7. Porwanie

875 45 0
                                    

*Narracja trzecioosobowa*

W sercu Metroburga pojawiła się pewna kobieta o długich niebieskich włosach, które spadając falami, przypominały wodę, którą ich właścicielka potrafiła kontrolować. Niestety nie były one zbyt widoczne przez czarny płaszcz, w którym przypominała ucieleśnienie śmierci. Przybyła ona do nowej siedziby Ligi Łotrów, aby zająć należne jej miejsce jako nowy prezydent tej oto złej organizacji. 

- No dobrze to na początek chciałabym zobaczyć, co porabia mój dawny przyjaciel, Maksio. - wypowiedziała swą myśl na głos i za pomocą komputera wyszukała nazwisko "Max Grzmotomocny." Na ekranie wyskoczyła strona internetowa sklepu zoologicznego, który głównie specjalizował się w sprzedaży królików i nowoczesnych urządzeń polepszających ich życie. 

- Poważnie? Całe życie pod jednym dachem z królikiem i on jeszcze zakłada ich hodowlę? No dobra, nie to mnie interesuje. - kobieta zaczęła szukać jakichś informacji na temat rodziny Maxa i w rezultacie natknęła się na bloga prowadzonego przez jego córkę. - Ooo, czyżby córusia, która okazała się być normalsem, nie miała pojęcia, czym zajmuje się jej tatuś? - spytała sama siebie przesłodzonym głosem. 

- Naprawdę świetnie się składa. - dodała, uśmiechając się iście szatańsko.

*Bella*

Ten dzień zapowiadał się normalnie. Jak prawie codziennie udałam się do szkoły, gdzie wraz z Luisem gadaliśmy o różnych rzeczach, jednak głównym tematem naszych rozmów był prowadzony przez nas blog, który zdobywał coraz to więcej obserwujących. Tak szczerze to trochę mnie dziwi, że mama z tatą w ogóle nie zorientowali się, że go prowadzimy, ale przynajmniej nie robią mi z tego powodu awantur. Codo nich, to ciągle myślę o ich rozmowie, którą udało mi się podsłuchać. O co mogło im wtedy chodzić? Tak wiele pytań i tak mało odpowiedzi. 

- Bella, wszystko gra? - spytał Luis, który chyba już wcześniej coś do mnie mówił, ale na chwilę się wyłączyłam. 

- Tak, tak, ja tylko... 

- Znowu próbujesz zinterpretować treść rozmowy twoich rodziców? - zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie, niżeli pytanie. Mimo naszej dość krótkiej znajomości, czułam, że Luis jest właśnie tą osobą, która zna mnie najlepiej. Zupełnie, jakby czytał mi w myślach. Wiem, że mogę mu zaufać i powiedzieć o wszystkim. 

- Przynajmniej tę część, która dotyczy ukrywania przede mną czegoś ważnego. - sprecyzowałam. - Z tego co mówili wynika, że od nich się niczego nie dowiem. Muszę sama odkryć tę tajemnicę. - stwierdziłam pełna zapału do działania. 

- Nie musisz niczego odkrywać sama. Wiesz, że zawsze możesz liczyć na moją pomoc. 

- Dzięki Luis, kochany jesteś. - przytuliłam bruneta, tak po przyjacielsku rzecz jasna. 

- Uuuu, patrzcie zakochana para! - usłyszeliśmy za sobą złośliwy komentarz Cornelii, która z każdym dniem coraz bardziej działała mi na nerwy. Nie było sensu wdawać się z nią w jakąkolwiek rozmowę, więc ją po prostu zignorowaliśmy. 

- To co, dziś znów idziemy szukać jakichś rewelacji na temat Super-grzmota? - spytałam z nadzieją w oczach. 

- Kurcze, dzisiaj nie mogę, bo jadę z rodzicami na imieniny do cioci. - odparł głosem nie wyrażającym zachwytu. 

- Nie ma sprawy. Sama się przejdę i sprawdzę, czy nasz bohater nie zrobił czegoś nowego dla mieszkańców. 

- W takim razie powodzenia życzę. Mam nadzieję, że uda ci się coś znaleźć. - odpowiedział z uśmiechem. 

Grzmotomocni : Rodzinna TajemnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz