Rozdział VIII

24 2 0
                                    

    Było bardzo wcześnie, a restauracja nie została jeszcze otwarta. Przebywały w niej jedynie osoby, które szykowały lokal na przyjęcie gości. Uznałeś, że powrót do restauracji byłby zatem bezsensowny.

"Może wyjdziemy na miasto?" zaproponowałeś.

Na początku Tess się zawahała, lecz po chwili uśmiechnęła się i przyjęła propozycję.

   Przechadzając się wzdłuż Hollywood Blvd zobaczyliście na poboczu przytulną kawiarenkę. Postanowiliście do niej wejść i coś przekąsić. Kawiarnia serwowała wiele smaków pysznie wyglądających lodów.

"Ja stawiam" powiedziałeś, a Tess się uśmiechnęła. 

Kupiłeś wam po dwie gałki i postanowiliście przejść się po mieście. Słońce jasno świeciło i wiał lekki wiaterek poruszający kasztanowymi włosami Tess. Była wczesna wiosna, a w każdym kącie natura budziła się do życia.

"Idealny dzień na spacer. To był świetny pomysł" Tess stwierdziła spoglądając na ciebie swoimi zielonymi oczami.

"To prawda. To znaczy... Dzięki" odpowiedziałeś jąkając się. Tess zachichotała.

    Niedługo otwierano restaurację, więc zaczęliście zmierzać w jej stronę.
Niestety okazało się, że drogi w całym mieście zostały zamknięte z powodu maratonu. Musieliście iść na około co zajęło wam prawie godzinę! Byliście już spóźnieni.

     Kiedy mieliście restaurację w zasięgu wzroku zdaliście sobie sprawę, że panuje wokół niej ogromne zamieszanie. Ludzie opuszczali budynek, a na środku chaosu...

stała karetka.

Przypisy:

https://pin.it/jbxkzikuc3w6oa

2. osoba czyli Ty detektywemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz