Rozdział 2

41 4 2
                                    

Czy to naprawdę on?
Minęły dwa tygodnie. Bardzo polubiłam nową szkołę. Zaprzyjaźniliśmy się, a najbardziej Lisa i Jimin. A mnie chyba spodobał się Kook.

Godzina 07.50 // Szkoła
Ja, Lisa i kook byliśmy w szkole. Tym razem przy grzejniku. Siedzieliśmy sobie przy nim i czekaliśmy na Jimina.
W końcu przyszedł. Lisa pobiegła do niego z uśmiechem.
Kook i ja siedzieliśmy w ciszy, aż do momentu...
*Wiadomość*
Dostałam wiadomość od jakiegoś ,,Polaczek" Było napisane...
_Niedługo się zobaczymy, kochanie_
Troszkę się zdziwiłam. Za to kook patrzył na mnie z rumieńcami.
- (T.I) ? Wszystko w porządku? - złapał mnie za ramię.
- To nic takiego- próbowałam się uśmiechnąć.
- Widzę przecież. Mi możesz zaufać - usiadł bliżej mnie.
- to popatrz na sms - pokazałam mu tą wiadomość.
- to tylko żarty nie martw się - przytulił mnie co muszę powiedzieć bardzo mi się spodobało.
Godzina 8.45
Przez całą lekcje nie mogłam się skupić. Myślałam o tym sms. Wyszłam z klasy i poszłam w stronę ławki, ale przed szkołą stał on...
Szybkim krokiem szłam na świetlice. Usłyszałam jego głos.
- No no kochanie wiesz, żenie można uciekać od własnego chłopaka- podszedł do mnie bliżej.
- po pierwsze nie jesteśmy razem, a po drugie jak mnie znalazłeś? - próbowałam jakoś wyjść, ale on złapał mnie za szyję i przybił do ściany.
- Ale czy to ważne? Przecież teraz możemy być razem, prawda? - drugą ręką zaczął mnie obmacywać, a łza spłyneła mi z policzka.
Kook wszedł do sali.
- koleś co robisz? Zostaw moją (T.I) -podszedł do niego i go odepchnął.
- eee... Wal się kolesiuwo, to moja kobieta.
- od dwóch lat nie - zaczełam płakać.
Jackson ( bo tak miał na imię mój były) walnął Kooka w twarz i rozwalił mu przy tym dolną wargę.
-zostaw go!!! Jesteś chory!! - podbiegłam do kooka. Jackson wziął moje włosy i popchnął mnie na ziemię. Kook był nie do poznania, nigdy tak się nie zachowywał. Wstał z ziemi i walnął go w brzuch, i kopnął w brzuch. Jackson uciekł, ale powiedział, że się spotkamy i, że go po pamiętam.
- wszystko ok (T.I) ? Nic ci nie zrobił? - podszedł do mnie i podniósł mnie z ziemi.
- mi nic, ale ty... Kook!??! Ty krwawisz- złapałam go za twarz.
- to nic takiego
- NIC TAKIEGO!!???! Kook ty jesteś ranny! Idziemy do pielęgniarki!! Już! - złapałam go za rękę i pociągnełam za sobą.

Pielęgniarka // Godzina 9.31
- coś ty zrobiłeś chłopcze? -zaczeła go opatrywać- słuchaj, musisz leżeć w łóżku cały dzień rozumiesz?
- no tak, ale szkoła?
- nie martw się ja cie usprawiedliwie, a ty idź do domu.
- nie pójde bez (T.I) ! Nie mogę jej zostawić samej w szkole z... samotnością? - przytulił mnie.
- dobrze skoro tak, to (T.I) pójdzie z tobą.
-dobrze

Godzina 10.05 //Dom (T.I)
Mama pojechała do Norwegii po Tatę, a babcia miała przyjechać dopiero na drugi dzień o 13.00. Więc wnioskując z tego jesteśmy sami w domu.

Pokój (T.I)
Usiedliśmy na moim łóżku. Poszłam po wodę dla nas. Jak wracałam potknęłam się o własne nogi i upadłam na kooka, a zawartość szklanki wylała się na niego. Był cały mokry.
- przepraszam- podniosłam się i chciałam wytłumaczyć.
-spokojnie (T.I) , to był wypadek- zdjął koszulkę, zobaczyłam jego kaloryfer. Jest cudowny.
- usiądź obok i powiedz mi kto to był - zrobiłam to.
- To jest mój były od dwóch lat. On był okropny, przezywał mnie i bił - pochylił am głowie i spojrzałam na ziemię. Kook wziął moją rękę.
- Słuchaj (T.I) , nie pozwolę, aby ktoś zrobił ci krzywdę. Nawet jak ja będę musiał umrzeć nie pozwolę na to- drugą ręką podniósł moją twarz. Patrzyłam w jego cudne oczy.
-dziękuję - przytuliłam się do jego torsu.
Godzina 18.28 // Kuchnia
Siedziałam w kuchni i sprzątałam po kolacji. Włączyłam sobie muzykę. I ruszałam biodrami w rytm piosenki. W pewnym momencie poczułam czyjś wzrok na sobie. To był kook. Stał w drzwiach i patrzył na mnie z uśmiechem.
* ona jest urocza * W jego głowie była słodka myśl.
-Kook? Chodź zatańcz ze mną - podeszłam do niego i złapałam go za rękę.
- no dobrze
Oparłam swój ręce na jego barkach. Jego ręce powędrowały na moją talię. Było fajnie. Patrzyliśmy w swoje oczy.
Godzina 18.30 // Salon
Po tańcu poszliśmy coś obejrzeć. Nic nie było w telewizji. Nudziło mi się, więc zaczęłam zabawę.
- berek! Ty łapiesz! - zaczełam uciekać
- zaraz cię złapie! - pobiegł za mną.
Dobiegliśmy do mojego pokoju. Kook potknął się i upadł na mnie. Było nie zręcznie.
- ja przepraszam - chciał wstać, ale wziełam go za ramiona i przyciągnełam do siebie. Wtulił się we mnie.
Godzina 19.55// Pokój i Kuchnia
Zasneliśmy na moim łóżku. Zobaczyłam, że kook trzęsie się z zimna, więc go przykryłam kordłą, a sama poszłam do kuchni się napić. Gdy byłam w kuchni, po kilku minutach poczułam ręce na sobie. Był to kook. Jego ręce były na mojej talii.
- czemu nie śpisz? -przytulił się do mnie od tyłu.
-chciałam się napić, a ty? - odwróciłam się.
- nie mogę zasnąć bez ciebie - spojrzał na mnie oczami szczeniaka.
-dobrze już idę - poszłam z nim na góre do pokoju.
Godzina 23.56// Pokój
Jungkook cały czas się do mnie przytulał. Leżałam sobie spokojnie do momentu.
- (T.I)... mhmm... kocham... cię... - przesunął się bardziej do mnie.
Czułam wszystkie jego mięśnie na moich plecach. Ale wtedy już wiedziałam, że odwzajemnia moje uczucia.

Szkoła marzeń Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz