Rozdzał IX

140 9 3
                                    

Polecam włączyć muzykę z medii kiedy Sonic opowiada
Enyo~
__________________________

>wszytko co się dzieje z Sonic'em, dzieje się podczas przygotowania się Connor'a i Shadow'a do ataku <

Sonic pov

Co się stało? Pamietam jak przez mgłę. Hmmm...dobra już sobie przypominam. Gdyby nie pomoc tego drugiego gryfa było by źle i to bardzo. Ale czuje obecność Dark'a. Jest nawet śliniejszy. Czyje jak przejmuje kontrole...czuje jak powoli zaczyna przejmować władze nad moim ciałem i umysłem. Spadłem z łóżka. Całe pomieszczenie zalało się mrokiem. Złapałem się mojej głowy.

-PRZESTAŃ!...błagam...PRZESTAŃ!
~Nic z tego
-błagam...ja...nie chce...daj mi żyć... - powoli traciłem kontrolę nad sobą. Moje ciało zaczynało być coraz bardziej mniej mi posłuszne. - NIE! Błagam Dark! Zakończ to. Ja nie chcę być sługą Mephiles'a! - starałem się być jak najsilniejszy w słowach które wypowiadałem. Ale widać, że były one za słabe. Z mroku wyłonił się Dark. Z tym swoim psychopatycznym uśmiechem. Podszedł do mnie i złapał mnie za lewe ramię gdzie miałem jego znak. Coś przez to się rozpadło i zacząłem czuć się coraz gorzej. Traciłem kontakt ze światem. - b-błagam... - poczułem jak zaczął we mnie wchodzić. A ja nic nie mogęł zrobić.
~Nie dasz rady mnie teraz powstrzymać. Wreszcie będę wol.... - nagle zniknął. Tak po prostu. Nic nie rozumiem. Nagle usłyszałem kobiecy ciepły głos. To mnie trochę uspokoiło. Mogęłem poczuć, jej dobro. Nie wiem jak ale tak było.

-Nie musisz tego rozumieć Sonic'u - mrok znikał. W jego miejsce pojawiła się łagodne światło. Wszelkiego rodzaju bóle ustąpiły. Nadal odczuwałem ból lewego ramienia ale był on do wytrzymania. Przede mną stała jeżyca. Bardzo podobna do Silver'a. Miała bursztynowe oczy, futro było białe, a na końcówkach kolcy na głowie miała jakieś złote symbole. Na prawym ramieniu miała znak harmonii, futerko pod szyją było lekko złotawo-białe. Buty miał podobne do Silver'a tylko bez pierścieni i delikatniejsze(przypominały bardziej kozaki), mała również palczaste rękawiczki w kolorze lekkiej czerni. Były one również bez pierścieni.

(Tak mniej więcej wygląda Mejwiz)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Tak mniej więcej wygląda Mejwiz)

-Kim tak w ogóle jesteś? Dlaczego nam pomagasz?
-Nazywam się Mejwiz Life. Przeciwieństwo mojej siostry Nemeziz Killer. A pomagam wam dla tego, że moja siostra chce wpłynąć na wasze życie. Pragnie tylko złego losu i jak najwięcej cierpienia wam dać. Ja nie mogę na to patrzeć. Do tego jeszcze wchodzi osobiste jej pragnienie zemsty na twoim przyjacielu z rodu Blecków. Ale o tym później. Teraz liczy się fakt wyłącznie tego, że w tobie żyje Dark - podeszła do mnie i zacząła bardzo dokładne przyglądać się tatuażowi. - Czy jak Dark chciał coś z tobą zrobić dotknął tego miejsca?
-Tak. Coś w tedy się zniszczyło.
-To było Pieczęć Światła. Na to wychodzi, że była za słaba na niego.
-Na to wychodzi. Co teraz? On może przejąć na de mną kontrolę w każdej chwili.
-Mam pomysł na nową pieczęć. Tym razem będzie silniejsza. Ale...czy mi ufasz?
-A dlaczego pytasz?
-Jeśli nałoże na ciebie ta nową pieczęć wbrew twoje woli będzie słabsza. Ale musisz mi naprawdę ufać bo moja magia to wyczuje i nie ochroni cie skutecznie
-Pomogłaś mi...tak. Ufam Mejwiz - odpowoedzałem szczerze. Na jej pyszczku zagościł uśmiech.
-Ostrzegam. To może trochę zaboleć.
los anillos de luz y confianza lo protegerán de la oscuridad en su corazón
-To przypomina luminary mojego brat.
-Te luminary są specjalnie dla ciebie. Ograniczą wpływ Darka. Będziesz mógł korzystać z tych umiejętności co on ale będą one słabsze. Jeśli je zdejmiesz on błyskawicznie przejmie kontrolę nad tobą. Jesteś szlachetnym jeżem. Twoja historia jest przeplata dobrym jak i złym losem. Ale wiedz jedno. Jeśli będziesz postępował tak jak do tej pory los pozytywnie cie wynagrodzi. Widzę to.
-Będę nadal sobą. Tego można być pewnym. Nigdy się nie zmienie-odparłem bardzo pewny siebie
-To dobrze - uśmiechnęła się do mnie ciepło. - Musze cie opuścić na razie ale spotkamy się jeszcze.
-Dzięki za twoją pomoc Mejwiz.
-Nie ma za co. Ja tylko nałożyłam pieczęć ale na statek zaniósł cie Connor - chciała odejść ale sobie o czym przypomniała. - A i jeszcze jedno. Uspokój swojego brata i Connora. Oboje obwiniają samych siebie, że nie zdążyli ci pomóc - po skończeniu zaczęła rozpadać się w złoto-biały proch i zniknęła.

Dopiero teraz skapłem się, że wszytko działo się w realu. Rozejrzałem się po sali. Byłem w skrzydle szpitalnym. O dziwo nikt nie słyszał mnie jak się darłem na cały regulator. Może to i lepiej. Wtedy do mnie dotarło dlaczego mnie nikt nie słyszał. Było słychać na całym Tajfunie odgłos syren oznajmujący gotowość do ataku.
Czyli się już zaczęło. W takim razie pora dołączyć do reszty

>ten sam czas to pobudka Sonic'a<

Connor  pov

Dostaliśmy sygnał. Drzwi od changaru zaczęły powoli się otwierać na oścież. Można było zobaczyć jak palmy na Tajfunie zaczęły przechylać się na zewnątrz, tak aby ułatwić nam start.

Tails:Connor? Jak mnie słychać?
Ja:Głośnio i wyraźnie
Tails:Możecie powoli odpalać za minutę  doczepiął się do was uchwyty pomocnicze
Ja:Przyjąłem

Po upływie ustalonego czasu uchwyty pomocnicze zaczęły rozpędzać wszystkich po kolei. Bo chwili byliśmy w powietrzu w ustalonej formacji. Po minucie dostałem komunikat, że z godziny 12 zbliżał się jednostki powietrzne Eggmana.

Ja:Każdy wie co ma robić?
Wszyscy na raz:Tak Sir!
Ja:No to do dzieła panowie!

Nigdy cię nie zapomnę ||ZAWIESZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz