Rozdział 16

150 11 4
                                    

Miesiąc później...

Po wielu namyśleniach i rozmowach z Amandą, doszłam do wniosku, że muszę powiedzieć Loganowi o rodzicach.

Szłam jak najwolniej do domu układając sobie w głowie co mogę powiedzieć. Gdy weszłam do mieszkania, zaczęłam szukać Logana. Znalazłam go w sypialni przeglądającego te same kartki, które znalazłam ja wcześniej na temat jego rodziców. Gdy tylko mnie zobaczył puścił kartki, które spadły na podłogę.

- nie ważne.. Tego nie było- powiedział w pośpiechu.

- Logan... Ja.... Ja muszę ci coś powiedzieć....

- co jest?- usiadłam koło niego łapiąc go za rękę. Zrobił trochę obawiającą się złego minę.

- chyba nie... Nie jesteś w ciąży prawda?- walnęłam wielkiego facepalma.

- niee, uważamy przecież.... To o wiele bardziej poważniejsze..

- więc?

- przepraszam, że nie powiedziałam Ci tego wcześniej... Nie wiedziałam jak...

- Nadia.. Zaczynam się bać..

- bo.. Ten hotel, w którym pracuję...

- no?

- to chyba hotel.. Twoich rodziców....

- co!?

- wszystko się zgadza poprostu

- jak nazywa się ten hotel, przypomnij

- Relax

- cholera- wstał z łóżka i poszedł do kuchni. Wybiegłam za nim.

- nie jesteś na mnie zły?

- za co? Chciałaś poprostu mieć pracę...- był zdenerwowany, ale gdyby chciał ich zobaczyć to pewnie by już wsiadał do auta.

- to co teraz zrobisz?

- raczej co ty zrobisz... Już dzwoń do nich i mów, że się zwalniasz.

- ale niby dlaczego!? Ta praca mi potrzebna, a przecież chyba możesz z nimi porozmawiać, nie?

- Nadia rób co ci karzę!- był mega zdenerwowany, ale nie odczuwałam tego w moją stronę.

- ale czemu!?- podszedł do mnie i położył ręcę na moich barkach

- Nadia, bo tu chodzi o twoje bezpieczeństwo.- powiedział już spokojniej. Wogule nie rozumiałam tej sytuacji. Przecież oni wydawali się normalni. Co by mogło mi zagrażać?

- a teraz dzwoń i mów dobrze?- pocałował mnie w czoło łagodnie, jakby chciał mi dać poczucie bezpieczeństwa. Tylko nie wiedziałam jeszcze co to za niebezpieczeństwo.

- dobrze, ale co ja im powiem?

- że znalazłaś inną pracę.- zaskoczyło mnie to, że on dokładnie wiedział co mam zrobić i jak wszystko załatwić.

- a ty.... Nie chcesz z nimi porozmawiać?

- to by w niczym nie pomogło...

- myślałam, że za nimi tęsknisz...

Logan spuścił wzrok. Wydawało mi się to wszystko dziwne. Chociaż...

Teraz przypomniałam sobie, że przecież mój tata mówił, że nie powinnam być z Loganem. Mówił też, że chodzi o jego rodziców.

- Logan! Natychmiast mów o co chodzi!

- jak zadzwonisz.- był nieugięty.

- a wtedy mi powiesz?

- może..

- Logan no...

- Nadia dzwoń!- trochę się przestraszyłam, bo nigdy tak na mnie nie krzyczał. Nienawidze jak ktokolwiek tak robi. Odsunęłam się trochę i pare łez poleciało mi z oczu.
On zauważył, że mnie to przestraszyło i uspokoił się.

- Naduś... Przepraszam... Poprostu tu chodzi o twoje bezpieczeństwo..... Zrozum...- powiedział już całkiem spokojnie.

- błagam... Nie rób tak więcej.

- obiecuję.... A teraz proszę Cię... zadzwoń...

____________________________________

Przepraszam was, że na tym kończę, ale staram się całą sprawę rozłożyć na więcej rozdziałów niż jeden.

Hate or Love? || Logan PaulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz