Po dniu powolnej wędrówki dotarłam do Konohy. Weszłam przez wielką bramę i przywitałam się z Kotetsu i Izumą. Snułam się uliczkami w drodze do mojego mieszkania. W głowie miałam pustkę. Po incydencie z Uchihą nie chce mi się już myśleć. Patrzyłam pod nogi i nagle ktoś na mnie wpadł. Był to nikt inny jak Sasuke Uchiha. Przyjżałam mu się chwilę i dostrzegłam podobieństwo między nim, a bratem. Nasze oczy się spotkały i do mojej głowy zawitał Itachi..
-Gome (Y.N), śpiesze się! - odprowadziłam go wzrokiem i poszłam dalej. Wynajęłabym go z chęcią, żeby siedział i patrzał mi w oczy.
Dotarłam do domu i mało się nie wywaliłam ze strachu. Przede mną stał wysoki mężczyzna i śmiał się srogo z mojej reakcji na niego.
-O k***a ahahah - złapał się za brzuch więc podeszłam do niego i sztuchnęłam mocno w ramię.
-Już się za mną stęskniłeś? - spytałam żartobliwie. Szarowłosy wyprostował się i spojrzał mi w oczy.
-Nie ja, a twój lowelas. Rozwala wszystko co wejdzie mu w drogę. Dlategu tu jestem. - uśmiechnął się i czekał na moją odpowiedź. Ja stałam osłupiała. Chodziło mu o Itachi'ego?
-I co w związku z tym? - starałam się być obojętna, ale mi nie wychodziło. Hidan podszedł do mnie, złapał za ramiona i zaczął potrząsać.
-Jesteś a ż taka głupia czy jak bo nie rozumiem sz*ato?! - tym razem się wydarł. Wyswobodziłam się z jego uścisku i chciałam coś powiedzieć, ale ktoś zaczął walić do drzwi. Pokazałam Hidanowi, żeby schował się za kanapą i wyciszył chakrę. Otworzyłam drzwi i mocno się zdziwiłam.
-Hokage wzywa - i zniknął. ANBU?
-Możesz wyjść. - powiedziałam w stronę ukrytego chłopaka. Spojrzał na mnie znacząco.
-No wiesz, masz wybór sz*ato. Idziesz ze mną albo idziesz to Hokage, która już wie gdzie byłaś i zapewnie zmusi cię siłą, bo wątpie że sama z siebie to zrobisz, do wygadania wszystkiego na nasz temat. A później zapewne cię gdzieś przymknie.
-Właśnie powiedziałeś coś mądrego. - Zignorowałam jego wypowiedź i zaczęłam się śmiać, jednak gdy napotkałam jego poważne spojrzenie uspokoiłam się. - Jeśli pójdę, to po co?
-No chyba logika. Jak porucha to się uspokoi. - poruszał dwuznacznie brwiami. Czułam, że robie się czerwona. - HA! Wiedziałem, że już cie wydupczył. - w odwecie przywaliłam mu w brzuch i lekko się zgiął.
-Nie jestem taka - wysyczałam przez zęby i mordowałam go wzrokiem.
-Nigdzie z tobą nie idę. Wyjdź z mojego domu - rozkazałam, ale najwidoczniej nie miał takie zamiaru. Zaczął grzebać pod płaszczem i wyjął jakąś kartkę i mi ją pokazał. - Co to jest? - wzięłam ją do ręki."Masz sprowadzić (Y.N). Jak się nie zgodzi to wsadź ją do wora, cokolwiek. Ma tu być.
Pain"
Nie zdążyłam odpowiedzieć bo szarowłosy przerzucił mnie sobie przez ramię.
-Puść mnie chory zboczeńcu! - moje krzyki nic nie dały. Po chwili poczułam jak ten zbok ściska mnie za tyłek. W odwecie przywaliłam mu z łokcia w łeb. - Weź chociaż moje rzeczy. - wymamrotałam zrezygnowana. Co jak co, ale jestem za słaba żeby go pogonać.
Jest słaba. Nie zagraża nam.
Przypomniały mi się te słowa wypowiedziane przez Itachi'ego. Coś zabolało mnie w sercu i nie miałam już siły się wiercić. Po prostu się poddałam.
-Co za cud się stał, że się nie ruszasz?
-Wykorzystaj to i idź. Właśnie, jak chcesz przejsć przez Konohę? Jest wieczór, ludzie jeszcze chodzą po ulicach. - spytałam naprawdę ciekawa. Co by zrobili ludzie jakby mnie zobaczyli niesioną przez członka Akatsuki? Zaraz mielibyśmy na ogonie ANBU.
-Nie lekceważ mnie. Przejdę tak, że nikt nas nie zobaczy.
Skończyło się tak, że uciekamy przed ANBU. Świetny plan, Hidan. Zza drzewa które mineliśmy wyleciało kilka strzałek, czego nie spodziewali się ci za nami i dostali nimi. Zaraz leżeli i dusili się. Okej, czyli to jest plan, rozumiem.
Żeby umilić drogę zaczęłam śpiewać. Kiedyś uczyłam się i wychodziło mi całkiem nieźle. Piosenka była o nieszczęśliwej miłości, kiedy to dziewczyna zostawia chłopaka i ten się załamuje.
-U was jest podobnie, nie? - odezwał się w końcu. Zaprzestałam i spojrzałabym mu się w oczy, ale przykro mi nie posiadam ich w dupie.
-O czym ty gadasz?
-No, zostawiłaś Uchihe i się załamał. - oh Hidan, gdybyś znał prawdę..
-Nie mam zamiaru o tym z tobą rozmawiać. Możesz mnie postawić? - wyminęłam temat.
-A może to ty mi postawisz? - zaśmiał się jak typowy zboczeniec i zrezygnowałam.
-Zbok z ciebie. - stwierdziłam i znowu zaczęłam śpiewać.
~time skip~
Kiedy w końcu dotarliśmy przed kryjówkę, nie poznawałam tego miejsca. Kiedyś przepiękny las, a teraz strefa popożarowa. Mimo, że było ciemno i tak to widziałam. Spojrzałam pytająco na Hidana.
-Właśnie po to tu jesteś.
Weszliśmy do kryjówki i Kisame od razu rzucił się na mnie. Był dużo wyższy i cięższy co skutkowało upadkiem. Popatrzył na mnie z przerażeniem.
-Ratuj nas - nakazał i pomógł mi wstać.
Weszliśmy do salonu i tam również było pobojowisko. Nikogo tu nie było, ale po kryjówce rozległ się głośny krzyk dobrze znanego mi głosu.
-Kisame, zabije cię! - do pokoju jak burza wpadł nikt inny jak Uchiha.
-Tu jesteś ty.. - nasze oczy się spotkały.~~
Ita ty bestio :○
Rozdziały przez przerwe majową będą pojawiać się codziennie! Taki bonusik c:
CZYTASZ
Be Mine |Akatsuki X Reader|
FanficNagle dostajesz list od swojego starego przyjaciela Kisame, w którym zaprasza Cię do odwiedzenia w Akatsuki. Od razu przyjmujesz propozycję i wybierasz się do kryjówki, tylko... Skąd miałaś wiedzieć, że zastaniesz tam wielu chłopaków? To napewno nie...