Zdenerwowana weszła do jednego z barów. To niesłychane, że banda jakiś prymitywnych wilkołaków wykiwała ją w tak banalny sposób. Pewnie są byli w drodze do innego miasta, a może nawet stanu. Była poirytowana i wściekła na samą siebie. Stanowczym krokiem podeszła do barmana i usiadła na krześle.
-Coś mocnego-powiedziała i przeczesała swoje blond włosy. Nie mogła sobie tego wybaczyć, brakowało tak mało, była tak blisko nich. Gdy tylko dostała trunek szybko go wypiłam i poprosiłam o następny. Kątem oka zauważyła jak ktoś dosiada się obok niej i prosi o piwo.
-Myślałam, że agenci FBI nie piją na służbie-zagaił blondynkę kobiecy głos. Ściągnęła brwi i odwróciła się w stronę nieznajomej szatynki.
-Nie jestem aktualnie na służbie-burknęła.
-Więc śledztwo się nie powiodło? A może sprawca uciekł sprzed nosa?-zapytała. Zdezorientowana skupiła swój wzrok na kobiecie.
-Coś nie tak Amber?-znów się odezwała. Wyprostowała się na siedzeniu i obejrzała za siebie by sprawdzić czy nikt podejrzany ich nie podsłuchuje. W barze siedziało kilku ''stałych klientów'', a barman obsługiwał kogoś innego.
-Musiałaś mnie z kimś pomylić. Jestem Agent Emily Jackson-odchrząknęła. Długowłosa zagwizdała z podziwem i nachyliła się do niej.
-To teraz prawdziwi-zaśmiała się- agenci FBI łapią wilkołaki?-po tych słowach odsunęła się od Amber i wzięła łyk piwa. Psnna Colt nie miała pojęcia skąd to wie. Była łowcą? Popełniła jakiś błąd? To było niemożliwe, ukrywała to najlepiej jak tylko umiała.
-Skąd to wiesz?-chłodno zapytała wpatrując się w kieliszek. Nie chciała dać po sobie poznać, że słowa dziewczyny ją totalnie zszokowały.
-Jestem Raven Clark i wiem to bo im pomogłam lub bardziej naprowadziłam.
-Jesteś jednym z nich?-automatycznie wstała z krzesła. Kilka par oczu spojrzało na jasnowłosą.
-Oh błagam. Nie rób scen-zielonooka wywróciła oczami.
-Co jeszcze wiesz?- spytała z powrotem siadając.
-O tobie? praktycznie wszystko. O tamtej bandzie wilkołaków? Tylko tyle, że mam pewność dokąd się udadzą. Och, i jeszcze to, że lider ich wesołej paczki to dobry przyjaciel czarnookiego, który opętał twoją matkę. Wiem, że nadal współpracują i to co robią to..horror.
W tym momencie myślała, że się przesłyszała. Nie powiedziała o tym nikomu, a o całym zajściu wiedział tylko jej ojciec i ona. Położyła banknot na stoliku i zamaszystym krokiem wyszła z baru. Nie miała pojęcia kim ona była i skąd do cholery wiedziała tyle o jej samej. Otworzyła drzwi do samochodu i do niego wsiadła.
-Hola hola amigo-Raven zablokowała drzwi-wiem, że nie zdobyłam twojego zaufania i szczerze mówiąc nic mnie ono nie obchodzi, ale mam do ciebie sprawę, która jest korzystna dla obu stron-wzięła głęboki oddech i znów spróbowałam zamknąć drzwi- Amber, co ci szkodzi mnie wysłuchać?
-Niby czemu, nie szukam zemsty jeżeli chciałaś to powiedzieć.
-Po pierwsze, odegrałabyś się na tej bandzie,a po drugie nigdy tak na prawdę nie pragnęłaś zemsty? Pozwoliłaś, żeby on po prostu sobie chodził po Ziemi i niszczył innym życie?
-Przestań, nic o mnie nie wiesz.
-Doprawdy?-podniosła znacząco brew do góry. Dziewczyna gwałtownie wysiadła z samochodu i popchnęła ciemnowłosą.
-Nie mam pieprzonego pojęcia skąd to wiesz i jaką masz dla mnie propozycje. Działam sama. Jak będę chciała to sama go znajdę do cholery-niemalże krzyczała. Jej oczy zaczęły robić się wilgotne, ale szybko je otarła. Raven Clark zrobiła firmową, poważną minę i pokiwała głową. Odsunęła i odwróciła się do niej tyłem. Wzięła duży wdech.
-Adres całej ich rodzinki i dane demona za Colta z jednym nabojem. Gdybyś zmieniła zdanie...zadzwoń.
-Na Boga, po co ci jednen, JEDEN, nabój- zaśmiała się ironicznie.
-Ja nie pudłuje-odpowiedziała i skierowała się do swojego starego mustanga. Wsiadła i odjechała, zostawiając mnie z kawałkiem papieru, na którym był jej numer. Szybko go rozerwała, nie chciała dać się sprowokować. Uderzyła o dach swojego wozu, wsiadła do niego i ruszyła do motelu. Ten dzień nie mógł być gorszy. Dała się omotać wilkołakom, jakaś dziewczyna znała jej historię i wie kim jest. Nie żeby się tego wstydziła, ale gdy dowie się o tym więcej łowców..nie dadzą jej spokoju. Zacznie się polowanie na Amber Colt.
Następnego dnia szybko się spakowała i wymeldowała z motelu. Musiała zaostrzyć środki ostrożności, Bóg jeden wiedział do czego była zdolna ta dziewczyna. Wrzuciła torbę do bagażnika. To był koniec polowania w tym miasteczku. Nie taki jak planowała i cały czas była na siebie zła, ale wiedziała, że takie rzeczy też się zdarzają. Zadzwoniła do szeryfa mówiąc, że to pewnie był niedźwiedź, bo przecież nie mogła powiedzieć całej prawdy. W sklepie obok zrobiła zapasy jedzenia. Planowała przejechać kilka stanów dalej i wstrzymać się parę dni od polowań. To była najlepsza rzecz jaką mogła teraz zrobić. Odpaliła samochód i włączyła się do ruchu. W radiu grał jej ulubiony zespół i chociaż przez chwilę poczuła jak cały stres z niej ulatuje.
-Wszystko będzie dobrze-powiedziała do siebie i zwolniła, dając pierwszeństwo innym autom. Nuciła sobie następny utwór, gdy nagle usłyszałam coraz to głośniejsze łkanie. Nie zdziwiło to jasnowłosej szczególnie, po jej lewej stronie znajdował się cmentarz. Obejrzała się w tamtą stronę. Nie lubiła, gdy ludzie płakali. Było to dość niekomfortowe, nigdy nie wiedziała co zrobić lub co powiedzieć. Wytężyła wzrok, dostrzegając tym samym znajomą twarz. Valerie Peterson. Matka zmarłej nastolatki, którą podobno zaatakowało dzikie zwierzę i wyrwało jej serce. Smutek i gorycz jaka malowała się na twarzy starszej kobiety była okropna. Właśnie w tym momencie coś pękło w tej młodej kobiecie i pierwszy raz od dawna poczuła chęć zemsty.
xxxxxxxxxxxxxx
Pierwszy rozdział wleciał! Jak wam się podoba?
Gavvrila x
CZYTASZ
Next Wayward Girls
ParanormalWydawałoby się, że ten inny świat nie jest w stanie nic już zaskoczyć. Łowcy urządzają polowania na potwory, potwory na ludzi. Tak płyną dni, ludzie spotykają fałszywych agentów FBI, łowcy ratują świat przed apokalipsami, a praktyczne każdy człowie...