— Śpiewałaś w tej piosence o tym, że chciałaś poznać prawdziwą mnie. Podobno nie chciałaś słuchać plotek, ale potrafiłaś oceniać powierzchownie moje zachowanie — słyszę, że jest jawnie zdenerwowana.
— Nie miałam w co innego wierzyć. Choć zdarzały się dobre chwile to nigdy nie przeważały tych złych. Kiedy nie zostaje ci nic do wiary to bierzesz to, co masz przed oczami.
— Życzyłaś mi, abym nie mogła odnaleźć się bez ciebie — powracam spojrzeniem do widoku Los Angeles. — Pomimo złudnie pozytywnego rytmu w Inside Out, życzyłaś mi, żebym nikogo sobie nie znalazła.
— Chciałam, żebyś poczuła to, co ja przez kilka długich miesięcy po własnym odejściu. Miałam nadzieję, że terapia szokowa sprawi, że zadzwonisz.
— Oczekiwałaś zbyt wiele.
— Wiem. Od jakiegoś czasu to wiem.
— Jesteś pełna sprzeczności — Lauren wzdycha ciężko. — Niby uważałaś, że mnie kochasz, ale potrafiłaś rzucać obelgami i życzyć najgorsze.
— Nie rozumiesz.
— Więc wytłumacz. Po coś tutaj jesteśmy, prawda?
— Poza tym, co powiedziałam wcześniej, chciałam, abyś poczuła się w minimalnym stopniu tak źle, jak ja, gdy próbowałaś ciągnąć mnie za sobą na dno. Chciałam, żebyś doświadczyła chociaż cząstkę tego bólu — mrugam kilkukrotnie powiekami. — Nie uważam się za idealną, ale również nie uważam, że zasługiwałam na takie traktowanie. Bywałam okropna, miałam swoje humorki, ale, kurwa, to nie znaczyło, żeby być nierespektowana do tego stopnia.
Odpowiada mi cisza.
Ta sama głośna cisza, którą słyszałam w oczekiwaniu na telefon — wtedy, gdy jeszcze miałam nadzieję, że odezwie się do mnie; że postanowi się zmienić.
— To dlatego odeszłaś?
— Brak powodu do zostania jest dobrym powodem do odejścia, Lauren.
***
CZYTASZ
Truth [✓]
Fanfiction❝Kontrolowanie siebie nawzajem przez dwie osoby bywa destrukcyjne. Nadszedł czas, aby ruszyć dalej, prawda? Zauważyłam, że zdążyłaś zmienić starą zabawkę na nową.❞ ↴↴↴↴ Okładka mojego autorstwa.