-Dean, stój! Powinniśmy poczekać, ustalić jakiś plan, lepiej się przygotować. To nie jest zwyczajny demon!-krzyczał Sam idąc, a raczej biegnąc za bratem, który zdecydowanym krokiem szedł ku Impali-Nie wiadomo nawet czy on mówił prawdę!- Właśnie skończyli polowanie na wilkołaki i zupełnie przypadkiem wpadł do ich motelu Król Piekła by oznajmić, że Azazel będzie w Kansas. Dean gdy tylko to usłyszał spakował wszystkie ich rzeczy i wymeldował się.
Młodszy Winchester złapał za ramię mężczyznę zanim wsiadł do samochodu. Dean obrócił się ku niemu z wściekłym spojrzeniem.
-Nie zamierzam czekać ani jednego tygodnia, miesiąca czy roku więcej, do cholery!-wysyczał zdenerwowany. Mężczyzną miotały negatywne emocje i gdyby miał coś pod ręką, zapewne by to rozwalił.Temat Mary Winchester był trudny dla obu z nich. Jednak to Dean widział śmierć kobiety i przeżył z nią 4 lata. Wiedział co się stało i jak wywróciło ich życie do góry nogami. To Dean widział jak jego ojciec znacznie się zmienia i nie jest już taki sam. Był także bardziej wybuchowy, chaotyczny i nerwowy jeżeli chodziło o tak delikatne sprawy, a gdy tylko dowiedział się od Crowleya gdzie pojawi się Azazel postanowił się odegrać. Sprawić mu tak wielki ból jak on sprawił całej jego rodzinie. Ból jaki sprawił jemu, ojcu i bratu.
-On może nas zabić, nie mamy wystarczająco dobrej broni-oznajmił już spokojniej Sammy. Nie chciał porywać się bez przemyślenia sytuacji na polowanie. Mimo, że nie znał Mary i widział ją tylko na zdjęciach to tragiczne wydarzenie budziło w nim najgorsze emocje. Był jednak rozsądniejszy od brata. Uzupełniali się.
-Zabijaliśmy nie takie potwory-powiedział dalej twardo broniąc swojego i wsiadł do pojazdu. Odpalił go wpatrując się w drogę, czekając aż jego brat usiądzie na miejscu pasażera. Sam wywrócił oczami na zachowanie starszego Winchestera, wziął głęboki wdech i otworzył drzwi Impali.-Ty równie dobrze wiesz, że to jest zły pomysł-przerwał ciszę Sam. Dean nie zwracał na niego najmniejszej uwagi. Zacisnął jedynie mocniej dłonie na kierownicy i włączył radio. Już po chwili dobry, stary rock wypełniał samochód i wydawało się, że na tym skończy się ich wymiana zdań.
-Dean..-zaczął mężczyzna, ale ten nawet nie zaszczycił go swoim wzrokiem. Przekręcił jedynie pokrętło by muzyka zaczęła głośniej grać. Młodszy brat pokręcił z niezadowoleniem głową, a gdy kolejne próby zaczęcia tego tematu z bratem się nie powiodły wyłączył radio.
-Zachowujesz się teraz na dziecko-skomentował zachowanie starszego brata.
-Nie prawda-odezwał się zielonooki i posłał mu wrogie spojrzenie. Sam zaśmiał się sarkastycznie.
-Spójrz na swoje zachowanie i to co chcesz zrobić, spójrz na to logicznie-dodał młodszy Winchester i po skończeniu swojej wypowiedzi znowu włączył radio. Dean wywrócił oczami i skupił swój wzrok na drodze. Bił się ze swoimi myślami i z tym co chciał zrobić.
Dlaczego to wszystko musi być tak cholernie trudne? zapytał sam siebie.
Tymczasem Amber Colt siedziała w typowym, obskurnym pokoju jednego z najtańszych moteli w mieście. Za oknem już było ciemno, zegar wskazywał siedemnastą czterdzieści i słychać było tylko jego tykanie. Mimo godziny i ciężkiego dnia blondynka siedziała przy stole, czyszcząc broń po ataku wampirów. Cóż, obecnie nawet potwory chciały posiadać Colta. Gdy skończyła poklepała się po kieszeniach w celu znalezienia noża na demony. Nie rozstawała się z nim, aż do teraz. Zestresowana otworzyła torbę i przeszukała ją dokładnie.
-Nie ma mowy, nie zgubiłabym go-powiedziała do siebie i jeszcze raz sprawdziła-Nie, nie, nie, nie-mówiła, chaotycznie rozrzucając wszystko co wpadło jej w ręce. Jednak gdy okazało się, że prawdopodobnie zguby nie ma w pomieszczeniu, krótkowłosa zarzuciła na siebie kurtkę, zgasiła lampkę i zamknęła drzwi od domku, który wynajmowała. W mgnieniu oka znalazła się przy swoim samochodzie. Otworzyła bagażnik, a gdy zauważyła zaginiony przedmiot kamień spadł z jej serca.
-Tu jesteś skarbie- oznajmiła biorąc przedmiot i obracając go kilka razy w dłoni. Spokojna wróciła do hotelu, wzięła zimny prysznic i położyła się spać. Czekały ją bowiem ciężkie dni, które tym samym nie należały do najprzyjemniejszych.
Następnego dnia po porannej toalecie Amber wyszła do pobliskiego baru na śniadanie. Umierała z głodu, a jedyne myśli jakie zajmowały jej głowę były na temat posiłku. Weszła do środka, usiadła przy jednym ze stolików i zamówiła dużą jajecznicę z kawą. Bar był całkiem zadbany i przytulny. Amber rozejrzała się po nim, aż nagle opuściła wzrok.
Co do cholery robią tu Winchesterowie? pomyślała.
Na początku planowała spokojnie, niezauważona wyjść i pojechać w inne miejsce bo dochodziły ją słuchy, że kilka łowców planuje zabrać jej Colta i wszystkie wiadomości na jego temat. Szczególnie jej to nie zdziwiło zważając na to, że ta broń przydałaby się nie jednemu potworowi, a tym bardziej łowcom. Blondynka założyła skórzaną kurtkę i spuściła wzrok. Powoli wstała, gdy niespodziewanie poczuła silne ręce na ramionach.
-Mam nadzieję, że nie zamierzałaś uciekać?-odezwał się mężczyzna, zmuszając ją do zajęcia z powrotem swojego miejsca. Jeden z braci siedział koło niej, a drugi przed nią. Przeklinała się w myślach. Gdyby rozejrzała się wcześniej możliwe, że nie wkopałaby się. Amber wyprostowała się, zmierzyła wzrokiem braci i uśmiechnęła się wrednie.
-Winchesterowie, jak miło was poznać-powiedziała ironicznie.
____________________________________________________________________-
Yaaay, mamy 3!
Gavvrila xx
CZYTASZ
Next Wayward Girls
ParanormalWydawałoby się, że ten inny świat nie jest w stanie nic już zaskoczyć. Łowcy urządzają polowania na potwory, potwory na ludzi. Tak płyną dni, ludzie spotykają fałszywych agentów FBI, łowcy ratują świat przed apokalipsami, a praktyczne każdy człowie...