Rozdział II

183 7 2
                                    

Sonic pov

Obudziło mnie delikatne szarpanie za moje kolce. Otworzyłem oczy. Sorami cały czas mnie pociągała za nie. Szybko się podniosłem i złapałem ją, bo starał się uciec.
-A do kąd to? - trzymałem Sorami na rękach i zacząłem nią delikatnie podrzucać do góry. Ta się tylko do mnie uśmiechnęła i zaczęła się śmieć. Widać było ze się cieszy z takiej zabawy. Marzę o tym aby się to wszytko skończyło, aby moja córcia miała normalne dzieciństwo. Żeby nie musiała czekać z Amy na dobrą bądź złą wiadomość o mnie. Ale póki co poświęce tyle czasu dla niej i Amy tyle ile mogę.
'Dobra pobawie się z tobą jeszcze trochę a potem spróbuję położyć cie spać.' Jeszcze chwile się z małą bawiłem, a po chwili usłyszałem jak słodko ziewa.
-Widzę, że moja słodka księżniczka jest śpiącą - pokiwała przecząco głową ale jej ziewanie ja zdradziło.
Po ululaniu jej do snu położyłem ją w jej łóżeczku.

-Wiesz jak słodko to wyglądało~?
-A-Amy?! Jak długo tu byłaś?
-Czy to ważne skarbie~ - pocałowała mnie w policzek lecz dla mnie było to za mało. Odwróciłem się w jej kierunku i wziąłem ją na ręce w stylu ślubnym, i skierowałem się na nasze łóżko. Położyłem ją i zacząłem namiętnie całować. Oddawała każdy mój pocałunek. Zacząłem zachodzić trochę niżej ale nagle drzwi do naszego pokoju się otworzyły. Stali tam mój brat, Silver oraz Connor. Nie no chłopaki! Nie mogliście przyjść trochę później!

-A nie mówiłem chłopaki, że tak będzie? - powiedział mój brat.
-Ta. Tak właśnie mówiłeś - odparł mu nasz sojusznik. Ja i Amy byliśmy cali w rumienicach. Patrzyłem tępo na obecnych tu jeży. Shad miał ochotę się śmieć, Silver się chytrze uśmiechał, natomiast Connor jedną ręką zakrył twarz ale mogłem dostrzec jego uśmiech.
-Po co tu przyszliscie chłopaki? - wstałem na równe nogi(no bo Amy leżała pode mną).
-Chcieliśmy sprawdzić jak się czujesz braciszku ale widzę, że już jest z tobą lepiej - na jego twarzy malował się chytry uśmiech.
-Bracie!
-To ja pojadę do Cream.
-Dobrze skarbie - odpowiedziałem jej. Skierowałem się w stronę chłopaków.- Wracając. Tak, jest mi lepiej. Średnio co pamiętam z tamtego zdarzenia ale wydaje mi się, że miałem parę albo paredziesiąt innych ran. Kto mnie mni pomógł?
-Ja cie uleczyłem jak tylko ciebie znalazłem przyjacielu. Twój stan był w tamtym momencie tragiczny - odpowiedział Connor.
-Dzięki stary. Wiszę ci przysługę.
-Nie przesadzaj Sonic. To nic t...hmm...co jest? - spojrzeliśmy na dół. Nogawkę jego spodni ciągnęła Sorami. A tak w ogóle...JAK ONA SIĘ TU ZNALAZŁA! - Słucham młodą dame?
-Dio guli - wyciągnęła w jego kierunku rączki. Connor się na mnie pytająco spojrzał. Ja tylko pokiwałem twierdząco głową. Wziął ją na ręce i już chciał się jej spytać co chce ale go wyprzedziła. - Hopsia! Hopsia! - nasze miny był bezcenne. A w szczególności Cona*.
-Nie daj się dłużej prosić - odparłem, lekko rozbawiony.

Po chwili zaczął  podrzucać Sorami na nie wielką wysokość. Moja córcia domagała się żeby ją wyżej podrzucał. Podczas takiej zabawy cały czas się śmiejąc. Po 30 minutach takiej zabawy Sorami zaczęła znowu ziewać. Con złapał ją i zaniósł ja do jej łyżka(wcześniej pokazując mu gdzie ono się znajduje). Po jego minie mogłem wywnioskować, że się zmęczył.

-Wybawiłeś ją. Widzę również, że Cię polubiła. A myślałem, że pójdzie do brata, żeby się pobawić. Nawet szybko ci zaufała.
-Tak, zauważyłem właśnie, że mnie polubiła i zaufała. Ja się tylko zastanawiam, jak ty dajesz z nią radę.
-Jakoś daje. Może to dlatego, że przypomina trochę mnie z dzieciństwa. Wiec to może dlatego.

Pogadaliśmy jeszcze trochę. Powiedzieli mi co mnie mineło podczas obrad wojennych. Ja miałem dowodzić swoim oddziałem biegaczy. Czyli szybki wlot i wylot. Nawet mi to pasuje. Biorąc pod uwagę to, że moja druga strona zaczęła się odzywać. Tak, ten Dark co we mnie żyje odzywa się do mnie. Podczas walki z Sally to właśnie on się do mnie odezwał. To on spowodował u mnie taki stan. Powiedziałem to chłopakom. Zaniepokoiło to ich i to bardzo.

-W takim razie musisz jeszcze bardziej uważać bracie.
-Wiem Shad ale proszę Cię znajdź dane na temat tego projektu "Shadow". Może znajdziemy coś co pomoże go uśpić. To nie w moim stylu się tym tak martwić ale boję się, że pewnego dania stracę kontrolę nad nim.
-Dobra Sonic znajdziemy te dane - odparł Connor.

Wyszli z pokój zostawiając mnie na chwile samego. Wtedy się odezwał.

~Tak łatwo mnie się nie pozbędziesz.

Złapałem się za głowę. Niech ktoś go odemnie zabierze!

-Sonic. Co się dzieje?
-A-Amy...? Trochę boli mnie głowa.
-To się połóż, a się tylko przebiore i już do ciebie przychodzę.
-Dobrze skarbie-nie czekałem długo. Po chwili usneliśmy.
_____________________________

*Con-moj skrót od imienia Connor
oddział biegaczy-spiecjalna jednostaka w armii rebelii które mają specjalne wyposażenie żaby mogli nadążyć za Sonicem

Nigdy cię nie zapomnę ||ZAWIESZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz