4.

717 116 25
                                    

Jisung wciągnął głęboko powietrze, po czym szybko wyminął przeciwnika i ruszył biegiem w stronę kosza, po chwili oddając ostatni, wygrywający rzut. Zrobił to. Zdobył najwięcej punktów spośród wszystkich trzech kandydatów. Czyli....oznaczało to tylko jedno.

- Brawo chłopie! Nie ma tutaj żadnych wątpliwości, zostajesz przyjęty do drużyny! - poczuł rękę trenera na swoim ramieniu.

Po chwili otoczyła go ogromna grupa wiwatujących chłopców, którzy unieśli go w górę, podrzucając lekko kilka razy.

- Park Jisung! Park Jisung! - krzyczeli ze śmiechem.

Gdy znalazł się spowrotem na stałym gruncie, podeszli do niego Yedam i Samuel.

- Brawo Jisung! Wiedziałem że to ty będziesz najlepszy! - Samuel poklepał go po plecach. - Zdobyłeś o 4 punkty więcej niż ja i Yedam!

- Gratulacje Jisung-ah! - Yedam uścisnął go mocno i przybił piątkę.

Gdy chłopak ogarnął się już po wszystkich otrzymanych gratulacjach, wciąż z szerokim uśmiechem na twarzy, zwłaszcza po tym jak napadli na niego Jeongin i Jisung nr 2, chłopak usiadł na ławce w szatni, czekając aż wszyscy pozostali wezmą prysznic. Nie miał zamiaru się spieszyć i przepychać między spoconymi ciałami, bo i tak miał teraz dwugodzinną przerwę, a dopiero po niej lunch i dwie godziny zajęć na uczelni.

Wyjął telefon ze swojej torby sportowej i odblokował go. Od rana nie miał żadnych nowych powiadomień ani wiadomości, jedynie przypomnienie o zapłacie za abonament.

Wysłał wiadomość do mamy z pytaniem jak tam u niej i ojca, wrzucił selfie na Instagrama, w opisie chwaląc się tym, że udało mu się dostać do drużyny, po czym napisał do Renjuna, by czekał na niego przy stołówce o 12:30.

Gdy szatnia już opustoszała, schował komórkę, złapał za ręcznik i ruszył w stronę pryszniców.

Westchnął głęboko gdy uderzył w niego strumień ciepłej wody, a on wyluzował się i jeszcze mocniej zagłębił się w swej dumie i szczęściu, spowodowanymi jego niemałym osiągnięciem.

Gdy wyszedł z kabiny,zerknął za siebie, słysząc szum wody. Był tu ktoś jeszcze oprócz niego?

Wzruszył ramionami i wrócił do swojej torby, zaciskając mocniej węzeł ręcznika uwieszonego luźno na jego chudych biodrach.

Zrzucił ręcznik, po czym wciągnął na siebie szare dresy. Wyciągnął lekko wymięty podkoszulek i zaczął naciągać do na siebie, nawet nie spostrzegając tego, że szum wody ustał dobre dwie minuty temu, a pewien blondyn obserwuje go z uśmiechem na twarzy.

Zauważył tę obecność dopiero wtedy, gdy Zhong Chenle podszedł do swojej torby i zaczął się przebierać.

Żaden z nich nie odezwał się do siebie ani słowem, mimo że co chwilę albo jeden albo drugi zerkali w swoją stronę.

Park wpakował resztę rzeczy do torby i zarzucił ją na ramię, po czym rzucił jeszcze okiem na ekran smartfona by sprawdzić która dokładnie jest godzina i chwycił za klamkę drzwi, by opuścić szatnię.

- Nie zamykaj, ja też wychodzę. - Chenle złapał za klamkę w momencie, gdy Jisung próbował zamknąć za sobą drzwi.

- Wybacz, nie zauważyłem. - młodszy chłopak odrzucił grzywkę z czoła.

Poprawił swoją torbę na ramieniu i zaczekał aż starszy blondyn zamknie drzwi szatni na klucz.

- Mógłbyś dziś popilnować klucza? Zazwyczaj noszę go przy sobie, ale teraz nie bardzo mam go gdzie schować, a muszę się spieszyć, bo za pół godziny muszę być już poza kampusem. Jadę do rodziców na weekend. - Chenle popatrzył na Jisunga błagalnym wzrokiem.

- Jasne. - tamten przytaknął, a Chińczyk podał mu klucz, przy tym nieumyślnie muskając lekko jego dłoń palcami, co wywołało u niego dreszcz przebiegający szybko przez całe jego ciało.

- Idziemy? - zapytał Chenle, a Jisung ponownie przytaknął, po czym ruszyli korytarzem idąc obok siebie. Żaden z nich nawet nie zwrócił uwagi na to, że obydwoje zachowują się tak, jak gdyby rozmawiali ze sobą codziennie, a tamta dosyć niezręczne spotkanie w pokoju Parka tydzień temu w ogóle nie miało miejsca.

- Cieszę się, że to ty zostałeś nowym zawodnikiem. Od początku miałem nadzieję, że to będziesz ty. - powiedział Chenle, a jego słowa wywołały uśmiech na twarzy młodszego chłopaka.

- To miłe. - szepnął blondyn.

Dalszą drogę przebyli w ciszy, idąc krok w krok aż do wejścia do akademika numer pięć.
Rozstali się dopiero przy piętrze na którym znajdował się pokój Chenle.

- Okej, wychodzi na to że muszę już lecieć. - Chenle odgarnął włosy z czoła, cały czas gapiąc się w podłogę, jak robił to od kiedy wyszli z szatni. Po chwili jednak spojrzał na młodszego. - Jeszcze raz gratuluję, Jisung. I no, wiem że rozmowy nie wychodzą nam zbyt dobrze, ale mam nadzieję, że to się zmieni. W końcu jesteśmy teraz kumplami z drużyny, czyż nie? - zaśmiał się delikatnie.

Jisung uśmiechnął się, po czym pomachał starszemu na pożegnanie i pobiegł do swojego pokoju.

apologetic 🌺 chensung (BFL sequel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz