!
==============================================================
Powoli już nie chce mi się pisać tej książki bo czuję...że ona traci sens ;-;
CZYTASZ
Przelotny Gejowski Romans -Pruspol [Nigdy niedokończe]
FanfictionNagle zobaczyłem jak chłopak powoli upada, szybko wstałem z krzesła i szybko chwyciłem drobne ciało chłopaka w tali. Szczerze trochę czułem się jakbym teraz trzymał w rękach anioła o pięknych szmaragdowych oczach i blond czuprynie. No to nieźle się...