Po wybuchu namiętności, leżeliśmy naprzeciwko siebie i patrzyliśmy sobie prosto w oczy, bez żadnych słów. Ja toczyłam walkę wewnątrz i próbowałam wychwycić jakąś z emocji i myśle, że on tez właśnie to robił.
-Powiedziałeś to... - zaczęłam, lecz nie dane było mi dokończyć.
-Bo to czuje, Liv. Jesteś... taka niesamowita, masz ten swój temperament, a jednocześnie jesteś tak dobra. Nigdy nie spotkałem osoby, która ma w sobie tyle cierpliwości i serca do ludzi.
-Nie idealizuj mnie tak, Zayn. Jestem jaka jestem i to wcale nie jest dobrze. Moje życie to ciągłe zawiedzione nadzieje. Bo to ja idealizuje wszystkich dookoła, usprawiedliwiam ich błędy, nawet, gdy mnie ranią - szepnęłam, spuszczając wzrok.
-W tym zrobiłem to ja... - westchnął, unosząc moją głowę do góry. - Może nie chcesz słuchać tłumaczeń, ale zrobiłem to wtedy, bo zaczynałem zauważać, że nie widzę już nic atrakcyjnego w innych kobietach. Przerosło mnie to i pod wpływem tego szoku złapałem pierwszą lepszą dziewczynę i zabrałem do pokoju - powiedział, dotykając swoim nosem mojego. - Nawet mi nie stanął. Ciągle myślałem o tym, że jesteś lepsza. Ładniejsza. Delikatniejsza. Twardsza i cholera, mądrzejsza niż którakolwiek jaką znałem. A że czuje do ciebie coś więcej niż zauroczenie, tak jak mówiłem, zdałem sobie sprawę, gdy kładłem te róże w twoim pokoju. Pomyślałem, że kogoś takiego jak ty już nigdy nie spotkam. I jeśli naprawdę jestem tym księciem... - przerwał, uśmiechając się do mnie szczerze. - To chce abyś ty była moją księżniczką.
-To niemożliwie urocze - powiedziałam, również się uśmiechając. - Kiedy cię poznałam, nie spodziewałam się, że wylądujemy w tym miejscu.
-I w tej konfiguracji - poruszył brwiami, a ja parsknęłam śmiechem.
-Choćby niewiadomo co się działo, pozostaniesz tym głupim zboczeńcem, którym zawsze byłeś. - pocałowałam go. - Ale to w takim Maliku się zakochałam.
-Co? - poderwał się do pozycji siedzącej. Patrzył na mnie w szoku, a ja leżałam z uśmiechem wpatrzona w jego przystojną twarz. - Przesłyszałem się, czy ty...
-Zakochałam się w tobie, księciuniu. - powtórzyłam, a on pochylił się nade mną z prawdziwym, niczym nie zakrytym szczęściem w oczach.
-A ja kocham Cię do szaleństwa - powiedział z wielkim uśmiechem i rzucił się na mnie, jakbym była jego upragnionym posiłkiem.
Chyba nigdy nie znudzi mi się słuchanie tego.
***
Kiedy wypiliśmy wino i zjedliśmy wszystkie przekąski, pogrążeni w rozmowie, ruszyliśmy do domu. O palpitacje serca przyprawiło mnie to, że Zayn splótł nasze palce razem i szliśmy tak aż do drzwi naszych pokoi.
-Too, dobranoc? - powiedziałam, stając przy swoich drzwiach. Jednak Malik nie puścił mojej dłoni, co oznaczało, że staliśmy z wyciągniętymi rękami. Było to w sumie bardzo urocze.
-Nie chce znów być bez ciebie - wydął wargi, na co lekko się zaśmiałam. Był słodki.
-Będziemy najwyżej dziesięć metrów od siebie - podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek. - Dobranoc, Zayn.
-Nie idź - przyciągnął mnie do siebie, po czym przyssał się do moich warg jak glonojad. Oddałam jego łapczywe pocałunki i uśmiechnęłam się lekko, bo chyba poczułam się w końcu szczęśliwa. - To był zły pomysł - jęknął w moje usta. - Teraz bez zimnego prysznica nie zasnę.
-Ups? - powiedziałam, odsuwając się. - Śpij dobrze - chwyciłam za klamkę swojego pokoju i weszłam, jednak zatrzymały mnie jego słowa.
-Dobranoc, skarbie.
***
Rano obudziło mnie uczucie, jakby coś mokrego rozlewało się po mojej szyi. Otworzyłam oczy i pisnęłam, bo jak się okazało, to Malik lizał mnie i nie szczędził przy tym śliny.
-Bleee - jęknęłam, ciągnąć go za koszulkę i wycierając nią swoją szyje. - Jesteś paskudny.
-Ja Ciebie też i dzień dobry - mruknął sennie i poległ na moim brzuchu, okrytym jeszcze kołdrą.
-Która godzina jest? - ziewnęłam. - Żartujesz sobie? Obudziłeś mnie o piątej?!
-Od godziny jakoś spać nie mogę i postanowiłem przyjść do ciebie. Nie mogę? - zapytał, unosząc wzrok na moją twarz.
-Możesz, możesz, ale nie musiałeś mnie budzić - zajęczałam, ale jeszcze jedna rzecz mnie zaciekawiła. - Czemu nie możesz spać tak wcześnie? Przecież straszny z ciebie śpioch.
-Mama zadzwoniła, że przyjeżdżają znowu na tydzień. - zerwałam się.
-Kiedy przyjadą?!
-Jak jechali w nocy, to chyba już są... - nie dokończył, bo chciałam poderwać się z łóżka. Przytrzymał mnie, a ja wydałam z siebie dziwny dźwięk i padłam na materac. - Nie martw się. Gdyby chcieli, żebyście zrywali się dla nich z rana, zadzwonili by do Claire. A zadzwonili do mnie. Możesz dalej odpoczywać, a ja mogę się w końcu przytulić do ciebie i sobie kimnąć...
-Ale nie ma nic gotowego do jedzenia, nie założyłam im nowej pościeli, a jak...
-Zamknij się babo - burknął i przyciągnął mnie na siebie, tak, że przytuliłam się do jego gorącego torsu odzianego w koszulkę. Momentalnie się rozluźniłam. - Kocham Cię, tylko kurcze wkurzająca jesteś.
-To wypad - stęknęłam, bo jego dłoń leżała na mojej twarzy. Ścisnął moje policzki w rybkę i pochylił się po buziaka, po czym znów opadł na poduszki.
-Śpij dzidzia - zmarszczyłam brwi, ale uśmiechnęłam się. Taki rozespany był słodki.
***
taki luźny bo mi się chciało.
miłej niedzieli dziubaski
CZYTASZ
prince »ZAYN«
FanficZayn Malik jest niewiarygodnie przystojny, pewny siebie, wygadany, brawurowy i ciut nieokrzesany. Syn polityka, zawładnięty kasą swoich rodziców, nie wierzy w nic poza nią. W jego świecie wszystko kręci się wokół pieniędzy, wszystko jest na nich opa...