Iza
-Widziałeś Igora? -Pytam schodząc na dół. -Muszę go o coś zapytać.
-Od wczorajszej nocy nie. -Odpowiada Dominik szukając czegoś po szafkach. -Nie chcę być nieuprzejmy, ale.. niby jest tym całym.. „biznesmenem" jednak, sprawia pozory typowego alkoholika. Nie wiem, ale może to tylko moje wrażenie.
-Mylisz się. -Od razu zaprzeczam. -Igor to naprawdę porządny facet, lepiej go poznasz i zmienisz zdanie. -Zapewniam podchodząc bliżej niego.
-Dobrze, nie rozmawiajmy teraz o nim. -Zmienia temat i łapie za moje dłonie. -Jak się mają moje księżniczki? -Pyta klękając przede mną.
Brunet składa czuły pocałunek na moim brzuchu. Uśmiecham się i kładę dłonie na jego ramionach.
-Dobrze, ale skąd wiesz, że to dziewczynka?
-Czuję to. -Tłumaczy i wstaje na równe nogi. -Spędzimy dzisiejszy dzień tylko we dwoje?
-Oh, skarbie.. Igor ma jutro urodziny i.. wybacz, ale obiecałam jego przyjaciołom, że pomogę zorganizować przyjęcie niespodziankę. -Wyznaję przygryzając wargę.
-Dobrze, nie ma problemu. -Uśmiecha się delikatnie. -Ale obiecaj mi, że po jego urodzinach spędzimy kilka chwil tylko we dwoje.
-Obiecuję. -Zapewniam i cmokam jego usta.
Odsuwam się od chłopaka i zakładam swoje buty. Łapię za kluczyki od domku i otwieram drzwi.
-Gdzie idziesz?
-Do.. sklepu. Kupię coś do jedzenia, straszne pustki w tym domu. -Kłamię uśmiechając się.
Dominik skina głową, a ja wychodzę z mieszkania. Kieruję się do mieszkania Dawida i Kacpra. Pukam do drzwi, a po chwili w progu staje brunet w samych bokserkach.
-Cześć.. -Zaczynam niepewnie.
-Cześć. -Odpowiada oschle i wpuszcza mnie do mieszkania.
-Dawid jest w domu? -Pytam rozglądając się po mieszkaniu.
-Nie ma. Wyszedł pobiegać. -Odpowiada kierując się do kuchni. -Wody?
-A nie otrujesz mnie? -Przygryzam wargę i siadam na krzesełku.
-Daj spokój. -Przewraca oczami. -Nie lubię cię, ale nie jestem mordercą. -Zapewnia.
-W takim razie w porządku. -Przytakuję i nerwowo stukam palcami o blat.
Chłopak nalewa ciecz do dwóch kubków. Jeden stawia przede mną, a drugi odkłada na blat.
-Więc.. z własnej woli tu nie przyszłaś, Igor czegoś potrzebuje? -Pyta upijając łyk cieczy.
-Niekoniecznie. Nie wiesz może gdzie jest Bugajczyk? Wyszedł wczoraj wieczorem i do tej pory nie wrócił. Martwię się o niego. -Tłumaczę i również upijam łyk wody.
-Nie wiem gdzie jest. -Wzrusza ramionami. -Pewnie zaraz wróci, to nie pierwszy raz gdy znika na całą noc.
-Okej, dzięki. -Zbieram się na delikatny uśmiech. -Będę się zbierać.
Musiał odprowadza mnie do drzwi. Ja jednak nie daję za wygraną i postanawiam porozglądać się po okolicy w celu poszukania Igora.
Wchodzę na główną ulicę, jest tutaj wiele restauracji i barów. Patrzę na stoliki, które umieszczone są na zewnątrz lokalu.
Kilka minut później dostrzegam Bugajczyka przy jednym ze stolików. Od razu podchodzę bliżej i siadam obok niego.
-Czy ty zwariowałeś?! -Pytam zdenerwowana gdy widzę obok niego kilka puszek po piwie i butelkę po wódce. -Co się stało? -Dodaję łagodniejszym tonem gdy widzę w jakim chłopak jest stanie.
-Nic. -Odpowiada pijackim tonem i chowa twarz w dłoniach.
-Przecież widzę. -Kładę dłoń na jego ramieniu. -Opowiedz mi.
-Po prostu nie mogę pojąć dlaczego jesteś z tym debilem. Tyle razy cię już skrzywdził, opowiadałaś mi. -Mówi łapiąc za puszkę piwa. -Nie chcę, żebyś cierpiała przez takiego skurwysyna.
-Igor, zapewniam cię, że jestem z nim szczęśliwa. -Wyrywam mu z dłoni puszkę alkoholu. -Zależy mi na tobie, ale tylko jak na przyjacielu. Przepraszam jeżeli odniosłeś inne wrażenie.
-Nie w tym rzecz. Zachowywałem się tak, bo myślałem, że ty też tego chcesz. Nie bawię się w związki.. szkoda, że wcześniej sobie tego nie wyjaśniliśmy. -Wzdycha przenosząc wzrok na mnie.
Skinam głową i pomagam mu wstać z krzesełka. Biorę go pod ramię i razem kierujemy się do naszego domku.
Po cichu prowadzę go do jego sypialni, nie chcę, żeby Dominik robił zbędne komentarze co do jego osoby.
Uważam Igora za naprawdę dobrego i szlachetnego człowieka. Pierwszy raz widzę go w takim stanie.
Pomagam mu zdjąć ubrania. Chłopak kładzie się na łóżku, a ja przykrywam go kocem.
-Dobranoc. -Mówię cicho i całuję jego czoło.
Wychodzę z pomieszczenia, w kuchni zauważam Dominika.
-Nie byłaś na zakupach?
-Cholera. -Przygryzam wargę. -Byłam się przejść i kompletnie o tym zapomniałam.
-To nic. Kobiety w ciąży tak mają. -Parska śmiechem.
Tak kurewsko go kocham.
CZYTASZ
BIZNESMEN #ReTo /Zakończone
Teen FictionWymarzyła sobie,że już nigdy nie zostanie sama. że chłopiec na białym rumaku niedługo przybędzie. -bo przecież marzyć może każdy.