Rozdział XIII

2.1K 153 56
                                    

Byłam już pewna, że Hidan wyszedł więc wyszłam z łazienki. Z moich przemyśleń wynikło, że moje uczucie do Itachi'ego po prostu gaśnie.. z każdym dniem ten człowiek ignoruje mnie coraz bardziej, co źle wpływa na moje odczucia. Nie wiem, czy patrzenie na mnie kiedy cierpię sprawia mu przyjemność, czy chciał po prostu zabawić się mną i zostawić.. nie wiem. Ogarnięta wyszłam w stronę kuchni żeby zrobić sobie tosty, miałam na nie tak szaleńczą ochotę, że szkoda gadać. W pomieszczeniu był Kakuzu, Pain i Deidara, wszyscy robili sobie coś do jedzenia. Postanowiłam poczekać na swoją kolej i przyglądałam się każdemu po kolei. Kakuzu robił sobie kanapki z czymś dziwnym, Pain próbował zrobić jajecznicę (znowu), ale tym razem nawet dobrze mu szło. Deidara robił tosty i to na niego patrzałam najbardziej. Robił to na co miałam ochotę.. kiedy skończył, zrobiłam porcję dla siebie i usiadłam obok niego przy stole. Nic nie mówił, tylko co jakiś czas zerkał na mnie. Postanowiłam przełamać ciszę, której już powoli nie wytrzymywałam.

-Jak tam? - spytałam po prostu przyłapując jego niebieskie oczy na przyglądaniu się mi. Szybko odwórcił wzrok i zrobił się trochę czerwony. Słodki.

-W porządku. - odpowiedział w końcu. - Jak tam z Itachi'm? - spytał, a ja posmutniałam. Chciałam o tym nie myśleć, ale najwyraźniej nie było mi to dane. Zobaczył moje zakłopotanie, więc wziął tosta i wcisnął mi go do buzi. Zaczął się śmiać bo jedzenie było na całej mojej twarzy, a jego humor był tak zaraźliwy, że po chwili też nie mogłam ze śmiechu. W zemście usmarowałam go ketchupem i śmialiśmy się jak dzieci. Nie przypuszczałabym, że Deidara jest taki życzliwy. Po skończonym posiłku pożegnałam się z nim i poszłam się przewietrzyć. Spacerowałam po lesie i co jakiś czas mijałam zwierzęta, które z ciekawością obserwowałam. Jednak sama czułam się, jakby ktoś cały czas na mnie patrzał. Kiedy chciałam wracać, ktoś wysoki stanął mi na drodze i uderzył mnie w klatkę piersiową chakrą, przez co straciłam przytomność..

~Hidan P.O.V.~

Nigdzie nie mogłem znaleźć (Y.N), a chciałem z nią pogadać. Może i jestem j*****m dupkiem, ale też mam uczucia. Nie było jej w kryjówce więc skierowałem się do lasu. Zetsu pomógł mi w poszukiwaniach, ale nigdzie jej nie było. Postanowiłem udać się do Itachi'ego. Może i slyszałem, że nie są w najlepszych stosunkach, ale pewnie wie gdzie jest. Wszedłem do jego pokoju i zastałem Uchihe przy biurku zawalonego papierami. Spojrzał na mnie obojętnie.

-Widziałeś gdzieś (Y.N)? Z Zetsu szukałem jej wszędzie, ale jej nie ma. - zacząłem od razu, a jego wzrok przybrał w złości.

-Nie - powiedział obojętnie. Chciałem wyjść, ale przerwał mi jego głos. - Szukałeś w lesie?

-No chyba k***a mówię, że wszędzie. - wymruczałem zły. Uchiha wstał i wyszedł w stronę biura Paina.

~(Y.N) P.O.V.~

Obudziłam się i chciałam przetrzeć oczy, ale zorientowałam się że moje ręce i nogi są związane, a w ustach mam jakiś knebel. Leżałam na zimnej ziemi w jakiejś jaskini, a obok mnie nikogo nie było. Zaczęłam się rzucać i próbować rozwiązać pentle, ale były zbyt mocne. Kiedy usłyszałam kroki spojrzałam w stronę ich źródła, a moim oczom ukazał się wysoki i widocznie umięśniony mężczyzna. Miał czarne włosy i białozłote oczy, a na twarzy wymalowany złośliwy uśmiech. Bacznie mu się przyglądałam, a kiedy zaczął iść w moją stronę próbowałam się odsunąć. Ten jednak złapał mocno za mój podbródek tak, że musiałam patrzeć mu w oczy.

-Prosze prosze, nawet ładną wybrał sobie ten Uchiha. - uśmiechnął się jeszcze szerzej, a ja skrzywiłam się na same jego wspomnienie, ale nie miałam zamiaru przy nim płakać. - wyjmę ci to z ust i pogadamy, ale jak zaczniesz krzyczeć to dostaniesz. - poklepał mój policzek żeby podkreślić swoje zdanie. Wyjął mi to, a ja spojrzałam na niego gromiąco. Jakoś udało mi się usiąść i cały czas go obserwowałam. On usiadł naprzeciwko mnie.

-Teraz wystarczy poczekać na Uchihę i będzie po sprawie. Na pewno miło spędzimy ten czas. - spojrzał na mnie dwuznacznie, a ja odwróciłam wzrok.

-Nie przyjdzie.. - wyszeptałam do siebie.

-Co? - spytał widocznie zaskoczony. Podniosłam wzrok i pewniej powtórzyłam mu.

-Nie przyjdzie.

-Przekonamy się. - uśmiechnął się szeroko i usiadł obok mnie. Cały czas niebezpiecznie się zbiżał, kilka razy nawet dotknął mnie tam, gdzie nie powinien, ale nie mogłam z tym nic zrobić. Po jakimś czasie nachlił się nademną i pocałował, a mi jakoś udało się kopnąć go w czułe miejsce. Skulił się z bólu i spojrzał na mnie dziwnie, a później włożył do moich ust knebel i wyjął kunai. Zaczął delikatnie jechać nim od szyi, a przy brzuchu wbił go lekko. Zasyczałam z bólu i czekałam na dalsze tortury. Znowu zaczął zjeżdżać bronią, a tym razem moja noga została rozcięta od biodra aż po kolano. Z bólu w moich oczach pojawiły się łzy co go zafascynowało, bo na mojej drugiej nodze zaczął robić pojedyńcze dziurki. Nie mogłam już trzymać, a z moich oczu poleciała słona ciecz.

-Oj, czyżby bolało? Oddaj się mi to przestanę. - uśmiechnął się złowieszczo, ale ja tylko odwróciłam wzrok. - Jak twój kochany Itachi przyjdzie to cię nie pozna. - wymruczał i kontynuował tortury.

~~

PRZRPRASZAM że jest taki krótki, ale no. Po prostu jest cx

Kochani, dziękuje wam za 400 wyświetleń! Dzisiaj to już ostatni rozdział z tego codziennego maratonu, teraz rozdziały będą pojawiać się co 2 dni.

Muszę wam też powiedzieć, że skończyłam już tą książkę i zostało mi już tylko publikować rozdziały. Teraz zabieram się za pisanie nowej, więc obserwujcie mój profil! Oczywiście będzie o Akatsuki, tylko napiszcie czy ma być X reader :3

Be Mine |Akatsuki X Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz