6.

1.3K 50 6
                                        

Budzę się. Wczoraj po tym co usłyszałam od Igora, nie mogłam zasnąć. Dostałam więcej pytań niż odpowiedzi. Nie wierze w żadne jego słowo. Jego miłość do mnie była warta jakiegoś głupiego zakładu? Gówno prawda. Podejrzewam, że to ma głębsze dno niż mi się wydaje. „Robiłem to dla Twojego dobra". Co? Wepchnąłeś mnie w ramiona tego drania. Tego chciałeś? Pieprzył głupoty jak potłuczony.

Przecieram oczy. Bolą mnie strasznie. Całą noc  płakałam. Boli mnie to wszystko.  Zdradziła mnie siostra, narzeczony a nawet moja dawna miłość. Wszyscy mnie oszukali...

- narzeczony- parskam śmiechem.

Ta świnia nawet do mnie nie zadzwoni. Nie dziwie się. Jeśli ma chodź trochę honoru, nie powinien mi się już pokazywać na oczy.

Zrywam się z łóżka i odrazu łapie za głowę. Strasznie boli. Biorę czarną, obcisłą sukienkę z walizki i bieliznę. Nie mogę zatracić się w problemach. Trzeba iść do przodu. Rozmyślanie całymi dniami o tym wszystkim mi na pewno nie pomoże.

Biorę zimny prysznic. Robię delikatny makijaż. Nie mam sił zasłaniać oznak zmęczenia. Ubieram sukienkę i szpilki. Zamykam pokój i kieruje się do windy. Spod hotelu zamawiam taksówkę i jadę do swojego biura.

Jest 15:00. Skończyłam już dwa projekty. Strasznie chcę mi się jeść. Od wczoraj w sumie nic nie jadłam. Chyba już skończę na dzisiaj. Oczy mi się same zamykają. Wyglądam przez okno na ulicę. Pada okropny deszcz.  Liście drzew pokryte są jesiennymi barwami. Otulam się swetrem. Pachnie jego perfumami.

- Nosz kurwa. - Rzucam nim o podłogę. - Tak bardzo jak Cię kochałam tak teraz Cię nie nawidzę Antek! - Siadam na kanapę pod oknem.

Nie, spokojnie... zapomnij. Sięgam po tabletki do torebki. Biorę dwie i popijam wodą. Słyszę jak ktoś wchodzi do biura. Wychodzę z gabinetu. Moim oczom ukazuje się czarna, przemoknięta czupryna Igora. Jestem zaskoczona jego obecnością.

- Po co tu przyszłeś?- Krzyżuje ręce na piersiach.

- Żeby Cię zobaczyć... - Przeczesuje czuprynę. Podchodzi do mnie.

- Odsuń się! A najlepiej stąd wyjdź! Pogrywałeś sobie ze mną tak jak ten egoista! Ty też nim jesteś! Odejdź! - Odpycham go od siebie. - Kochałam Cię tak bardzo!

- Ja ciebie też... Ty nic nie zrozumiesz...- Łapie mnie za nadgarstki kiedy próbuje go odepchnąć.

- Po co tu przylazłeś!? Wczoraj świetnie się zachowałeś wobec mnie! Pokazałeś klasę! Zostaw mnie i odejdź! Nie chcę na was obydwu patrzeć! Dobrze wiedziałeś jakie miałam życie... a mimo to zostawiłeś mnie i wepchnąłeś w jego ramiona... Nie nawidzę Cię za to, że pozwoliłeś  żebym się w nim zakochała przez jakiś zakład! Nic nie rozumiem, masz racje! - Czuje jak w oczach zbierają mi się łzy złości.  - Masz kobietę, więc idź do niej.

- Ta kobieta nic nie znaczy. - Wyciera kciukami moje łzy.

- Nic nie znaczy? Na pewno więcej niż ja te kilka lat temu! - Sycze.

- Dla swojego dobra Łucja, wyjedź.  - Wpatruje się w moje oczy.

- On spał z Klarą! Będzie miał z nią dziecko! Zniszczę go! Zniszczyliście mi we Troję życie! Nienawidzę was! - Odpycham go mocno.

Na moje wyznanie Igor staje nieruchomo. Na jego twarzy widzę jak rysuje się coś w rodzaju... bólu?

- Wczoraj mi wygarnąłeś a dzisiaj? Ostrzegasz mnie? Jesteś śmieszny! Nie wiem po co tam wczoraj przychodziłam! Nie wiem czego się spodziewałam...  Teraz zniknij stąd tak jak zrobiłeś to 3 lata temu! - Pokazuje mu palcem na drzwi.

Podchodzi do mnie. Odgarnia z mojej wściekłej twarzy  ciemne włosy. Opiera się czołem o moje. Co on wyprawia?! 

- Wyjedź, proszę Cię...- Zaciąga się moim zapachem.

Odwraca się na pięcie i wychodzi z mojego biura. Co tu się odpierdala? Co to miało być?

Żadne wytłumaczenie wiem ale moje życie zmieniło się o 180 stopni na gorsze... wybaczcie.  Za braki przepraszam i za to, że życie prywatne tak wpłynęło na książkę. Pozdrawiam 🙈

Jesteś moja ŁucjoWhere stories live. Discover now