5

817 73 29
                                        

-N-nie wiem...- powiedziałam spuszczając głowę jeszcze bardziej.

-Kasai, spójrz na mnie- poprosił, po czym to zrobiłam.- Jest mnóstwo rzeczy, które mnie w tobie intrygują. Jednak zawsze najbardziej zwracałem uwagę na twoje oczy. Nigdy się nie spotkałem, żeby ktoś miał naturalnie czerwony kolor. Owszem, jest jeszcze sharingan, ale to kekkei genkai. Zawsze widziałem w nich grozę, zło, nienawiść, a teraz? Zniknęły i widać w nich tylko strach, zagubienie i smutek. Podoba Ci się to?

Wpatrywałam się w jego żółte, wężowe oczy dopóki coś nie rozproszyło mojej uwagi. Ku nam znów pędzili jacyś shinobi. Ale to nie była Konoha, tylko... Suna?

-Zabiłeś Kazekage- powiedział jeden z nich.

Orochimaru podniósł się i spojrzał w ich kierunku.

-Powinniście byli go lepiej pilnować- odrzekł spokojnie.

-Myśleliśmy, że zawarliśmy sojusz przeciwko Konoha-gakure, a tym czasem nas zdradziłeś. Nie ujdzie ci to płazem!

-Kabuto zajmij się nimi- polecił mistrz.

-Tak jest, Orochimaru-sama.

Chwilę później usłyszałam wypowiadane techniki, a następnie krzyk przeciwników i odgłosy ucieczki.

-Kasai, nie mamy zbyt wiele czasu- powiedział Sannin.

Ostatnim razem było podobnie. Wstałam z ziemi i spojrzałam na wszystkich. Jednak gdy miałam już oznajmić swoją decyzję, pojawił się Izumo, Kakshi, Genma i Gai.

-C-co wy tu robicie?- zapytałam zdziwiona.

-Dostaliśmy wiadomość, że przyszłaś tu sama, więc jesteśmy tu, żeby cię wesprzeć- odparł Genma.

-Cóż, trochę nie w porę, bo Kasai wraca ze mną- oznajmił Sensei.

-Nie ma mowy, żebyś zabrał ją znowu!- krzyknął Gai.

-Kasai nie jest rzeczą. Nie mów za nią, niech sama zdecyduje.

Wszyscy umilkli. Wiedziałam, że to moment, w którym to ja muszę się odezwać, jednak nie chciałam tego robić. Poszłam przed siebie w stronę przyjaciół, zatrzymując się na chwilę przy Orochimaru.

-Przepraszam- szepnęłam.

-I tak tutaj wrócę. Po Uchihe i przede wszystkim po ciebie- również wyszeptał.

Jego słowa trafiły do mnie z wielkim uderzeniem. Ze zdziwienia lekko podskoczyłam, ale poszłam dalej.

-Tak jest Kasai! Wiedziałem, że wybierzesz dobrą stronę!- ekscytował kombinezoniarz.

-Zamknij się- odpowiedziałam chłodno.

-Skopmy mu wielki łomot!- ignorował moje polecenia.

-Gai, uspokój się. Nie mamy więcej czakry, a wioska jest w potrzebie. Nie możemy tu zostać ani chwili dłużej- wytłumaczył Kakashi.

-Wracamy- odparł Izumo.

Spojrzałam ostatni raz w stronę Orochimaru. Zobaczyłam smutek i żal do mnie w jego oczach. Pobiegłam razem z moimi kompanami w stronę wioski, która jest teraz w totalnej rozsypce. Na ulicach leżą martwe ciała naszych przyjaciół, medycy opatrują rannych, bydynki są zniszczone, a Hokage został zabity. Ktoś musi się zająć wioską.

Weszłam do biura Hokage, gdzie znajdowali się członkowie rady.

-I co teraz? Macie jakiś plan?- zapytałam.

-Chcieliśmy, żeby Jiraya go zastąpił, ale się nie zgodził i poszedł szukać Tsunade- powiedziała starsza kobieta.

-Jednak nie wiemy ile może mu to zająć. Przez ten czas ty musisz dopilnować porządku i odbudowy wioski- polecił mężczyzna.

Sensei - Orochimaru x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz