3.

1.3K 208 81
                                    

---

Jisung zamarł, gdy zobaczył za plecami Renjuna kapitana drużyny koszykarskiej. Zhong Chenle był ostatnią osobą, której Jisung się spodziewał. I w sumie nie był do końca zadowolony z tej wizyty. Co jeśli Chenle postanowi się do niego odezwać? O czym Jisung miałby z nim rozmawiać?

Osiemnastolatek poczuł dziwne ukłucie gdzieś w środku. Przypomniał mu się moment, w którym wszedł do pustego pokoju i ujrzał jedynie kartkę z dziwnym pożegnaniem. Poczuł dziwny uraz. Po tym w jaki sposób Chenle go opuścił, nie miał najmniejszego zamiaru z nim rozmawiać ani wdawać się w jakiekolwiek relacje. Nie po tym co zrobił.

Chłopak westchnął. Stwierdził, że po tym jak trzy lata temu jego dziecięce serce zostało zranione, to teraz, gdy jest już starszy, nie pozwoli zranić się ponownie. Nawet jeśli Chenle miałby zamiar robić wszystko, żeby próbować zbliżyć się do niego ponownie. Chociaż...dlaczego miałby chcieć to zrobić, po tym wszystkim co się zdarzyło?

- Hej chłopaki! Jak wam minął dzień? - Renjun odezwał się po koreańsku, i pomachał chłopcom z uśmiechem na twarzy. - Oh, już pewnie zauważyliście, że przyszedł ze mną Chenle. Nudziło mu się, więc postanowiłem go tutaj zabrać.

- Hej, to ty jesteś kapitanem drużyny, prawda? - Jeonginowi zaświeciły się oczy.

Chenle uśmiechnął się i przytaknął.

- Wow, nie sądziłem, że uda mi się poznać najpopularniejszego gościa na kampusie. - Jisung (Han) zaśmiał się i podał chińczykowi rękę.

- E tam, nie jestem taki popularny. A nawet jeśli, to chyba tylko jedynie przez bycie kapitanem. Wiesz, raczej nie należę do ciekawych osób. Możnaby powiedzieć, że jestem przeciętny. - Chenle uniósł kąciki ust w uśmiechu.

Po chwili jego wzrok padł na młodszego Jisunga. Park siedział na swoim łóżku ze słuchawkami w uszach, wgapiając się w ekran telefonu.

Chłopak chciał się z nim chociażby przywitać, jednak nie wiedział czy to dobry pomysł. Gdy wszedł do pokoju, Jisung nie obdarzył go zbyt łaskawym spojrzeniem. Jego wyraz twarzy wyglądał raczej jak 'Boże, czym sobie na to zasłużyłem, że ten koleś się tu pojawił'. Coś w ten deseń. Dlatego Chenle póki co postanowił nie przeszkadzać Parkowi i poznać się lepiej z Jeonginem i Hanem.

---

Jisung siedział na łóżku, słuchając muzyki i pisząc wiadomość do swojej mamy. Raz po raz zerkał w stronę roześmianej czwórki chłopaków. Z jednej strony miał ogromną ochotę do nich dołączyć, jednak z drugiej nie mógł tego zrobić. A przynajmniej nie przez ten czas, gdy ON tam siedział. Park nie zamierzał wdawać się z nim w żadne, chociażby najmniejsze interakcje, dlatego dalej siedział i stukał palcami w ekran telefonu.

Blondyn nawet nie poczuł kiedy zasnął. Jego głowa sama osunęła się na poduszkę, oczy zamknęły, a on sam usnął przy dźwiękach muzyki grającej w słuchawkach i odgłosach rozmowy chłopców.

---

Chłopak otworzył oczy, mrugnął szybko kilka razy by przyzwyczaić wzrok do rażącego światła, po czym podniósł się z poduszki. Mruknął i przetarł oczy. Zorientował się, że w pokoju jest cicho. Czyżby chłopcy sobie gdzieś poszli?

Przesunął się na brzeg łóżka i postawił stopy na ziemi. Uniósł wzrok, po czym zamarł.

