Rozdział 3

15 3 0
                                    

                            Bezpieczna
Godzina 07.48// Pokój
Gdy się obudziłam obok mnie nie było już Kooka. Czemu? Zeszłam na dół po tym jak wyczułam piękny zapach gofrów. Patrzę i widzę...
-Kook?  Co ty robisz w mojej kuchni? - stałam w drzwiach i patrzałam.
- O!  Księżniczka się obudziła. Chodź siadaj.- odsunął krzesło i usiadłam.
- A tak ogólnie to... Od kiedy umiesz gotować? 
- ja?  Nawet sam nie wiem. Jakoś tak.
Spojrzałam na zegarek. O nie!
- Kook szybko zaraz spóźnimy się na lekcje
-spokojnie (T.I) , dziś jest sobota i dzisiaj spędzisz ten czas ze mną.
- dobrze, a gdzie Babcia? 
- pojechała załatwić jakąś sprawę. -położył talerz z goframi na stół-masz zajadaj.
- dziękuję i smacznego
Godzina 8.06// Kuchnia
Po zjedzonym posiłku, poszłam się ubrać. Eee... już po 12 minutach byłam już ubrana.
Ubrania:
Miałam krótką ,siwą bluzkę do brzucha w pandy. Czarne, dziurawe jeansy. Czarne skarpetki.
________
Zeszłam na dół . Patrzę i widzę kooka jak zmywa naczynia. Chciałam mu pomóc, Ale powiedział:
- nie sam to zrobię
No i co miałam zrobić. Usiadlam i patrzałam.
Jak skończył podeszłam do niego.
- słuchaj kook, jesteś bardzo miły, ale to ja powinnam się tobą opiekować - objęłam go i patrzałam w jego oczy.
- no tak, ale... przy tobie czuje sie dobrze i nie musisz. Dobra teraz idziemy na lody, okej? - przytulił mnie.
- jej lody!!!  - tak się cieszę, że on tu jest - no chodź, szybko. - wziełam go za rękę i pociągnełam.
-spokojnie
Godzina 12.44 // Miasto
Jesteśmy już przy budce z lodami.
- poproszę 2 razy szejki waniliowe - powiedział do pana lodziarza( bez skojarzeń) .
- proszę, a dla pana dziewczyny różowa słomka? - tak się popatrzyłam na tego pana.
- my nie jesteśmy razem -lekko się zaśmiał
- to dla córki?  - córka?  Naprawdę?  To, że jestem niższa to nie znaczy, że od razu jestem kooka córką.
- jesteśmy przyjaciółmi proszę pana - w końcu powiedziałam - i poproszę bardziej pomarańczową słomkę.
Kupiliśmy to co chcieliśmy i poszliśmy na plac zabaw. Był na przeciwko parku. Kiedy zjadłam swojego szejka poszłam się po chlapać do fontanny. Zaczełam się bawić w tej wodzie. Ona tak fajnie pryskała w górę i w dół.
* ale ona jest słodka * Jungkook tak się na mnie patrzył cudownym uśmiechem.
- kook no chodź się pobawić!!  - zaczełam wołać kooka.
- nie, ja nie - machał rękoma typu,,  cześć albo nie nie"
- no chodź, proszę - złapałam go za rękę i prosiłam.
- nooo dooooooobraaaaaaa -wstał
Bawiliśmy się w wodzie przez 15minut. Po czym usiedliśmy na ławce,  która była na słońcu, aby się wysuszyć.
Godzina 13.32// Ławka
Kiedy się suszyliśmy podszedł do nas jakiś pan.
Zaczął mnie dotykać po piersiach.
- mhmm... ładne
- co pan robi?  - zakryłam swoje ciało rękoma.
- zostaw ją pan!  - kook zaczął go odpychać.
- dobrze, dobrze, ale naprawdę ładne - puszczając mi oczko.
- odwal się!  - chciał wstać i go kopnąć, ale złapałam go za rękę.
- spokojnie kook, usiądź
- nie pozwolę na to, aby jakiś facio cię obmacywał. -był bardzo zły na gościa.
- dziękuję, że się o mnie troszczysz i pilnujesz, abym była bezpieczna. Mi wystarczy, że tu jesteś przy mnie - popatrzyłam na niego.
Uśmiechnął się.
10minut później
Wracaliśmy do domu. Zrobiło się zimno.
- proszę (T.I) , żebyś się nie przeziębiła -podał mi swoją bluzę.
- kochany jesteś- nałożyłam na siebie jego niebieską bluzę i złapałam go za rękę.

Godzina 18.29 // Przed domem
Byliśmy już przed jego domem. Przytuliłam się do niego.
-do jutra  kook - wyszeptałam w jego koszulkę.
- a może chcesz zostać na noc? 
- bym chciała.
Weszliśmy do środka i odrazu zasneliśmy. Bardzo lubię spać z kookiem, bo mnie przytula.

Szkoła marzeń Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz