Szłam przez szkolny korytarz całkowicie pogrążona w myślach. Miałam jeszcze 10 minut do rozpoczęcia pierwszej lekcji. Nowa szkoła była trzy razy większa, niż moja poprzednia. Wszędzie były tylko zawiłe korytarze i ogromne sale lekcyjne. Stresowałam się jak zaregują uczniowie, ale jak się okazało, ludzie traktowli mnie jak powietrze. Miałam zamiar z kimś pogadać, ale jeszcze nie teraz. Chciałam na razie oswoić się z wyglądem szkoły.
Idąc patrzyłam na buty, które przed wyjściem z domu były czyste, a teraz były nie dość, że w kurzu to jeszcze w piachu. Po 8 minutowej wędrówce w poszukiwaniu klasy, w końcu do niej dotarłam. Usiadłam na pobliskiej ławce przyglądając się kątem oka uczennicą, które najwyraźniej chodziły ze mną do klasy. Różniły się znacząco ode mnie. Długie, kręcone włosy, mocny makijaż i tipsy. Nie każda tak wyglądała, ale co najmniej 45% . Zadzwonił dzwonek. Weszłam do klasy. Zajęłam miejsce przy dziewczynie nie wiele niższej ode mnie. Miała brązowe włosy do ramion i błękitne oczy. Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca w klasie zagrzmiał niski głos grubego nauczyciela historii.
- Martyna Cartcher, to nasza nowa uczennica. Proszę przyjąć ją ciepło.- po krótkim przemówieniu zaczął sprawdzać listę obecności.
- Alicja.- dziewczyna, która siedziała obok mnie podała mi rękę i uśmiechnęła się przyjacielsko.- Jak podoba Ci się nasza szkoła?- ciągnęła dalej rozmowę.
- Bardzo duża. 3 razy większa niż moja poprzednia.- uśmiechnęłam się pod nosem.- Trochę jeszcze nie ogarniam gdzie co się znajduje.
- Nie martw się. Też miałam z tym kłopot.- obydwie zachichotałyśmy.
Dalej lekcja minęła spokojnie. Gdy w sali zabrzmiał dzwonek wszyscy pośpiesznie wyszli z klasy. Ja i Alicja wyszłyśmy ostatnie. Przed klasą zaczepiła mnie jeszcze nasza wychowawczyni. Pani Katrine Pool.
- Jeżeli byś czegoś potrzebowała, śmiało przychodź do mnie. Chętnie Ci pomogę.- uśmiechnęła się miło i powoli odeszła w głąb szkoły.
- A ZAPOMNIAŁABYM PRAWIE!- krzyknęła tak głośno, że cały korytarz zwrócił wzrok na nią.
- Proszę. To są kluczyki do szafki.- podała mi małe kluczyki. I tym razem odeszła bez powrotu. Była przerwa obiadowa. Ja i Alicja udałyśmy się do dużej stołówki. Wzięłam tacę z jedzeniem i usiadłyśmy do stolika w rogu sali. W czasie obiadu romawiałyśmy o wszystkim. Od razu się zaprzyjaźniłyśmy.
- Hej. Mogę się dosiąść?- po jakimś czasie podeszła do nas dziewczyna z kruczoczarnymi włosami i zapytała.
- Jasne Jasmine!- odpowiedziała Alicja.
- A to kto?- zapytała patrząc na mnie.
- Martyna Cartcher. Nowa uczennica i moja przyjaciółka. Musicie się poznać.
- Jasmine Edsch.- uśmiechnęła się.
- Martyna Cartcher, tak jak mówiła Alicja.- gadałyśmy razem przez resztę przerwy. Jasmine miała duże zielone oczy. Ubrana była w niebieską bluzkę i spódniczkę w kwiaty.
- Ej! Wogóle wiecie co?- spojrzałam zaciekawiona na Alicję.- Spider Man dziś uratował jakąś laskę z opresji. Ktoś chciał ją zabić nożem dawie dzielnice od mojego domu!
- Jeju, ale fart, że tam był!- krzyknęła Alicja.
- On zawsze jest gdzie trzeba. Chciałabym poznać się z super bohaterem.- powiedziała zafascynowana Jasmine.- No nie wiem. Nie lubię go.- powiedziałam ozięble.
- Co ty bredzisz?- obydwie patrzyły na mnie jak na kosmitę.
- No nie lubię go poprostu. Wręcz nie nawidzę. Na dzielnicy, którą strzegł napadł mnie jakiś psychopata z nożem.- żeby udowodnić pokazałam im ranę na ręce.- a on siedział na wysokim budynku naprzeciwko i patrzył przez ułamek sakundy na mnie próbującą się uwolnić, a potem poprostu gdzieś skoczył.
Dziewczyny zamurowało. Rany wyglądały poważnie, ale już się goiły.
- Bałaś się?- zapytała mnie Alicja.
- Idiotko w takich momentach chyba każdy się boi!- powiedziała Jasmine.
Zadzwonił dzwonek. Pożegnałyśmy się dziewczyna bo ta chodzi do innej klasy i podążyłyśmy do sali nr 47 w której miała odbyć się chemia. Nienawidzę chemii!~
Cześć :)
Jest to moje pierwsze opowiadanie na wattpadzie. Nie jestem doświadczona jeszcze w pisaniu, więc wybaczcie wszystkie błędy.
Jeżeli się spodobało napisz kom. co myślisz i zostaw ☆.
ŻEGNAM :)
CZYTASZ
Potrzebowałam Cię || Spider Man
Fanfiction- Chcę cię zabić, chociaż pragnę mieć. - Kłamiemy sami przed sobą. Miłość, kłamstwa? Żałosne. ●W trakcie remontu●