Shayen: Staram się nigdy nie pisać niczego na początek, ale tym razem będzie ciut inaczej. Już na sam start chcę podziękować Blue Bell za to, że nakłoniła mnie, by założyć tego bloga. GDYBY NIE TY, TO NIE BYŁOBY GO. <3 Wielkie, wielkie całusy dla Ciebie za to, i również za wytrzymywanie moich próśb o zerknięcie do tego tekstu. Nie wspominając o poprawkach! Jesteś niezastąpiona! <3
Tak naprawdę miała to być jednopartówka. Ale rozrosła się ona do takiej ilości stron, że aż grzechem byłoby nie stworzyć z tego, czegoś więcej (Blue <3). Nie oczekujcie jakiegoś długiego rozwoju akcji. Jak wspomniałam - ten tekst miał być zupełnie czym innym, więc relacje pomiędzy głównymi bohaterami będą szybko postępowały.
Przewiduję na dzień dzisiejszy siedem rozdziałów + krótki epilog. Liczba ta może ulec zmianie na mniejszą, bądź większą. Wszystko zależy od tego, w ile dokończę całość.
Mam 80%, więc rozdziały będą co tydzień! Huahahah. Mam nadzieje, że się cieszycie, bo ja BARDZO.
No to heja!
I dzięki raz jeszcze Blue. <3
ps. Jeden utwór z rozdziału, będzie w mediach. Obok tytułu każdego postaram się również wkleić link.
pps. Gdyby to by była jednopartówka, to nosiła by nazwę You are my shining star.
*
- Co za perwers! – Maszerowałam podenerwowana korytarzami wytwórni muzycznej Honoki. Przez myśl mi nie przechodziło, że ten facet musiał zachować się tak b e z c z e l n i e.
- Dobre, dobre – starszy, posiwiały mężczyzna kiwał głową na boki pod rytm muzyki, która wydobywała się z odtwarzacza. Uśmiechałam się uradowana słysząc te pochwały. Miałam dobre przeczucia, co do końca tego spotkania.
- Masz wspaniały czysty głos, to trzeba przyznać – podniósł rękę do brody i obserwował mnie uważnie spod przymrużonych powiek. Melodia się skończyła wypełniając gabinet ciszą. Wyciągnął dysk i ułożył go w opakowaniu przede mną. Przez dłuższą chwilę się nie odzywał. Ostatecznie podparł podbródek na splecionych rękach przed sobą. Z przymkniętymi oczami powiedział:
- Ale z taką muzyką się nie przebijesz. Ludzie nie przyjmą tego w naszej wytwórni jako solowej wokalistki – otworzyłam usta w zdziwieniu, nie rozumiejąc. Przecież tak bardzo wychwalał tę muzykę!
- Ale... - zająknęłam się. On podniósł się gwałtownie z miejsca i obszedł biurko. Usiadł na nim zaraz obok mojego krzesła. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł mi po ramionach czując, jak blisko się znajdował – przecież podobało się panu!
- Owszem – uśmiechnął się w dziwny sposób, a moje zaniepokojenie wzrosło. – A wiesz co mi się jeszcze podoba? – Pochylił się do przodu, a nieprzyjemny oddech owiał moją twarz. Skrzywiłam się i odsunęłam od razu do tyłu. On jednak zbliżył się jeszcze bliżej i nieoczekiwanie chwycił za przód mojej bluzki, odchylając ją.
Strzepnęłam jego dłoń wstając gwałtownie. Krzesło poleciało na podłogę z hukiem.
- Co pan wyprawia?! – Wykrzyknęłam – jest pan nienormalny?!
- Uspokój się dziewczyno – odparł z chytrym uśmiechem i odchylił się do tyłu, patrząc na mnie z góry. To, że to ja stałam, nie miało żadnego znaczenia. Czułam się poniżona – nie zależy Ci na karierze? – Pokręciłam głową z obrzydzeniem nie mogąc pojąć, jak można być takim człowiekiem. – Jeśli zrobisz zaraz co nieco, to mógłbym się zastanowić raz jeszcze nad moją decyzją.
CZYTASZ
Starry Hopes
RomanceŻycie jej nie oszczędzało. Straciła rodziców, a potem wychowywała się w sierocińcu, by ostatecznie znaleźć się na ulicy i walczyć o każdy dzień. Była tylko jedna rzecz, która pozwoliła jej zachować nadzieję - muzyka. To właśnie ona zaprowadziła ją w...