Ubrania mam już spakowane. Wszystko co moje znajduje się w walizkach. To koniec. Nic nas już nie łączy. Żadnego ślubu nie będzie. Żadnych dzieci... naszych dzieci. Będzie je miał ale z moja siostrą. W ręku mam USG. Przyglądam się zdjęciu i chodź wiele na nim nie widać... łzy płyną mi po policzkach. Jesteś głupia Łucjo... tak bardzo głupia.
Nie daje mi jednak jeszcze spokoju, to co powiedziała mi Klara. Jaki zakład? O co i z kim się założył? Muszę znaleźć odpowiedzi na te wszystkie pytania...
Idę do jego gabinetu i włączam laptopa. Wchodzę na jego pocztę. Przeglądam każdego e- maila. W końcu trafiam na coś dziwnego. Nazwa nadawcy jest dziwna "Pan X" ? Ktoś bardzo chce, żebym nie dowiedziała się o kogo chodzi.
Wróciłem. Ze zdwojoną siłą. Spłaciłem wszystkie swoje długi i dorobiłem się 5 razy więcej niż Ty Antku. Domyśl się czego jeszcze w moim życiu brakuje... tego co mi zabrałeś. Jutro spotykamy się w barze na Ochocie o 19. Mam nadzieję, że przyjdziesz. Jeśli nie, Łucja dowie się o wszystkim. Miłego dnia.
E-mail został dostarczony 2 miesiące temu. Najprawdopodobniej wtedy, doszło do spotkania Antoniego z tym człowiekiem. Kim jest ten człowiek? Kurwa! Co oni ukrywają! Mam dosyć!
Wstaje z fotela kręcę się nerwowo po pokoju. Co tu się odpierdala... A pomyśleć, że jeszcze dzisiaj rano, byłam najszczęśliwsza kobieta na świecie. Tak bardzo się przeliczyłem co do Antka.
Słyszę jak drzwi do domu się otwierają. Wiem kto wejdzie. Wychodzę z gabinetu. Za plecami chowam zdjęcie USG. Idę wprost do niego. Wydaje mi się, ze moja twarz wyraża więcej bólu, niż sama widzę w lusterku.
- Dzień dobry skarbie - Całuje mnie w usta na co ja się krzywię.- Jak minął Ci dzień?
- Wspaniale. Mam dla Ciebie prezent kochanie. - Sztucznie się uśmiecham i wyciągam za pleców zdjęcie. - Będziesz miał dziecko. - Szczerze się do niego... i tak wiem, pewnie wyglądam jak psychicznie chora ale to wszystko mnie wykańcza, a cały ból kumuluje się we mnie.
Antek dziwnie się na mnie patrzy, aż w końcu się uśmiecha i mnie przytula.
- Kochanie tak się cieszę. Tym razem go nie stracimy, obiecuje Ci to. - wyrywam się z jego uścisku.
To przez Ciebie moje dziecko nie żyje, skurwysynu.
- Nie my. Tylko Ty i Klara. - Patrzę na jego wyraz twarzy. Stopniowo jego uśmiech znika. - Co nie spodziewałeś się, że tak to rozegram? - Milimetry dzielą nasze twarze.
- Łucjo... ja...Ona mnie upiła. - Wybucham śmiechem.- naprawdę... nie pamiętam nic z tamtego wieczoru.
- Zamknij swój, parszywy, zakłamany ryj! - wydzieram mu się prosto w twarz. - Myślałeś, że się nie dowiem? Myślałeś, ze jestem głupsza od Ciebie?!
- Nie. Ale nie zrobiłem tego świadomie... rozumiesz? - Odwracam się do niego plecami. Znów wybucham śmiechem na jego żarty.
- No tak, tak masz racje. Niechcący się o nią nadziałeś. Poślizgnąłeś się i tak wyszło. No, tak tak skarbie. Wszystko rozumiem. - Uśmiecham się szyderczo i kiwam głowa.
- Przestań. Uspokój się. Nie histeryzuj. - Podchodzi do mnie a ja wpadam w szał.
Biorę wazon który stoi na komodzie w przedpokoju i cisnę nim o płytki.
