Rozdział 6

2.6K 208 29
                                    

          Wyszłam z Burger King'a po godzinie dwudziestej drugiej. Miasto nadal tętniło życiem, a przynajmniej Leicester Square. Spotkałam się z Ashtonem jak zwykle pod kinem ODEON.

           - Może dzisiaj wezwiemy taksówkę? - Zaproponowałam.

           Zwykle dużo musieliśmy przejść, by dojść do metra, a tego dnia byłam niesamowicie zmęczona. Marzyłam tylko by wrócić do domu i wziąć zimną kąpiel, po czym wskoczyć w moją jednoczęściową piżamkę. Pomimo tego, że za dnia było ponad dwadzieścia stopni, to w nocy było zimno.

            Gdy tylko Ash skiną głową, poczułam wewnątrz siebie dziwny spokój. Tak jakbym bała się wrócić tamtego dnia metrem. W końcu co się dziwić, skoro po raz kolejny widziałam zaginioną Jennifer Trump. Może to nie miłe z mojej strony, że nie miałam zamiaru informować zrozpaczonej rodziny, ale Jen nie wydawała się być w złej kondycji, więc sama mogła wrócić do domu, racja?

              Irwin zamawiał taksówkę, podczas gdy ja się rozglądałam. Spoglądałam na ludzi, którzy obok nas przechodzili oraz na tych, którzy siedzieli na ławkach. Na jednej siedział czarnowłosy chłopak, którego zapamiętałam z minionego dnia. Moje serce zaczęło bić szybciej, a dłonie momentalnie były mokre od potu. Jakby tego było mało, czarnowłosy wpatrywał się we mnie tak, jakby chciał powiedzieć "I tak mi nie uciekniesz".

              - A-Ashton - zacięłam się. - Ten chłopak mnie przeraża - powiedziałam kiwając głową w kierunku przerażającego brunetka.

             Irwin gwałtownie się obrócił, więc szarpnęłam go.

              - Nie gap się tak perfidnie, bo zauważy - szepnęłam.

             Blondyn spróbował spojrzeć delikatnie zza ramienia. Wzdrygnął się.

              - Chodź szybko na taksówkę - mówił jednocześnie łapiąc za moje ramie.

             Popędziliśmy przed siebie. Przecznice dalej czekało na nas umówione auto.

             Wsiedliśmy oglądając się za siebie. Ashton podał adres i wróciliśmy do domu. Nie widzieliśmy już potem chłopaka, ale i tak musiałam przyznać, że nie czułam się ani trochę bezpiecznie.

              Było już po godzinie dwudziestej trzeciej, a my zamiast się umyć i iść spać, siedzieliśmy w kuchni. Opowiedziałam chłopakowi o wszystkim, co mnie tego dnia spotkało.

              Ash pił herbatkę uspokajającą. Ja nie mogłam  sobie pozwolić na coś takiego, niestety.

              Tupałam pod stołem nogami, myśląc o minionym dniu. W głowie nadal miałam obraz trzech osób: Mike, czarnowłosy i brunetka.

              - Czego oni od nas chcą? - Zapytałam tak, jakbym była pewna, że Ash zna odpowiedź i na to.

              - Nie wiem. Naprawdę - powiedział. przykładając jedną rękę do piersi, a drugą podniósł. To chyba była przysięga. On chciał mi to jakoś udowodnić, czy co?

              Do moich oczu napłynęły łzy. Zasłoniłam twarz dłońmi, pozwalając słonym kroplą spływać po mojej twarzy.

              - Ten Mike mnie drażni - odezwał się Ash. Pociągnęłam nosem, po czym spojrzałam na niego. - No co?

              - Mike jest chyba w tym momencie naszym najmniejszym zmartwieniem - oznajmiłam.

              Irwin głośno westchnął, po czym wstał i wyszedł. Minutę później usłyszałam szum wody. Poszedł się umyć.

psychopathic || hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz