001

683 39 22
                                    


    Stanęłam przed wielkimi drzwiami prowadzącymi do ogromnej sali, na której miał odbyć się największy z koncertów Żabsona, oczywiście ja tego nie wiedziałam osobiście, tylko mój chłopak mi to opowiedział, strasznie go uwielbiał miał bzika na punkcie by go spotkać osobiście. Czasami, aż zastanawiałam się czy lepiej byłoby z nim zerwać, więcej czasu spędzał na słuchaniu go i gadaniu o nim, niż na spytaniu mnie jak się czuje.

— Miriam, chodź już kuźwa będziemy ostatni — Powiedział wkurzony, zaczął ciągnąć mnie w stronę jeszcze nie otwartych drzwi. Nie widziałam sensu czekać pod nimi godziny, ale co zrobić.

— Nie wiem czemu w ogóle przyjechałam z tobą — Westchnęłam siadając na ziemie, przykucnął przy mnie i wziął moją twarz w dłonie.

— By zrealizować mój plan, jesteś tylko po to — Wypowiedział to bez uczuć, wstał podszedł bliżej, tak by był pierwszy w kolejce. Miałam ochotę dać upust łzą, jednak nie wypadało tak w miejscu publicznym.

    Siedząc tak już trochę poczułam jak obok ktoś siada. Zerknęłam w tą stronę, była to chyba dziewczyna w moim wieku. Miała długie czarne włosy, koszulkę chyba tego zabsona oraz ciemne oczy. Wyciągnęła w moją stronę dłoń, zmarszczyłam brwi, niepewnie przyjęłam ją.

— Jestem Oliwia, a ty — Uśmiechnęła się, odwzajemniłam to, sztucznie.

— Miriam, miło mi —  Potarłam dłońmi gole ramiona, zrobiło się trochę zimno przez zasłonięcie chmurami słońca.

— Coś widzę, że niezbyt wielkim fanem jesteś Żabsona — Zaśmiała się, spoglądnęłam w stronę Daniela. Uparcie stał w miejscu i pilnował.

— Jestem tutaj, tylko ze względu na chłopaka — Przyciszyłam głos by tego nie słyszał, być może to zauważyła, ale mam nadzieje, że nie będzie chciała się pogłębiać w szczegóły.

— Czyli chłopak nie mógł sam, tylko ciągnie swoją dziewczynę, która aktualnie nawet humoru nie ma, rozumiem — Było wyczuć w jej głosie zdenerwowanie — Chodź stanąć ze mną przy bramce, przy scenie — Zaproponowała, chętnie bym przytaknęła, ale Daniel niezbyt.

— Dziękuje, za propozycje, ale nie mogę — Ułożyłam usta w wąska linie. Zwróciła wzrok ku chłopaka, pewnie dostrzegła jak ciagle na niego patrzę. Chciała wstać, zatrzymałam ją sprawnie. — On jest chory po części, muszę go pilnować — Szepnęłam, wymyślająca kłamstwo, które przyjdzie mi pierwsze lepsze.

bingo • żabsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz