Rozdział IV

286 24 5
                                    

Przyjrzałam się bliżej osobie zajmującej miejsce na sofie. Miała tyle lat co ja i posiadała ognisto rude włosy. To była Charlotta. Stanęłam jak słup soli i wpatrywałam się w nią.

- Cześć.- powiedziałam sympatycznie, ale nadal ze zdziwieniem.

Po chwili dołączył do mnie Gideon, który pewnie usłyszał mój głos i pomyślał jak mi odbiło, że rozmawiam z duchami, czego już nie raz się po nim spodziewałam. Ku mojemu zadowoleniu był tak samo zdziwiony obecnością mojej kuzynki, ponieważ tak samo otworzył buzię na oścież.

- Co ona tutaj robi? - Wyszeptał mi do ucha i chwycił w talii.

- Powinnam raczej spytać o to ciebie.- odpowiedziałam i popatrzyłam mu wrogo w zielone oczy.

- Moje papużki nierozłączki. - powiedziała z obrzydeniem dziewczyna.

- Skąd ty się tu wzięłaś. - powiedział z zaciśniętymi zębami.

Charlotta nie zdążyła odpowiedzieć, bo szybko wyciągnęła ze sporej torby w kwieciste wzory mój nóż. Mój japoński nóż do warzyw i skierowała go w naszą stronę. Mój chłopak szybko mnie puścił i podniósł ręce do góry jak to robią bandyci przyłapani na gorącym uczynku. A ja, gdy przyjrzałam się mojej kuzynce, która wpatrywała się we mnie ostrym wzrokiem i obnażyła swoje śnieżnobiałe zęby od razu skojarzyłam ją z drapieżnym psem. Byłam bliska tego, by po prostu  parsknąć śmiechem na myśl o tym, lecz nie byłam na tyle odważna, by śmiać się podczas takiej strasznej sytuacji. Może dziewczyna nie mogła mnie zabić, ale mogła zranić, tak samo z Gideonem.

Po dłuższej chwili wypatrzyłam na szyi tej zabójczyni naszyjnik ze szmaragdu. Od razu przyszedł mi do głowy jeden pomysł: to musi mieć coś wspólnego z tym podstępnym Hrabią.

Przez jeszcze parę sekund szukałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, po czym mnie olśniło.

.................................

Czytasz=Komentujesz <3


Turkus Topazu // Trylogia CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz