Pani Alexandra zjawiła się punktualnie i, nie zdradzając szczegółów, kazała Caroline odpowiednio przygotować się do lekcji w plenerze. Dała jej kilka wskazówek, w co powinna się ubrać. Były to informacje zbędne, ponieważ kobieta dobrze wiedziała, że dziewczynka jest w stanie ubrać się adekwatnie do sytuacji. Jednak na miejscu na Caroline miała czekać pewna niespodzianka, dlatego też McGregory zarządziła, by ta założyła coś szykownego.
— Daleko jeszcze? — zapytała Caroline po trwającej pół godziny wędrówce. — Nogi odmawiają mi już posłuszeństwa i trochę niewygodnie tak długo spacerować w sukience. Mówiła pani, że to miejsce jest niedaleko.
— Bo jest, kochanie. Nie narzekaj, uwierz mi, że warto na to poświęcić swój czas.
Caroline zebrała w sobie resztki sił i w ciszy przemierzyła jeszcze kilkadziesiąt metrów. To, co zobaczyła, zaparło jej dech w piersiach.
Nad głowami Alexandry i Caroline rozprzestrzeniało się pięćdziesiąt różnej wielkości klatek, z których wydobywało się kilkadziesiąt różnych melodii przypominających ptasi śpiew. Dziewczynka nie mogła oderwać od nich wzroku. Instalacja była niezwykła w swojej zwyczajności. Trzeba przyznać, że pospolita droga, ciągnąca się pod nią, nagle stała się bardziej urokliwa.
W oczach dziewczynki nie dało się nie zauważyć ekscytacji. Można było z nich wyczytać, że będzie spoglądać w stronę instalacji jeszcze bardzo długo. Dlatego też pani McGregory zaczęła swój edukacyjny wywód, którego nie mogło zabraknąć ze względu na charakter wycieczki.
— Zapomniane piosenki* upamiętniają śpiewy ptaków, które kiedyś słyszano w centrum Sydney, zanim zostały one stopniowo wyparte przez osadników europejskich. Magią tego miejsca jest fakt, że w ciągu dnia dźwięki, które wybrzmiewają z klatek, są inne od tych rozbrzmiewających w nocy.
— To niesamowite!— zawołała oczarowana Caroline. — Prawdę mówiąc to miejsce jest stosunkowo blisko mojego domu. Dlaczego rodzice nigdy mi go nie pokazali?
Pytanie zawisło w powietrzu. Zanim pani McGregory zdołała cokolwiek odpowiedzieć, podbiegł do niej jakiś chłopiec i przywitał się przytulając się do niej.
Caroline była zdezorientowana tą sytuacją. Tym bardziej, że Alexandra nie wydawała się zbytnio zdziwiona tym, co właśnie się stało. Wręcz przeciwnie - na jej twarzy zagościł pogodny uśmiech. Prawie taki, jakim zwykle obdarzała Caroline. Jednak było w nim coś jeszcze. Może dziwnie to zabrzmi, ale dziewczynka czuła, że jakaś więź może łączyć kobietę i chłopca. Nie myliła się.
— Caroline, poznaj proszę Caluma, mojego wnuczka.
— Możesz mi mówić Cal. Prawie wszyscy tak się do mnie zwracają — rzekł chłopiec i z uśmiechem ciągnącym się od ucha do ucha podał dziewczynce dłoń.
— Caroline, miło mi cię poznać.
— Pomyślałam, że skoro już zrobiłyśmy sobie wycieczkę, mogłabyś również kogoś poznać. Calum i ty jesteście w ty samym wieku, dlatego uznałam, że to wcale nie taki głupi pomysł. Może się zakolegujecie i, jeśli państwo Brown się zgodzą, czasem Calum odwiedzi cię razem ze mną. Poza tym - za kilka miesięcy zaczynają się wakacje i może, przy dobrych wiatrach, uda nam się zorganizować dla was jakieś atrakcje.
— Według mnie to dobry pomysł, babciu— stwierdził Cal, po czym przeniósł wzrok na nową koleżankę — O ile oczywiście miałabyś ochotę na spotkania ze mną.
Caroline niemal bez zastanowienia się zgodziła. Chłopiec wydał się bardzo miły i czasami fajnie byłoby pobawić się z kimś w swoim wieku. Skoro sprawa z Ashtonem została chwilowo zawieszona, mogłaby chociaż zakolegować się z Calumem. Oczywiście nie wymieniłaby swojego najlepszego przyjaciela na dopiero co poznanego chłopca. To tylko na jakiś czas, dopóki nie wróci do zwyczajnego życia. A to przecież żaden grzech mieć kilku znajomych z innego środowiska, prawda?
*Zapomniane piosenki - Forgotten Songs, instalacja znajdująca się w Angel Place w Sydney