Właśnie znajdował się w pokoju sam na sam z kapitanem drużyny, nie mając pojęcia, gdzie zniknęła pozostała trójka chłopców.

---

Siedzieli przez chwilę nieruchomo, wpatrując się w siebie nawzajem, jednak żaden nie miał zamiaru odezwać się jako pierwszy. Jisung bawił się nerwowo swoimi dłońmi, a Chenle wywiercał wzrokiem dziurę w jego twarzy.

- Ummm...hej? - chińczyk postanowił w końcu przerwać ciszę. Mruknął i obserwował reakcję młodszego.

Jisung powoli podniósł wzrok i spojrzał na starszego spod blond grzywki opadającej mu na czoło.

- Hej? - odpowiedział pytającym tonem głosu.

- Eh....ummmm...no hej, jak tam? Jak ci mija dzień? - Chenle nigdy nie sądził, że zacznie się jąkać.

- Tak sobie. Da się wytrzymać. A tobie...kapitanie? - mruknął Jisung z wyraźnym zmieszaniem w głosie.

- Nahh, nie nazywaj mnie tak. To brzmi okropnie. Przecież ja mam imię. No chyba, że wolisz znów nazywać mnie hyung. - mruknął Chenle i odwrócił głowę, by Jisung nie zauważył uśmieszku na jego twarzy. - Ale ogólnie, jakoś leci. Moi koledzy pojechali na weekend do rodzin, więc zostałem sam w pokoju. Nudziłem się, więc poszedłem do Renjuna, który akurat się do was wybierał i przyszedłem z nim.

- A ty nie pojechałeś do rodziny...Chenle? - zapytał młodszy. - I tak w ogóle, gdzie poszli chłopcy?

- Poszli do sklepu. Za chwilę powinni wrócić. I nie, nie pojechałem do rodziny. Szczerze mówiąc, jakoś nie czuję potrzeby jeżdżenia tam częściej niż na święta. Oni i tak wolą pracę niż mnie. - westchnął Chenle.

Jisungowi nagle zrobiło się przykro z powodu Zhonga. Pamiętał te wszystkie sytuacje sprzed trzech lat. Pamiętał jak wielokrotnie pocieszał Chenle spowodu tego, że jego rodzice nie mają dla niego czasu. Pamiętał jak chłopak długo płakał, gdy okazało się, że jego rodzice nie przyjadą na kolację, którą dla nich przygotował. Pamiętał to jak Chenle przyszedł wieczorem do jego domu cały przemoczony, mówiąc że uciekł z domu.

- Oh, przykro mi, naprawdę. Ja też raczej nie zamierzam jeździć do rodziny częściej niż na święta, ale to akurat dlatego, że bilet do innego kraju jednak trochę kosztuje. - mruknął chłopak.

Chenle popatrzył na młodszego. Wiedział jak bardzo kochał on swoich rodziców i jak bardzo jego rodzice kochali jego. Czuł, że Jisung musiał naprawdę za nimi tęsknić odkąd przyleciał do Chin. Dziewiętnastolatek poczuł, że chciałby jakoś ułatwić Jisungowi rozstanie z rodziną, mimo że nie miał pojęcia, czy chłopak w ogóle ma ochotę z nim teraz rozmawiać.

Blondyn wstał z łóżka i poprawił koszulkę.

- Będę się już zbierał. Do zobaczenia za tydzień. Mam nadzieję, że to ty dostaniesz się do drużyny. - uśmiechnął się. - I wiesz...jeśli będziesz chciał spotkać się z rodziną...to powiedz mi. Kupię ci bilet na samolot. Nie będziesz musiał oddać pieniędzy.

Posłał jeszcze jeden uśmiech w stronę zaskoczonego chłopaka, po czym wyszedł z pokoju.

----

W końcu przemogłam się do tego, by napisać rozdział. Moja wena jakiś miesiąc temu wyjechała sobie na wakacje i chyba nie zamierza wrócić, ale stwierdziłam że wypadałoby w końcu coś dodać :)

Miłego wieczoru, skarby <3

apologetic 🌺 chensung (BFL sequel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz