Richie
Gdy miałem wyjść ze szkoły, postanowiłem, że usprawiedliwię Leylę z zajęć. Co prawda nie wiem, czy są dzisiaj ale zapewne o nich zapomniała.
Tak jak podejrzewałem, treningi są w naszej szkole, wiec zaczekałem, aż przyjdzie jakiś umięśniony gostek. Gdy owa osoba się pojawiła, wszedłem z nim do sali.
Trener zapewne zdziwił się, co taka osoba jak ja robi na zajęciach z boksu.Szczerze mówiąc, nie dziwię się mu.
-Dzień dobry?-zapytał niepewnie trener.
-Witam- odpowiedziałem mu że stoickim spokojem.
-Czego tu szukasz, młodzieńcze?
- Chciałbym usprawiedliwić moją...- nie byłem pewny jakiego słowa użyć. -Moją koleżankę, Leylę Kaspbrak.
-No dobrze, co jej jest?
-Poszła na terapię- to było pierwsze co przyszło mi do głowy.- Podobno nie radzi sobie ze stresem.
Mężczyzna stanął zdziwiony.
-No dobrze. Mam tylko pytanie, czemu ty mi o tym mówisz?
-O kurwa - pomyślałem.
-Mieszkamy naprzeciwko siebie, więc poprosiła mnie jako sąsiada, żebym poszedł do zgłosić.
-Powiedz jej, że turniej jest za dwa tygodnie- powiedział, a ja odetchnąłem z ulgą, że mi uwierzył.
-Dobrze, do widzenia - mruknąłem i wyszedłem z sali. Cholera, już myślałem, że powiem coś źle.
Zabrałem plecak i powędrowałem do wyjścia. Teraz muszę tylko skoczyć jeszcze do domu po jakieś jedzenie i spierdalam.
Gdy tylko drzwi się otworzyły, wszedłem szybko do środka i zacząłem pakować wszystko co niezdrowe.-Co robisz, Rich?- zza rogu wyszła moja mama.
Zacząłem szukać w głowie jakiegoś dobrego kłamstwa.
-Szkoła organizuje dziś zbiórkę na urodziny dla biednych dzieci, więc chcę się przyłączyć - odpowiedziałem ze spokojem i dalej poszukiwałem przekąsek.
-Richardzie Tozier - powiedziała kobieta z niesmakiem. - Kłamiesz.
Przeklnąłem w myślach.
-Skąd takie podejrzenia? - zapytałem udając minę zbitego psa.
-Co tym razem? Znowu będziesz chlapał się w kanałach?
-Nie mamo, uwierz mi - popatrzyłem się na nią z uśmiechem. - Tym razem chcę pomóc.
- Richie, popatrz mi w oczy.
Kurwa.
Zawsze gdy kłamię, nie umiem popatrzyć komuś głęboko w oczy. NAWET ja.
Spojrzałem na nią niepewnie.Dawaj Rich, uda ci się.
Już prawie pękałem, już z oczu miały wypłynąć łzy, ale nie. Udało mi się. Pokonałem lęk.
Stałem tak jeszcze dobre kilka minut, ale gdy mama spostrzegła, że nic się ze mną nie dzieje, odeszła i podała mi to, czego szukałem - moje nachosy z chili na specjalną okazję. Do tego wezmę tabasco i wasabi. Zrobimy sobie mini konkurs.
Zaśmiałem się złowieszczo w duchu.
Zgarnąłem wszystko z blatu i włożyłem do plecaka. Mogę jechać.
- Dzięki - powiedziałem do rodzicielki.
-Rich, zaczekaj! Weź też te twoje stare ubrania dla tych dzieci!- powiedziała po czym wręczyła mi ogromny karton.
Westchnąłem. Wziąłem opakowanie i wyszedłem z domu.
Wrzuciłem plecak na plecy i wskoczyłem na rower. Już nie mogę doczekać się sprawdzianu silności.
- Będzie za - je - biś - cie - mruknąłem do siebie i zacząłem pedałować.* * *
Gdy znalazłem się na miejscu, zszedłem z roweru i usłyszałem zrozpaczony głos Leyli.
- Dzisiaj mam zajęcia... I co mam z tym zrobić?
- Nic - położyłem pudło na ziemi. - Byłem u trenera i powiedziałem, że idziesz dziś na terapię. Turniej jest...
- Powiedziałeś, że idę na TERAPIĘ?! - przerwała mi krzykiem. Widać, że była wkurzona.
Pokiwałem głową i uśmiechnąłem się w duchu.
Słodko wygląda jak się złości. Czekaj, nie... Wcale nie!
- Wracając, turniej jest za dwa tygodnie, więc masz jeszcze trochę czasu.
Odetchnęła. Przynajmniej nie będę miał aż TAK przejebane.
Leyla podeszła do pudła i zaczęła bacznie mu się przyglądać.- A po co ci te pudło? - zapytała.
- Trzymam tam swoje stare ciuchy, mama mówiła, że mam je gdzieś zanieść - odpowiedziałem ze spokojem i zacząłem rozkładać jedzenie.
Wykonywanie czynności przerwała mi... Beverly. Nigdy jej nie lubiłem, może przez plotki o niej. Nie jestem pewny czy to prawda, ale w każdej plotce jest jednak ziarno prawdy.
- To kto skacze pierwszy?
- Zacznijmy od królowej - powiedziała Leyla i skoczyła.
O nie słonko, tak się bawić mi nie będziemy. Wstałem i wskoczyłem za dziewczyną.
- Król podróżuje z królową! - krzyknąłem.
Gdy spadałem, usłyszałem pisk Leyli.
Jej "kurwa" było słodkie, szczególnie, kiedy pisnęła. Spojrzałem na nią. Nic jej nie było, tylko wyskoczyła z wody.Zaśmiałem się w duchu.
Gdy dziewczyna popatrzyła się na mnie uśmiechnąłem się do niej, a zaraz potem poczułem lodowatą ciecz na mojej skórze. Ciarki przeszły mi po plecach od temperatury wody.
Słyszałem kilkakrotnie wołane moje imię, zapewne przez siostrę Eddie'go.
Martwi się o mnie?
Oj, daj spokój. Za bardzo się wkręciłeś.
Podpłynąłem pod Leylę. Kurwa, ale tyłek.
Jeszcze nie widziałem takiego.Włożyłem jej głowę pomiędzy nogi ( huehue ~ d. A.) i podniosłem do góry. Dziewczyna najwyraźniej się tego nie spodziewała, bo zaraz po tym spadła.
Ja z resztą chłopaków zaczęliśmy rozglądać się z niepokojem za Kaspbrak, ale nigdzie nie było jej widać. Zacząłem krzyczeć, ale nie odpowiadała. Kurwa, gdzie ona jest?
Zanurkowałem i zobaczyłem coś strasznego.
Leyla wyglądająca jak martwa.
A do tego coś ciągnęło ją w dół.
* * *
Hej, sorka, że tak długo mnie nie było ale coś mi się stało z netem i chuj. Zamiast tego mogę zrobić pytania do bohaterów, co o tym myślicie?
CZYTASZ
What the fuck, Tozier?
Fanfiction-Dalej tu stoisz, idioto?! -A czego oczekiwałaś, skarbie? -A czemu tu do jasnej cholery stoisz?! -Bo cię kocham. •°-°• Taki typowy opis 😁 •°-°• Leyla Kaspbrak, siostra bliźniaczka Eddie'go. Brunetka z heterochromią. Wulgarna introwertyczka. Gdy Pan...