Uniwersum Wojowników Duszy, gdzieś w trzeciej części trylogii.
W sporej mierze to jest scena, która jakoś się wydarzy. Najpewniej nie w tej formie i nie z takim finałem – ale na tym punkcie fabularnym moje skarby na pewno będą miały spięcie. Ani pierwsze, ani ostatnie, swoją drogą.
Ena odgarnęła gałęzie, prześlizgując się przy grubym pniu wiekowego drzewa. Szczyt wzniesienia musiał być już blisko. Widziała niebo prześwitujące przez liście, jego błękit wydawał się odrobinę zbyt pogodny, żeby być prawdziwym. Westchnęła cicho.
Shetan dotknął jej ramienia. Miękkie chrapy ledwo musnęły rękę Eny, ale od razu do nich sięgnęła i ułożyła na nich dłoń. Zawsze miała wrażenie, jakby doskonale do siebie pasowały. Zabawne, że kiedyś myślała, że to jak zdrada. W innym życiu. W którym nie była uznawana za zniszczoną.
— Gniazdują gdzieś blisko — mruknęła.
Czuła jego niepokój. Przeniosła wzrok na Shetana – który wpatrywał się w nią, jego czarne oczy zdawały się przewiercać przez jej duszę. Ena uśmiechnęła się blado i przesunęła dłonią od chrap do czoła. Zmierzwiła długą grzywkę, omijając spiralny róg.
— Jesteśmy razem. Poradzimy sobie — stwierdziła spokojnie.
Ucho Shetana drgnęło. Ena opuściła rękę i ruszyła dalej. Wiedziała, że ten pomysł mu się nie podobał. Że to nie była dobrze przygotowana misja. Ale na wojnie tak bywało, że nie wszystko dało się przygotować. Pewnie dlatego starał się przełknąć niezadowolenie. Dlatego szedł tuż za nią, akceptując jej decyzję – za to na pewno jej nie popierając.
W powietrzu unosiła się wilgoć charakterystyczna dla terenów przygranicznych z Sarbenem. Ena czuła nadciągający deszcz, chociaż nie umiała powiedzieć, czy spadnie po stronie Allinsu. Może dobrze by było, gdyby ulewa nadeszła akurat w czasie jej misji. Przede wszystkim – zatarłaby ślady. Prawdopodobnie trochę pomogła.
Shetan parsknął głośno. Zaczynał się irytować.
— Nie mamy pojęcia, jak rozwijacie się bez więzi — zauważyła, marszcząc czoło. — Jeśli nie potrzebujecie nas...
Nie widziała pyska Shetana, ale wiedziała, co by na nim zobaczyła. Czuła, jak jego emocje nawarstwiały się, w większości negatywne. Nie podobało mu się to, co sugerowała. Nigdy nie uważał się za uzależnionego od ludzi.
Ena uniosła dłoń i niemrawo poruszyła palcami.
— Cóż — mruknęła — jesteśmy żywym dowodem, że coś tu jest kłamstwem.
Shetan złagodniał. Poczuła na ramieniu jego oddech – ale nie dotknął jej. To nie miało być pocieszenie, tylko przypomnienie, że stał tuż przy niej. I nie odejdzie, póki los nie zdecyduje inaczej.
CZYTASZ
The way you said "I love you"
FantasyRealizacja pisarskiego promptu o tym samym tytule. Teksty osadzone w moich autorskich uniwersach - dotyczące moich postaci, w sytuacjach, które mogą lub nie mogą zdarzyć się w kanonie. Można by powiedzieć, że będą tu spoilery, ale znając mnie i skło...