- Uspokój się? Jesteś największym skurwysynem jakiego znam! Nie istniejesz dla mnie! Zniknij z mojego życia! Pieprz ją ile wlezie! No proszę! Na
Co czekasz! - Wydzieram mu się w twarz.- Usunie to dziecko. - Mówi spokojnym tonem
- Absolutnie! Urodzi je a Ty będziesz szczęśliwym tatusiem! Gdy tylko się dowiem, że je straciła, obiecuje Ci, każdy Twój przekręt wyjdzie na jaw. Choćbym miała za to zapłacić życiem ono będzie, żyło i pamiętaj ja nigdy nie rzucam słów na wiatr! - Biorę walizkę i kieruje się do drzwi. On mi je zastępuje.
- Gdzie idziesz? - Pyta i patrzy na mnie lekceważącym wzrokiem.
- Z dała od Ciebie! Chyba nie myślisz, że tu zostanę! - Przepycham go i wychodzę. Pod bramą czeka na mnie już taksówka.
- Kocham Cię Łucjo...- Szepcze
- Miło, że od kilku miesięcy przypomniałeś sobie to słowo ale szkoda, że nie znasz jego znaczenia. - Ocieram łzę która spływa. Wszyscy na posesji patrzą się na mnie.
Zaryczana ale nadal mam honor. Prostuje się, zadzieram głowę i wychodzę poza bramy.
Wsiadam do auta. Każe kierowcy zawieść mnie do hotelu Mercury. Co ja teraz zrobię... nie mam pojęcia. Zostałam sama kompletnie sama. Mama może tylko mi pomóc... Jest jeszcze ktoś ale czy zechce? Nie mam nawet do niego aktualnego numeru, nawet nie wiem gdzie teraz mieszka ...och głupia Łucja.
XxX
Po drodze wykupiłam tabletki. Brałam je po stracie dziecka. Koiły one cały mój ból. Pamiętam kiedy miałam szesnaście lat, znalazłam je w kosmetyczce mojej mamy. Szybko sprawdziłam co to jest. Były to bardzo silne tabletki uspokajające. Oczywiście w tedy nie odważyłam się ich nawet spróbować ale kiedy moje dziecko umarło sięgnęłam po nie. Pamiętałam, że kiedy mama je brała była taka łagodna, otumaniona, spokojna, więc doszłam do wniosku, że i mój ból ukoją.
Biorę dwie tabletki i popijam je wodą. Kładę się na łóżko. Powiadomić o ciąży rodziców? Łzy spływają mi wolno po policzkach. Zdejmuje moją czarną sukienkę. Wchodzę pod kołdrę. Dlaczego mnie to spotyka? Co ja takiego zrobiłam!? Czy ja zasłużyłam na to wszystko?!
Antoni do mnie wydzwania. Nie mam zamiaru odbierać. Gdybym miała takie wpływy jak on, wisiał by za jaja na Pałacu Kultury ale jestem idiotką która poleciała na jego słodkie słówka. Wiele ludzi oskarżało mnie, ze poleciałam na jego kasę. Nigdy. Kochałam go naprawdę. Teraz tak samo go nienawidzę jak kiedyś go kochałam.
Mój telefon wibruje. Spoglądam na ekran. Mama. Wycieram buzie.
- Hej mamo. - Staram się wypowiedzieć te słowa tak aby nie domyśliła się, ze coś jest nie tak.
- Cześć skarbie. Jesteś w domu? Chciałabym do was przyjechać. - Wybucham płaczem. - Boże, co się stało.
- Ja już tam nie mieszkam. Nie chcę go znać... mamo... - Łkam do słuchawki.
- Gdzie jesteś dziecko? - Słyszę zmartwienie w jej głosie.
- W ... Mercury... 65, nie mów nic ojcu... - Szepcze do słuchawki.
- Dobrze Łucjo zaraz będę. - Rozłącza się a ja rzucam telefonem o łóżko.
Nie pamiętam kiedy ostatnio płakałam. Nie wiem gdzie teraz zamieszkam, nie mogę przecież spędzić, życia w hotelu. Muszę odnaleźć Igora... Tak bardzo nienawidził Antoniego... może to on coś wie o tym wszystkim.
Jak myślicie co będzie dalej z Łucją?

YOU ARE READING
Jesteś moja Łucjo
RomanceMiłość, hazard, piękne kobiety, pieniądze, luksus, przekręty, mafia. Książka o dwóch facetach z tego świata, tak bardzo różnych i kobiecie, która zniszczyła właśnie ten świat jednemu z nich. Doszło między nimi do zakładu, w którym to ona, była główn...