«7»

485 45 1
                                    

Sam. Siedział i patrzył, ale nie widział.
,,Kim jesteś? " Zapytał głos tuż przy jego uchu... Jego. Moim... Kim jest on/ja? Kim jestem, byłem, będę. Dziś jest dziś, czy wczoraj? Co się dzieje? Siedziałem patrząc , lecz nie widząc, rozmyślając lecz nie myśląc. Obłęd! Tylko jego mogłem być pewien, tylko on był tu rzeczywisty, nie liście, drzewa, to wszystko. Nie, nie, to nigdy nie istniało... A może będzie istnieć. Stop! Skup się! Po co tu jestem? Gdzie jest tu? Ile czasu minęło od rzeczy. Gadam od rzeczy! Rzeczywistość... Skup się! Głosy przebijające się do świadomości, umysłu gdzie wszystkie akta zostały wysypane z półek. Pomieszane. Miarowe wibrowanie rozniosło się po Bezrzeczy. Nazwa... Po co nazywać coś co przemija, skoro nicość ma tylko jedną nazwę, a wszystko przemija? Muszę znaleźć! Szukam, błądzę, muszę dalej, odnaleźć, ale co? Za czym tak uparcie podążam. Co jest tym czego potrzebuję? ,,Świadomość" kolejny szept Obłędu przerywa ciszę. Było cicho? Szum, wszędzie szum jak cisza, ale nie taka jaką znam... Świadomość. Czy to jej potrzebuję? W gruncie rzeczy dryfowanie nie jest nieprzyjemne. Rzecz... Czymże jest rzecz? Rzeczą, człowiekiem, stała się nią czy była od dawna? Można stać się rzeczą. Nicość to rzecz, a wszystko przeobrazi się w nicość. Skup się! Tak, świadomość, punkt zaczepienia, powrotu. Do czego, czy mam po co wracać skoro tutaj jest tak ciepło, a myśli tylko na chwilę obmywają umysł? Maska. Jedna fala w rzece myśli przez chwilę błyszczała. Punkt zaczepienia. Chciałem uchwycić się tej myśli jak tonący chwyta się brzytwy, ale ona nie dawała się złapać. Uciekała zgrabnie wątłym mackom resztek świadomości. ,,Musisz stawić temu czoła". Muszę, nie muszę. Kto powiedział, że to warte zrobienia. Znów poddawałem się nurtowi myśli. Skup się! Pod prąd! Dlaczego... Czy to ważne? Powinienem, zrobię to. Zamęt. Jedyne co spowodowałem to zamęt. Myśli, wspomnienia naparły na mnie dostając się do ust, nosa, oczu których nie mogłem osłonić powiekami, uszu. Wszędzie gdzie mogły się dostać, nurt ciągnął za sobą, ale czysta, ludzka niechęć poddania się robiła swoje. Jestem... człowiekiem. Jeden krok w stronę świadomości. Dlaczego jestem człowiekiem? Myśl! Mam... ręce? Nie, te trzy, które wystrzteliły w moją stronę nie należą do mnie, ale mam też własne! Wyciągnąłem ramiona przed siebie, a trzy dłonie z naprzeciwka chwyciły je w żelazny uścisk. Głęboki oddech, jakbym dopiero co wynurzał się z odmętów. Będąc szczerym, chyba tak właśnie było. Wynurzałem się z odmętów własnej świadomości, a może nieświadomości? Poczułem coś ciepłego na twarzy, uchyliłem szczelnie zaciśnięte do tej pory powieki. Czy ja umarłem? Słońce oświetlało jedno z najpiękniejszych miejsc jakie dane mi było zobaczyć, jego promienie badały moją sylwetkę pogrążając ją w jasności, tworząc cień. Kontrast. Jeszcze nigdy nie widziałem świata tak wyraźnie jak teraz. To niepojęte ile odcieni może mjeć zieleń, jak niezwykła jest faktura liści, kory drzew. Z szeroko otwartymi oczami podziwiałem piękno polany, w której centrum siedziałem. Mój umysł wydawał się niezmiernie czysty, a mysli przejrzyste. Nawet nie wzdrygnąłem się kiedy zobaczyłem dwie siedzące przede mną osoby i małego lisa między nimi. Uśmiechnąłem się tylko delikatnie w ich stronę, jakbyśmy znali się od lat. Niski blondynek o błękitnych oczach odpowiedział szerokim uśmiechem, a szarowłosy mężczyzna skinął głową spoglądając na mnie z njejakim smutkiem. Lis jedynje ziewnął i ułożył się wygodniej, jakby sytuacja go nie dotyczyła. Po chwili ciszy postanowiłem się odezwać.

- Kim jesteście. - zapytałem, choć nie wiedziałem czy ma to sens. Domyślałem się kim mogą być moi towarzysze.

-Zastanów się gaki - prychnął futrzak nawet nie podnosząc pyszczka.

- Jesteście częścią mnie, tak?

- Można tak to ująć, ja jestem czymś znacznie większym.- jęknąłem w duchu, kolejny?!- Oni to twoje aspekty. Ten gówniarz, jak zapewne się domyśliłeś, to ty sprzed czasów poznania twojego Mistrza, czy jakkolwiek go nazywasz. Niech nie zmyli cię jego uśmiech. On też udaje wesołego, ale wewnątrz niego jest mnóstwo powodów do zmartwień, za to ten ponurak w rzeczywistości jest szczęśliwy, ale to ukrywa. W gruncie rzeczy twoje myślenie od początku do końca było nieźle pokopane, nie uważasz?

- Nie zaprzeczę- mruknąłem z zarzenowaniem drapiąc się po karku. - I dziękuję za ratunek - dodałem po chwili zastanowienia. Dlaczego przeprosiny i podziękowania zazwyczaj mają taki okropny posmak!?

- Kim więc jesteś ty, Lisie? - zapytałem z zaciekawieniem w głosie.

- Byłem kimś zanim pojawiłeś się ty, czy inni dziś żyjący, najpotężniejszym z rodzeństwa. Jak na razie tyle powinno ci wystarczyć - nie cierpię niewiedzy, to okropnie irytujące wiedzieć mniej niż inni!

Nagle, jak grom z jasnego nieba, spadła na mnie rzeczywistość. Miałem trzy dni na odnalezienie siebie, cokolwiek by to miało znaczyć( w sumie odnalazłem już dwóch mnie, czy to się liczy?) i wyjścia, a nie wiedziałem na jak długo pogrążyłem się w letargu.

- To było jakieś... pół godziny. Tak sądzę. - Powiedział przyciszonym głosem szarowłosy.

- P-pół godziny?- z ledwością powstrzymałem się od histerycznego śmiechu.

- Jestem tak słaby, że na samym początku wyzwania prawie zwariowałem? Bogowie... - spojrzałem zrezygnowany na swoje dłonie spoczywające na kolanach i zacisnąłem je w pięści.

- No już Naru, to nie tak!- wykrzyknął blondynek podbiegając i wieszając mi się na szyji. Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc.

- Tak dzała ta polana Naruto, wprowadza w obłęd nawet najbardziej opanowanych - mruknął ponurak wykrzywiając wargi w sarkastycznym uśmiechu.

- Gdybyś widział ją dziesięć minut temu młody. Jeszcze nikt nie zrobił tu takiej rozruby, a przynajmniej tak twierdzą twoi opiekunowie. Była w strzępach przez zamęt jaki wywołałeś swoją próbą uwolnienia z letargu! - powietrze rozdarł tubalny śmiech, nie pasujący so drobnego cialka lisa, z którego się wydobywał- To miejsce szybko się regeneruje, teraz jest tu nawet ładniej niz wcześniej...

-Moi opiekunowie?- zapytałem skonsternowany, przecież nie było tu nikogo oprócz nas.

- Masz zablokowany przepływ chakry, z tego powodu rozmawiamy w ten sposób i dlatego raczej nie wyczuwasz, ale są z nami jeszcze dwie osoby. -Dyskretnie rozejrzałem się wokół, ale niczego nie dostrzegłem- Dobrze ukryte osoby.

Wiadomości te wywołały chłód, który bezkarnie oplótł płuca.

- Co teraz? - zapytałem ignorując nieporządane uczucie.

-Teraz pozostało nam czekać, aż odnajdziesz siebie - prychnął futrzak - Chyba troche nam to zajmie, ale w końcu mamy prawie trzy dni!

Ulożył łapki na krzyż i oparł o nie pyszczek. Taki wredny, mały słodziak. Pomyslałem patrząc mu w ślepia.

- Mimo, że nie mogę teraz usłyszeć twoich myśli to wiem co ci chodzi po głowie gówniarzu, więc przestań!

Spojrzałem po moich aspektach i wzruszyłem ramionami, będzie ciężko.

______________________________________

Witam wszystkich z nowym rozdzialikiem! (Tak wiem, też wolałabym rogalika😂)

Dzięki wszystkim za czytanie tego opowiadania, to takie mega uczucie wiedzieć, że jesteś ktoś komu (być może) się to podoba😉

Co tu więcej pisać: Do następnego!

Naruto - Najemnik KumaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz