SEOKJIN POV
Wrzaski, które dobiegały z góry dekoncentrowały mnie w pracy. Mimo paru metrów pod ziemią wyraźnie było ich słychać, zawsze muszą być głośni. Zacisnąłem rękę w pięść i już biegłem po schodach żeby na nich nakrzyczeć. Po wejściu na parter ujrzałem jak wszyscy stoją nad czymś. Znowu coś przynieśli do domu i niepotrzebnie robią zamieszanie, albo coś zepsuli i myślą jak to ukryć przede mną.
- Yoongi co do cholery się stało? - To nie było nic dobrego kiedy Namjoon podnosił głos. Starałem się dostrzec o co im tak właściwie chodzi.
Pierwsze co zobaczyłem to Yoongiego, który wyglądał na mocno zestresowanego i wkurzonego, trzymał się za czoło i przeczesał nerwowo włosy. Spoglądał w dół, podążyłem za jego wzrokiem i dostrzegłem Y/N.
Nie wyglądała za ciekawie. Jej ręka cała była już ciemno fioletowa, gdzieniegdzie przybierała nawet kolor czarny. Na policzku lekkie prześwity błękitu. To mogło tylko świadczyć o jednym.
- Dotknął ją? - Powiedziałem spoglądając na Yoongiego. Przytaknął nie odzywając się ani słowem. Nie widziałem kiedykolwiek żeby był aż tak zestresowany.
Podszedłem bliżej do ledwo przytomnej dziewczyny i nachyliłem się zachowując pewną odległość żeby jej tylko nie dotknąć.
- Seokjin... - Zaczął, ale nie dokończył, jakby szukał odpowiednich słów. Później i tak będzie musiał wytłumaczyć się z tego wszystkiego.
- Zanieś ją na kanapę. - Rzuciłem krótko.
Zdenerwowany Jimin pobiegł do salonu i zrzucił wszystko co się znajdowało na sofie na podłogę. Yoongi wykonując moje polecenie położył tam Y/N.
- Lód. - Hoseok pobiegł do lodówki i przyniósł woreczek z lodem. - Więcej! - Powiedziałem głośno. - Musimy obłożyć jej rękę, może wtedy będzie się wolniej rozprzestrzeniać.
- Może? - Zapytał z wahaniem w głosie Jungkook.
- Na wszelkie medykamenty jest już za późno. - Mój wzrok z Y/N powędrował w stronę Namjoona.
Zrobiło się nerwowo. Atmosfera była gęsta, wręcz namacalna. Dziewczyna umierała na naszych oczach. Mimo lodu plama obejmowała jej dekolt i powoli przesuwała się dalej. Oprócz tego wciąż miała wysoką gorączkę, która cały czas rosła. Oddech Y/N stawał się coraz płytszy. Była przytomna, ale nieobecna. Miała otwarte oczy i błagalny wzrok. Musiała potwornie cierpieć.
Wpadł mi tylko jeden pomysł na uratowanie Y/N. Może nie spodoba się on za bardzo wszystkim, ale jeśli dziewczyna ma żyć nie ma innego wyboru.
YOONGI POV
- Yoongi... - Zaczął poważnym głosem wypowiadając moje imię.
CZYTASZ
siedmiu strażników |bts
FanfictionPewnego dnia siedząc w parku, spotyka cię dziwna sytuacja. Jednak to, co dzieje się później jest jeszcze dziwniejsze i bardziej przerażające. Co byś zrobiła, gdybyś po tylu latach życia dowiedziała się o sobie czegoś niesamowitego? Czegoś, co wym...