Jak to jest że prawie już trzydziesto letni mężczyzna bawi się w prowadzenie pamiętniczka? Czasami zastanawiam się za co ja w ogóle płacę tej kobiecie?
Cicho westchnąłem spoglądając na zapisane na kolorowych karteczkach, notatki, przyczepione do ekranu monitoru. Nie było na nich zapisanych uwag dotyczących pracy, informacji czy czekolwiek z tym związanego. Wręcz przeciwnie! Moja sekretarka, nazywana przezemnie pieszczotliwie Jundźi, ma w zwyczaju zostawiać mi notki w stylu "Wyspałeś się dzisiaj?", " Pamiętaj o kupieniu śniadania" i moje ulubione "Nie mów do mnie Jundźi!".
-Panie Staszewski... - Z zamyślenia wyrwał mnie delikatny męski głos.
Podniosłem wzrok z nad komputera, był to Yukito, tak Jundźi nie była i nie jest kobietą.
Jak zwykle ubrany cały na czarno z dość rzucającymi się w oczy kolczykami w krztałcie krzyży i azjatycką gębą. Był odemnie młodszy o jakieś trzy lata, więc nie miałem większych problemów z akceptacją jego wyglądu.
- Coś się stało?- Spytałem automatycznie.
- Tak otóż...- Oznajmił młodszy chłopak strając się przekazać mi jakieś informacje na temat promocji jednego z produktów naszej firmy, jednak mój wzrok szybko zmienił swą trajektorie.
Ściany mojego gabinetu od strony drzwi były szklane, więc z łatwością mogłem obserwować pracę podwładnych. Skupiłem się na jednym z nich jednocześnie mając wrażenie, że nigdy wcześniej nie widziałem go równie dobrze wyglądającego. Biała lekko rozpięta koszula, granatowa marynarka i spodnie idealnie podkreślające jego tylne atuty. Idealnie zaczesane włosy...
- Proszę pana...-Ponownie przerwał mi, Yuki machając ręką przed moimi oczyma- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
Zamrugałem spoglądając na jego twarz.
Chłopak wyglądał na lekko zirytowanego, doskonale znałem ten wyraz twarzy.
-Znowu bujasz w obłokach kiedy staram ci się cokolwiek wytłumaczyć- Westchnął zaczesując włosy.
Przygryzłem wargę wracąj wzrokiem do tego greckiego bóstwa.
- Jundźi, co ON robi tutaj?- Zapytałem skinąwszy głową w stronę mężczyzny.
Yukito powędrował wzrokiem za mną.
-Ah!- Powiedział momentalnie zmieniając ton głosu- A więc to dlategoo...
-Dlatego co?- Siedząc na fotelu lekko spięty bardziej się wyprostowałem.
- Ah no nic takiego- Zarechotał jak te wszystkie kobiety, które widywałem zaglądając do kawiarni znajdującej się na drugim pietrze naszego budynku pracy.
Momentalnie poczułem się nie swojo. Czy naprawdę każda osoba w tej firmie musiała wiedzieć o moim związku z przed dziesięciu lat!?
- Chryste...-Syknąłem- Nawet Ty musisz plotkować za moimi plecami!?
Chłopak przerażony moim nagłym wybuchem podskoczył lekko zaskoczony.
Ludzie zza szklanej ściany rzucili tylko szybkie spojrzenia po czym wrócili do pracy.
On też się spojrzał, jednakże dłużej. Wręcz mogłem wyczuć tę odraze i niezrozumienie wypisane na jego twarzy.
Poprawiłem krawat. Wziąłem oddech. Drżącymi rękami sięgnąłem po pudełko z tabletkami na uspokojenie, wyjąłem je z dolnej szuflady biurka. Było puste.
Oparłem łokcie o biurko i schowałem twarz w ręce.
Tak jakby nagle wszystkie wspomnienia wróciły.
Miałem te cholerne siedemnaście lat i przeżywałem jedne z najboleśniejszych momentów w moim życiu. Byłem znowu z nim. Czułem jego ciepło, bliskość, za którą tęskniłem tyle lat.
Nie.
To już skończony temat.
-Nadal nie odpowiedziałeś mi na pytanie...- Powiedziałem spokojniejszym tonem.
- Ah wiedziałbyś, gdybyś tylko zechciał mnie posłuchać- Parsknął - Pan Blake jest kierwonikiem naszej kampanii promocyjnej.
Moje serce nagle staneło. Po tylu latach płaczu w poduszke za niespełnioną miłością miałem z nim stanąć oko w oko i poprowadzić tę kampanię!?
Powoli uderzyłem czołem o blat biurka. Bolało.
- Proszę pana!?- Jęknął zaskoczony Yukito.
- Yuki, zaparz mi melissy- Wymamrotałem- Dużo melissy.

CZYTASZ
~Flowers gone~
Cerita PendekDość specyficzna i lekko ironiczna historia o życiowych trudach głównego bohatera. Opowiadanie nie jest specialnie ambitne, wstęp jak i rozdziały w porównaniu do innych historii są dość króciutkie i zawierają mniejsze bądź większe przeskoki czasowe...