Wysiadam z samochodu i wchodzę na poczekalnię warszawskiego lotniska. Siadam na krzesełku i nerwowo rozglądam się po pomieszczeniu.
Dzisiaj z Irlandii wraca Olek, cholernie się tym stresuję, bo ostatnio widzieliśmy się cztery miesiące temu w pieprzone walentynki.
Chwilę później w końcu dostrzegam szatyna, a na mojej twarzy pojawia się mimowolny uśmiech. Podchodzę bliżej tego, a ten przytula mnie jak brata.
-Tęskniłem. -Zaczynam i chcę złapać jego dłoń, jednak ten mi na to nie pozwala.
-Nie przy ludziach. -Tłumaczy i poprawia okulary przeciwsłoneczne.
-Wstydzisz się mnie? -Patrzę na niego z pod uniesionych brwi.
-Chyba żartujesz, głuptasie. -Uśmiecha się pokazując mi rządek swoich biały zębów. -Nie chcę żadnej dramy.
Przewracam oczami i bez słowa razem z chłopakiem udaję się do wyjścia. Wsiadamy do samochodu, zajmuje miejsce kierowcy i wkładam kluczyki do stacyjki.
W tym samym momencie szatyn brutalnie wpija się w moje usta i kładzie dłonie ma moich policzkach. Uśmiecham się właściwie sam do siebie i odwzajemniam pocałunek.
Bugajczyk schodzi z pocałunkami ma moją szyję i zostawia na niej dwie malinki, przygryzam wargę i delikatnie się odsuwam.
-Nie tutaj. -Uśmiecham się do niego i muskam jego czoło. -Igor wie, że jesteś w Polsce?
-Powiem mu za kilka dni, może. -Odpowiada. -Gdzie Klaudia?
-U mojej mamy. -Oznajmiam wyjeżdżając z parkingu. -Tęskniła za tobą.
-A moja żona.. odwiedziliście ją?
-Nie, psychiatryk to chyba niezbyt dobre miejsce dla pięcioletniego dziecka. -Wzdycham skupiając się na drodze.
-Tak, masz rację. -Przytakuje.
Reszta droga mija nam w stresującej ciszy. Nasze relacje są jakoś dziwne napięte, sam nie wiem dlaczego.
xxxxx
-A później możemy wyjechać do Norwegii i się pobrać. -Kontynuuje chłopak rysując szlaczki na moim torsie. -Co ty na to?
-To wiąże się z tym, że będziemy musieli powiedzieć Igorowi, a chyba nie będzie zadowolony gdy dowie się, że jego najlepszy przyjaciel i brat są homoseksualni.. i do tego biorą ślub, damn. -Wzdycham zakładając na siebie bokserki.
-Pieprzyć go. -Wzrusza ramionami i uśmiecha się uroczo. -Moglibyśmy odegrać cholerną scenę z Romea i Julii. -Dodaje patrząc w sufit. -Przyjechałbym po ciebie pieprzonym czarnym kabrioletem.
-Marzenia. -Mimowolnie się uśmiecham. -Moglibyśmy wziąć ślub zupełnie nago, w Norwegii do chyba legalne, widziałem to w jakimś filmie.
-Igor nie chciałby na to patrzeć. -Zauważa i wybucha śmiechem.
-„Pieprzyć go" -Cytuję słowa, które przed chwilą powiedział Bugajczyk.
Szatyn tylko się uśmiecha, a ja kładę głowę na jego klatce i zmęczony dzisiejszym dniem zasypiam.
Wbrew pozorom cieszę się, że wrócił i znowu możemy być razem.
Igor
Wchodzę do salonu, gdzie zastaję Izę z laptopem na kolanach, podchodzę bliżej i siadam obok niej, a dziewczyna natychmiastowo zamyka urządzenie.
Marszczę brwi, zdążyłem tylko zauważyć, że blondynka przeglądała jakieś portale dla przyszłych mam.
Przecież to niemożliwe do cholery.
-Co oglądałaś? -Pytam nerwowo i kładę dłoń na jej udzie.
-Nic ważnego. -Wzrusza ramionami i muska moje czoło. -Idę się przewietrzyć.
Skinam głową, a Iza zabiera smycz i razem z Bongo wychodzi z domu.
Kieruję się do łazienki i szukam czegokolwiek, co pozwoli mi potwierdzić lub wykluczyć to czy dziewczyna jest w ciąży czy nie.
Kilka chwil później znajduję w jej kosmetyczce test ciążowy. Biorę głęboki wdech i odwracam go przodem do siebie.
CZYTASZ
BIZNESMEN #ReTo /Zakończone
Novela JuvenilWymarzyła sobie,że już nigdy nie zostanie sama. że chłopiec na białym rumaku niedługo przybędzie. -bo przecież marzyć może każdy.