Rozdział 1.일

383 48 8
                                    

Y/N POV

Niebo było dziś wyjątkowo bezchmurne. Poranne słońce przebijało się przez liście drzew, niosąc swoją energię i ciepło. Słoneczny blask uwydatniał kolory kwiatów, a piasek na ścieżce zamieniał w złoty pył. Chciałam spojrzeć w niebo, lecz od razu zasłoniłam oczy ręką oślepiona światłem.

Spacerowałam po parku, rozmyślając nad życiem, gdyż nie wiedziałam co z nim teraz począć. Właśnie skończyłam szkołę i czekał mnie trudny wybór związany z dalszą przyszłością. Usiadłam na brązowej zniszczonej ławce w cieniu drzewa. Chłonęłam całą sobą spokojną atmosferę parku.

Rozejrzałam się po okolicy. Po swojej lewej stronie ujrzałam gromadkę dzieci biegających po pobliskiej polanie i bawiących się piłką. Po swojej prawej stronie mój wzrok przykuł chłopak piszący coś szybko na telefonie. Miał brązowe włosy potargane wiatrem, bladą cerę, która w blasku słońca wydawała się jeszcze jaśniejsza. Ubrany był w białą koszulę z podwiniętymi rękawami i ciemne jeansy. Niby nic szczególnego jednak na twarzy chłopaka widać było zdenerwowanie. Nie mógł usiedzieć na miejscu i nerwowo drżała mu noga.

W pewnym momencie wstał, podnosząc do góry rękę z telefonem, zawahał się na chwile i roztrzaskał urządzenie o ziemię. Ciężko oddychając, patrzył na to, co zrobił, a następnie rzucił się do biegu. Zdezorientowana siedziałam w osłupieniu przez dobrą minutę, po chwili podeszłam do rozwalonego telefonu i podniosłam go. Ekran smartfona był całkowicie rozbity, ale wciąż działał. Dało się zauważyć otwartą konwersację, jednak nie do końca było wiadomo, o co w niej chodzi.

- Co ty robisz? Oddaj to moje! - Podskoczyłam wystraszona.

Odwróciłam się speszona i zobaczyłam za sobą chłopaka, który jeszcze chwilkę temu stąd uciekł. Jego ciemne oczy przeszywały mnie na wskroś. Szatyn wyszarpnął mi telefon z ręki i schował do kieszeni.

- Przepraszam ja tylko... Znalazłam to. - Chłopak odetchnął ciężko i po chwili powiedział:

Dziękuję. - Wyjął telefon z kieszeni, spojrzał na jego rozbity ekran, a następnie wzdychając, spojrzał w niebo. Czując na sobie mój wzrok, obejrzał się w moją stronę. Nasze spojrzenia spotkały się i nastała głucha cisza.

To twoja nowa dziewczyna? - zapytał chłopak, którego obecności nie zauważyłam.

Nie! Co ty w ogóle do mnie mówisz? - zbulwersował się szatyn.

Oj tam droczę się tylko. Może przedstawisz mnie swojej koleżance?

- Przecież ja jej nie znam. Widzimy się pierwszy raz w życiu.

- Dobrze to przedstawię się sam, jestem Namjoon. - Uśmiechnął się chłopak i podał mi rękę. - A to jest Taehyung. Podaj rękę koleżance - zwrócił się do kolegi.

Namjoon był wysokim, szczupłym, ale dobrze zbudowanym chłopakiem. Jego włosy były ciemnobrązowego koloru. Miał przyjemny wyraz twarzy i radosny uśmiech.

Jestem Y/N - powiedziałam, podając rękę.

Przeszedł mnie dziwny dreszcz, a palce zapiekły. Odruchowo spojrzałam na swoją dłoń. Nie ujrzałam nic szczególnego. Uczucie gorąca stopniowo zanikało. Nowo poznani chłopcy spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Ich aura momentalnie się zmieniła, a wyrazy ich twarzy przybrały bardziej zdezorientowany wizerunek. Zabrałam rękę.

siedmiu strażników |btsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz