Igor
Taksówka podwozi mnie pod mieszkanie Adriana, ledwo kontaktując powoli wchodzę do środka. Kieruję się do salonu i bezwładnie opadam na kanapę.
-Igor? -Słyszę po chwili. -Stary, zostawiłeś mnie tu na cały weekend! Rozkuj mnie!
Głośno wzdycham i powoli podnoszę się jednak po chwili upadam na kolana, odnajduję na stole kluczyki od kajdanek i uwalniam przyjaciela.
Od razu po tym kładę się na podłodze i przymykam oczy.
-Co się z tobą dzieje? -Pyta Borowski i siada obok mnie. -Żyjesz?
-Umarłem. -Oznajmiam przecierając twarz. -Umarłem, bo straciłem Izę, na dobre.
-Słucham? Co znowu zrobiłeś?
-Daj mi kurwa spokój! -Wydzieram się na niego i na czworaka kieruję się do mojej starej sypialni.
Uderzam pięścią w ścianę, jednak od razu tego żałuję, gdy przez moją rękę przechodzi potworny ból.
Kolejne łzy spływają po moich policzkach, wycieram je i kładę się na łóżku, po czym pogrążony w myślach zasypiam.
xxxxx
Budzę się gdy na zewnątrz jest już w pełni jasno. Skacowany wstaję na równe nogi i kieruję się do łazienki, po drodze jednak zatrzymuje mnie Borowski.
-Musimy porozmawiać. -Zaczyna na wstępie.
-Nie mamy o czym. -Stwierdzam.
-Co jest z tobą nie tak? Wczoraj wróciłeś totalnie nachlany i..
-Straciłem Izę. -Uprzedzam jego wypowiedź. -Odeszła, rozumiesz? Kacper jej wszystko powiedział, a ona jest wściekła.
-Nie dziwię jej się. -Wzdycha. -Zjebałeś, Bugajczyk i to jest tylko i wyłącznie twoja wina, stary.
-Dzięki za słowa otuchy. -Parskam wymuszonym śmiechem. -Adi, ja ją kocham.
-Co?
-Kocham ją. -Przyznaję. -Kurwa, ja poważnie ją kocham.
-Chyba trochę za późno. -Zauważa. -Wybacz, ale po tym wszystkim szanse na to, że ją odzyskasz są raczej.. marne? Niemożliwe?
-Przestań. -Karcę go wzrokiem. -Odzyskam ją, a zacznę od tego, że.. przeproszę ją.
Pewny siebie nie czekam na odpowiedź Adriana, zakładam na siebie czyste ubrania i jadę do swojego apartamentu.
Ku mojemu zdziwieniu Izy nigdzie nie ma, otwieram szafę z ubraniami, od razu zauważam, że nie ma rzeczy blondynki.
Na podłodze dostrzegam nasze potłuczone zdjęcie i zaschniętą krew. Przygryzam wargę i podnoszę fotografie, po czym wyjmuję zdjęcie z ramki i chowam je do kieszeni.
Iza
Wróciłam do Wrocławia i zamieszkałam w małym domku niedaleko domu moich rodziców, nie chciałam z nimi mieszkać, jeszcze nie jestem na to gotowa.
Właśnie siedzę na kanapie w salonie i oglądam jedną z moich ulubionych bajek, zajadam się lodami i próbuję powstrzymać płacz.
Z perspektywy czasu cholernie brakuje mi Igora, jego głosu i dotyku. Ale wiem, że po tym wszystkim co zrobił nie potrafiłabym po raz kolejny mu zaufać, nie teraz, nie za tydzień.. nigdy.
Słyszę dzwonek do drzwi, głośno wzdycham i wstaję na równe nogi, zakładam na siebie bluzę i otwieram drzwi.
Moim oczom ukazuje się Bugajczyk. Klęczy przede mną z bukietem białych róż w dłoni.
-Jak mnie znalazłeś? -Jest jedynym co w tej chwili mogę powiedzieć.
-To nie było dość trudne wbrew pozorom. -Mówi delikatnie się uśmiechając.
-Czego tu chcesz do cholery?! -Nie wytrzymuję i zaczynam na niego krzyczeć.
-Proszę, uspokój się. -Wzdycha i chce złapać za moją dłoń, jednak ja się odsuwam. -Chcę tylko porozmawiać.
Ignoruję jego słowa, zatrzaskuję mu drzwi przed nosem i zamykam je na klucz. Opieram się o drzwi i zjeżdżam po nich na podłogę, później zaczynam płakać, prawdopodobnie chłopak to usłyszał.
-Będę o ciebie walczył, bo kurewsko cię kocham, Iza.
CZYTASZ
BIZNESMEN #ReTo /Zakończone
أدب المراهقينWymarzyła sobie,że już nigdy nie zostanie sama. że chłopiec na białym rumaku niedługo przybędzie. -bo przecież marzyć może każdy.